PODSUMOWANIE 2015: piwny alfabet

PODSUMOWANIE 2015

Najważniejsze i najciekawsze wydarzenia rodzimego rynku piwa A.D. 2015 w alfabetycznym skrócie.

Przygotowując analogiczny wpis rok temu pisałem o „najgorętszych 12 miesiącach w historii polskiego kraftu” i przyznam, że nie spodziewałem się, że 2015 aż tak mocno zdezaktualizuje tamto zdanie. Nic tylko się cieszyć!

BTW: dziękuję Wam za podpowiedzi dotyczące niektórych haseł w piwnym alfabecie. Część z nich pozwoliłem sobie, mniej lub bardziej bezpośrednio, wykorzystać.

Aframon madagaskarski – jeden z najpopularniejszych dodatków pojawiających się w rodzimych piwach mniej więcej na początku drugiej połowy roku (m.in. u Radugi i SzałuPiw). 2015 to w ogóle czas ładowania różnych dodatków do kotłów warzelnych i fermentorów: przyprawy, owoce, sok z buraka, śledzie, grzyby, cascara. Co jeszcze w tym temacie da się wymyślić? Aż drżę z niepewności.

Bez glutenu – polskie browary wreszcie odkryły, że piwo bezglutenowe to dobry temat, szczególnie w czasach mody na pożywienie bez owego związku białek, nawet wśród osób nie mających problemu z jego przyswajaniem. Swoje propozycje przygotowały Kormoran (jasny lager), Van Pur (jany lager) i Pinta (IPA), a w kolejce czai się Wąsosz.

Cornelius grejpfrutowy – z cyklu: jak nie robić marketingu. Piotrkowski browar wydumał sobie, że wypuści piwo w puszce dla kobiet. Z wyskakującą słomką przypominającą penisa. I adekwatną reklamą je promującą. Nie dość, że jest prymitywna, to jeszcze najzwyczajniej w świecie głupia i nietrafiona. Apeluję do naszych browarów, by nieco mądrzej robiły wokół siebie szum.

Drewniane beczki – leżakowanie piw w beczkach to kolejny trend, który wyraźnie dał o sobie znać w 2015 roku. Jeszcze 12 miesięcy temu zastanawialiśmy się, czy w ciągu najbliższych kilku lat moda na beczki po whisky, Burbonie, winie czy wódce na stałe zadomowi się w Polsce, a tu proszę – wystarczył jeden rok! Przodownikiem jest Wojtek Frączyk i jego Widawa. Nie tylko leje mnóstwo trunków w beczki, lecz także sprowadza cenne drewno zza Oceanu.

Etykiety – rzemieślnicy niby od dawna wiedzą, że kupuje się oczami, ale dopiero w tym roku wyraźnie postawili na rozwój wizualnej strony swoich produktów. AleBrowar postawił na etykiety foliowe. Pracownia Piwa, Piwoteka i Szpunt przeszły „rebranding”. Komiksowymi grafikami zachwycił browar Dukla. Rewelacją okazała się wrocławska agencja FLOV/Nomono, która stała się nadwornym twórcą etykiet wielu firm.

Szpunt nigami night wolf

Festiwale – (rzuć okiem na podsumowanie) 23 (w tym 8 zupełnie nowych) – tyle dużych piwnych imprez z kraftem w mniejszej lub większej roli dobyło się w tym roku w Polsce. To oznacza, że praktycznie co drugi tydzień balowaliśmy w jakimś zakątku naszego kraju, racząc się doskonałymi trunkami. Czy ta liczba ma szansę się utrzymać? A może zapotrzebowanie na tego typu wydarzenia jest tak duże, że powstaną kolejne? Przekonamy się w ciągu najbliższych – obstawiam – dwóch lat.

Grodziskie – nasz koronny, rdzennie polski styl wreszcie na dobre zadomowił się w portfolio wielu browarów i regularnie pojawiał w knajpach/na festiwalach. Co więcej – odrodził się także Browar w Grodzisku, czyli najsłynniejszy dostawca polskiego szampana. Za jego sprawą Grodziskie zagościło niemal w każdym mieście w Polsce. Odnotować warto zainicjowanie przez Jacera Święta Piwa Grodziskiego. Pierwsza edycja odbyła się w czerwcu.

Hops Of Poland – koniec z wyobrażeniem, jakoby polski chmiel równał się wyłącznie pachnącemu sianem Lubelskiemu. Dzięki Pawłowi Piłatowi na salony weszły/powróciły Iunga, Sybilla, Oktawia, Puławski. W kolejce czeka Tomyski. Z kolei Marynka zaskakuje cudownym aromatem cytrusów, lasu i korzeni. Można?

Imperialne Stouty – faza z końcówki tego roku. RISy, które do tej pory w wersji polskiej serwowane były w liczbie dość ograniczonej, obecnie trafiają do oferty coraz to nowych browarów. Swoich przedstawicieli dorobiły się m.in. Browar Stu Mostów, Birbant, Piwne Podziemie, Ursa Maior, Perun czy – to największa niespodzianka – regionalny Tenczynek. Warto dodać, że bezwzględnie najlepszym trunkiem minionego roku był Samiec Alfa od Artezana, czyli potężny RIS leżakowany w beczce po Burbonie. W kolejce czekają produkty Radugi, Solipiwko, Baby Jagi, BroKreacji czy Widawy/Kopyra. Jest tylko jedno „ale” tej sytuacji. Wiele imperialnych Stoutów wypuszczonych w tym roku na rynek to trunki nieułożone, potrzebujące leżakowania. Liczę, że browary naprawią to niedopatrzenie.

Janusz piwny – niezbyt piękne określenie osoby niezaznajomionej z kraftem, o które przetoczyła się gorąca dyskusja w sierpniu, po Festiwalu Prawdziwego Piwa w Łebie. Nawracać czy nie nawracać? Wychodzić doń z imprezami, czy może przeciągać na swoją stronę podstępem? I czy w ogóle powinniśmy z niego szydzić? Oto wraże pytania, na które odpowiedzi brak. Swój punkt widzenia przedstawiłem tutaj.

Kooperacje – współprace pomiędzy dwoma browarami to temat znany i popularny w piwowarstwie rzemieślniczym, który w tym roku przybrał na sile. Kooperowali młodzi stażem (BroKreacja i Dukla), jak i doświadczeni (AleBrowar i Artezan). Nasi wyjeżdżali za granicę (Artezan i Lambrate), jak i gościli znakomitych piwowarów (Pinta i To Ol). Słowem: działo się! A najważniejszy skutek owych zabaw to:

Lactobacillus – to właśnie za sprawą współpracy Pinty i To Ol powstał pierwszy polski kwas z prawdziwego zdarzenia, zakażony bakteriami kwasu mlekowego. Priorytetowe warzenie dobyło się pod koniec marca w Zawierciu – ja tam byłem, dużo żarłem, więcej piłem (oto szczegóły). Po Pincie z kwasami ruszyli następni, że wymienię Artezan, SzałPiw, Piwotekę, Browar Na Jurze czy – ostatnio – Kraftwek. A to dopiero początek.

Muzyczne kooperacje – rok 2015 to istny wysyp piw warzonych przez kraftowców dla zespołów muzycznych (o trendzie pisałem choćby tutaj). Warto wyróżnić kooperację Peruna i Behemotha, która zaowocowała aż trzema piwami dla najpopularniejszego obecnie polskiego zespołu na świecie i znacząco wpłynęła na popularność rodzimego kraftu. Swoje specjały przygotowały też choćby Kraftwerk (dla Oberschliesen i Pokahontaz), Reden (dla J.D. Overdrive) czy Piwna (dla Big Cyca).

Kraftwerk Reversal

Negatywne emocje – w naszym miłym i przytulnym światku pojawiło się wiele negatywnych emocji na linii browar-browar (choćby spór browaru Staropolskiego i Browarów Łódzkich), browar-bloger („zera sensoryczne”) oraz bloger-bloger (zaglądnijcie pod literę „S”). Nie wiem, na ile są to utarczki chwilowe, wynikłe z krewkiej natury co poniektórych aktorów polskiej sceny kraftowej, na ile długotrwałe wojny, a na ile zagrywki marketingowe. Po prostu życzę sobie i wam, by było ich jak najmniej.

Omnipollo w Wąsoszu – zagraniczne gwiazdy kontraktują w Polsce! Szlak przetarło szwedzkie Omnipollo, które w listopadzie, w Wąsoszu, uwarzyło lekkiego pilsa z dodatkiem Iungi i Marynki. Kto następny? Może Mikkeller? Słynni Duńczycy przygotowali specjalnie na polski rynek piwo 330 ml Do Nieba, więc kto wie, może następnym krokiem będzie pichcenie w naszym kraju.

Piwo. Najlepsze Piwa z polskich sklepów – leksykon autorstwa Bartka Senderka z Mojego Kufelka (więcej pisałem o nim tutaj) to pierwsza książka napisana i wydana przez rodzimego blogera piwnego. Pozycja dotyczy najciekawszych piw dostępnych w polskich sklepach, a także stanowi wstęp do „wiedzy o piwie”. BTW: wydaje się, że to nie koniec pisarskich podbojów Kolegów po klawiaturze. Podobno Kopyr jest już ugadany na stworzenie autorskiej książki. Czekamy!

Rewolucja w marketach – stało się – piwa rzemieślnicze rozpanoszyły się także „pospolitych” sklepach. Kraft pojawił się w niektórych Lewiatanach, Żabkach, Inter Marche, Auchanach i – przede wszystkim – Tesco. Nie brakuje ich także w zwykłych osiedlowych sklepach. Oczywiście to nadal nie jest skala choćby zbliżona do koncernów, ale i tak trzeba się cieszyć, że przeciętny Kowalski ma coraz łatwiejszy dostęp do ambitnych trunków.

Shakergate – afera, która wybuchła przed jesienną edycją Warszawskiego Festiwalu Piwa. Dotyczyła oficjalnego szkła festiwalu – shakera. „Ale jak to – takie upośledzone sensorycznie szkło na poważnej imprezie?!” – grzmieli jedni. „A czemu nie? Przecież na imprezie się sprawdzi!” – odpowiadali drudzy (w tym ja). Posypały się artykuły, filmy, hejty, komentarze. Najciekawszym był ten Pawła Leszczyńskiego, współorganizatora WFP, który w wywiadzie dla mnie stwierdził puszczając oko, że część afery była ustawką przed panelem dyskusyjnym na festiwalu. Jak było naprawdę? Panowie – przyznać się! 🙂

Śmierć Birofiliów – jeden z najważniejszych i najbardziej szanowanych festiwali piwnych między Odrą a Bugiem zmarł śmiercią naturalną, z powodu zakręcenia finansowego kurka przez mecenasa imprezy – Grupę Żywiec. Trochę szkoda, ale dobra informacja jest taka, że zarówno konkurs piwowarów domowych o Grand Championa, jak i Konkurs Piw Rzemieślniczych przetrwały. Zwycięzca tego pierwszego nadal dostaje szansę warzenia w Cieszynie, w kolei laureaci drugiego otrzymują blachy w czasie Poznańskich Targów Piwnych.

PTP Konkurs Piw Rzemieslniczych

Takeover Pracowni Piwa – Polska dla niektórych staje się zbyt mała, dlatego uderzają poza granice naszego kraju. Na festiwale wożą się chociażby Pinta, AleBrowar i Artezan, ale wyróżnić należy – moim zdaniem – akcję Pracowni Piwa, która w lutym tego roku przejęła krany w dwóch pubach Mikkellera w Kopenhadze. Takiego zaszczytu nie dostąpił jak dotąd żaden polski browar, ale zakładam, że to tylko kwestia czasu.

Upadki browarów – korekta na rynku browarów rzemieślniczych wreszcie się zaczęła i są już jej pierwsze ofiary. Kilka browarów kontraktowych musiało podziękować za uwagę – z różnych powodów. Jako że pisałem o nich niedawno, odsyłam do stosownego tekstu.

We współpracy – jedna z największych kontrowersji w blogerskim świecie: recenzje piw tworzone we współpracy z browarami. Myślę, że najdobitniej sprawę wyłożył Kuba z The Beervault w swoim tekście, który gorąco polecam. Obrońcy płatnych recenzji twierdzą, że to przywilej zasięgowych blogerów, którzy mogą w ten sposób spieniężyć swoją pracę. Podkreślają także, że przecież bloger może odmówić recenzji słabego piwa. Ciekawe, co Wy o tym sądzicie…

Zmartwychwstałe gatunki – gose, lichtencheiner, chociebuskie, gotlandzkie, california common – to tylko niektóre zapomniane gatunki, po które w minionym roku postanowiły sięgnąć rodzime browary. W odkopywaniu skamielin przoduje Piwoteka, jeden z przodowników piwnych poszukiwań. Ciekawe, co jeszcze dla nas szykuje?

(Visited 672 times, 1 visits today)

4 komentarze na temat “PODSUMOWANIE 2015: piwny alfabet

  1. Przy akapicie z przyprawami możesz jeszcze dodać piwo z grzybami z Probusa.
    A piwa bezglutenowe z Van Pura (zarówno Brok jak i Cechowe) to lagery, a nie IPA jak sugerujesz.

    • Nie sugeruję, że to IPA – to odnosi się wyłącznie do Pinty. Powyższych nie opisałem w ogóle, bo nie miałem 100% pewności, że to Jasny Lager. No to teraz już mam – thx 😉

  2. Apropos wymarłych (zapomnianych) stylów to jeszcze czekam na mumme (z okolic Hanoweru). Technika produkcji podobna do berlinera, gose i wita, ale bardziej bliższy do nowoczesnego alta. Tak przynajmniej piszą, bo spróbować się już nie da.

Skomentuj JerryBrewery Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *