BEER GEEK MADNESS 2: Multirecenzja piw cz. 1

takAHaka

Ponad 40 piw, kilkanaście premier, a tylko kilka godzin i jedna głowa. Na Beer Geek Madness 2 trzeba było przekroczyć granicę wytrzymałości ku chwale ojczyzny, co niniejszym uczyniłem.

Życie pasjonata piwa nie jest łatwe. Wybierając się na festiwal piwny chcesz zdegustować tyle ciekawostek, ile zdołasz, przy jednoczesnym zachowaniu trzeźwości. Że też cholera w wyniku fermentacji musi powstawać alkohol…

Ale czego nie robi się dla własnej satysfakcji i ciekawości Czytelników? Buszując po Zaklętych Rewirach chciałem spróbować taką liczbę nowalijek, by dać wam znać, po co sięgać warto, a którym piwom raczej podziękować. Na liście spożytych przeze mnie trunków znalazło się więc przeszło 15 tytułów, część tylko w kilku łykach od znajomych – by nie dać się zabić.

Z tego względu nie opiszę szczegółowo choćby kilku piw – zwyczajnie nie miałem okazji poznać ich lepiej. Heady Toppera od The Alchemist pominąłem z premedytacją, ale i tak udało mi się zwilżyć w nim usta. To, co rzuciło mi się w oczy (a raczej w nos i gardło), to bardzo dobry balans, intensywna chmielowa świeżość (cytrusy, las, tropiki) oraz mocna, ale nieprzesadzona goryczka.

 X z Widawy, które ostatecznie zdobyło nagrodę Beer Geek Choice skończyło się zanim zdołałem po nie sięgnąć. Na szczęście w tumblerze miał je mój ziomek, przez co mogłem podziwiać jego (piwa, nie ziomka) nadzwyczajną dzikość, zupełnie niespodziewaną. Bardzo dobre piwo, ale jak dla mnie na pewno nie numer jeden.

W ten sposób skosztowałem także Albedo od Piwoteki, ale wydało mi się na tyle wodnistym trunkiem, że postanowiłem go sobie odpuścić w większej ilości. Poniżej przedstawiam wam zaś pierwsze pięć piw, które wypiłem w całości.

TAKAHAKA
Pinta
Double Chocolate Orange & Exotic New Zealand Haka Black IPA
Cyferki: alkohol 7,5% obj., 19,1 Blg

Pinta TakaHaka

Imprezę zacząłem z grubej rury, od jednego z mocniejszych piw. To niezbyt taktyczne podejście, ale skoro twór Pinty był pierwszym, na który  wpadłem… Decyzja okazała się zresztą słuszna, bowiem BIPA rozeszła się błyskawicznie i kto wie, czy później miałbym okazję ją zdegustować.

Piłem wersję z nalewaka usytuowanego na parterze Zaklętych Rewirów – to o tyle ważna informacja, że podawane tam piwa były masakrycznie chłodne, ergo nie uwalniały od razu wszystkich swoich cech. Z tego powodu pierwsze niuchnięcia takaAHaka objawiły się… niczym.

Po jakimś czasie wreszcie zaczęło wyłazić z niej kakao, ale jakieś takie… łazienkowe (jeśli wiecie, co chcę przez to powiedzieć). Czekoladowe nuty warto więc odnotować, tyle że dalekie były od rzucenia mną o glebę. W tle pojawiła się nuta nafty (Nelson Sauvin?), a także ziół.

W smaku piwo przywitało mnie cytrusami i winogronami, które bardzo podkręciły pijalność. Za to wybitnie brakowało mi tu czekolady. Z tego powodu degustacja takAHaka zakończyła się u mnie wzruszeniem ramion.

piwo6

LUNATIC
Kingpin
Witbier
Cyferki: alkohol 5,2% obj., ekstrakt 12 Blg

Kingpin Lunatic

Zaraz obok takAHaka podawano Kingpinowego witbiera – Lunatic, który wyróżnia się użyciem grillowanej cytryny oraz soku z granatu. I znów, piwo okazało się za zimne, by móc je w pełni docenić, acz na tyle rześkie, że nie miałem ochoty czekać z degustacją.

Zapach został zdominowany przez kolendrę, choć nie brakło czegoś na modłę popiołu z grilla (może to autosugestia). Granatu nie wyczułem.

Podobnie zresztą rzecz miała się ze smakiem. Kwaskowo-słodki granat nie miał w nim nic do powiedzenia (temperatura?), za to nieźle poczynała sobie cytryna, podkręcając rześkość Lunatica. Nie brakło także kolendrowych mydlin. Ot, uroki witbiera.

Nie powaliło mnie to piwo, choć też nie mam się do czego przyczepić. Postaram się powtórzyć degustację w warunkach domowych.

piwo6

MGŁY CHWALISZEWA
SzałPiw
Wild Belgian IPA
Cyferki: alkohol 7,5%

SzałPiw Mgły Chwaliszewa

Nowość od poznańskiego SzałuPiw to najefektowniej podane piwo tej imprezy. Otóż do szkła ekipa, oprócz trunku, „nalewała”… mgłę, pachnącą trochę chmielem Citra, a trochę geraniolem. Genialny patent i świetny zapach, który wciągało się nosem niczym resztkę dymu po Marii J.

Mgły Chwaliszowa na szczęście nie tylko efektownymi sztuczkami stały. Jak dla mnie to numer 2 (ex aequo z Widawskim X i jeszcze jednym piwem, o którym napiszę jutro) Beer Geek Madness. Kapitalna fenolowa dzikość łączy się tu z nutami owocowymi: mango, pomarańcza, ananas itp.

W smaku mamy do czynienia z niezwykle zdradliwą cholerą, nad wyraz smukłą jak na tę ilość alkoholu. Mgły po ustach rozchodzą się amoniakowym posmakiem i tropikalną słodyczą, finiszując miłą, cytrusową goryczką. Zdecydowanie pozycja obowiązkowa!

piwo8

RUBEDO
Mason
Pine Smoked Altbier
Cyferki: alkohol 5,0% obj.

Mason Rubedo

Byłem niezwykle ciekaw solowego piwa Masona, które miało ożywić niezbyt szałowego altbiera nutami wędzonymi i sosnowymi. Koncepcja jak najbardziej słuszna, efekt niestety gorszy.

Rubedo okazało się bowiem trunkiem cholernie bezpłciowym, zarówno w aromacie, jak i smaku. Znad mojego tumblera unosił się nikły zapach karmelu, a piwo uwolniło jakieś ciekawostki dopiero po zamieszaniu – w tle pojawiła się serowa wędzonka oraz karmel.

W smaku altbier okazał się tworem wodnistym nawet jak na ten styl. Po ustach pałętał mi się przypieczony chleb, posmarowany cienką warstwą jakiejś karmelowej pomady. Sosnę wyczułem dopiero w trakcie lekko goryczkowego finiszu. Zdecydowanie poniżej oczekiwań…

piwo5

CITRINITAS
Kraftwerk
Smoked Chili IPA
Cyferki: alkohol 5,7% obj.

Kraftwerk Citrinitas

Robotę za to zrobiło wędzone paprykowe IPA od browaru Kraftwerk – jak dla mnie najlepsze piwo wrocławskiej imprezy. Citrinitas (nie dajcie się zwieść nazwie – cytrusów tu niewiele) okazał się być propozycją niezwykle bogatą w doznania.

W pierwszej kolejności do nosa wbiła mi się wędzonka, szynkowa, przyjemna. Zaraz za nią przywędrowały paprykowe chipsy, a dopiero na końcu panoszył się chmiel, pełen tropików, cytrusów (grejpfrut) oraz sosny.

Smak to także czysta poezja. W pierwszym akordzie rządzą papryczki, w drugim pojawia się wzbogacająca smak wędzonka, a na finiszu szaleje mango z sosną, podkreślając bardzo dobrą, szlachetną goryczkę.

Świetne piwo, które zapamiętam na długo!

piwo9

(Visited 150 times, 1 visits today)

0 komentarzy na temat “BEER GEEK MADNESS 2: Multirecenzja piw cz. 1

  1. Hmm ta mgiełka nie jest wcale taka trudna do uzyskania 😉 Wystarczy trochę suchego lodu i voila 😀

    Co do ocen to wydaje mi się, że jak najbardziej trafione, szczególnie ta Citrinitasa. Piłem je jako pierwsze, trochę chłodne, ale aromat wędzonki był konkretny, a chilli wyczuwalne ale nie palące. Chyba udało się osiągnąć idealny balans 🙂

Skomentuj jerrybrewery Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *