W zeszłym tygodniu w Krakowie za oknem dominował deszcz i klimat iście wyspiarski. To była dobra okazja na obalenie piwka zainspirowanego brytyjską tradycją.
Od początku maja, z krótkimi przerwami, leje. „Czekam”, aż znowu zacznie… Czasami uda mi się ruszyć tyłek na spacer, pobuszować po nieodkrytych terenach miasta, ale ostatnie dni głównie spędzam w pomieszczeniach zamkniętych, dzieląc swój ból z fanami profilu „Czy w Krakowie pada?”.
Na szczęście miałem na tę okoliczność odpowiednie piwo, które od jakiegoś czasu chciałem wreszcie skonsumować, ale nie miałem nastroju. N°11.C z browaru Ninkasi (recenzowałem już ich AIPA), czyli – zgodnie ze sprytnym nazewnictwem – Northern English Brown Ale, relatywnie mocna odmiana gatunku, bliska krewna Milda, w której dominować mają przeróżne wpływy słodów. Dobry wybór, bo tej odmiany zbyt często polskie browary nie serwują, z drugiej, moim zdaniem, najlepiej lać ją jako Real Ale bezpośrednio z casków. Tak czy owak: szacunek dla Ninkasi za decyzję.
Za wykonanie rzęsistych braw już bym jednak nie oczekiwał, gdyż N°11.C to piwo „jedynie” poprawne. Podoba mi się jego wygląd i to zarówno jeśli chodzi o skromną, acz gustownie ułożoną i czytelną etykietę na butelce, jak i o to, co znajduje się w środku. Piana i kolor płyn są całkowicie zgodne z przepisami: ta pierwsza nie jest zbyt wyrośnięta, ma żółtawą barwę, składa się z drobnych pęcherzy i relatywnie szybko opada, ale pomiędzy piwem a naczyniem utrzymuje się wyraźna bąbelkowa granica. Z kolei kolor to ciemny brąz z bardzo wyraźnymi czerwonymi przebłyskami.
Lubię herbatniki, nie wzgardzę toffi, ni orzechami laskowymi, tak więc zapach piwa z Ninkasi nad wyraz trafia w mój gust. Znać tu też nuty popiołu, pojawia się delikatny diacetyl, ale jego obecność jest dopuszczalna w Brown Ale. Smak natomiast jest daleki od ideału: N°11.C to piwo wodniste i niezbyt dobrze zbalansowane. Pierwszy akord zachęca słodyczą karmelowo-orzechową, później atak przeprowadzają słody palone i ich kwaskowość oraz lekka goryczka. Na finiszu brakuje słodyczy, która by to wszystko zrównoważyła, przez co omawiany trunek pije się jak kwaśną wodę. Odnotuję majaczące nuty popiołu i cierpkiej wiśni, które ani przesadnie nie ubogacają doznań, ani nie rozwiązują problemów z równowagą.
Podobnie jak w przypadku AIPA, Ninkasi znów nie ma się czego wstydzić, ale musimy to sobie powiedzieć: N°11.C to piwo niedopracowane i warte oddania do warsztatu, by uczynić je lepszym. Ma na to potencjał.
N°11.C
Ninkasi
Northern English Brown Ale
Skład: słody Pale Ale, Brown, Biscuit, karmelowy, czekoladowy jasny; chmiel East Kent Goldings; drożdże Danstar Nottingham; woda
Cyferki: alkohol 5,5% objętości; ekstrakt 12%, 25 IBU
Cena: 8 zł (Piwnica, Wrocław)
PS: skoro już mowa o deszczu i Anglii, to nie może w tym miejscu zabraknąć tego kawałka:
Dziękujemy za rzetelną recenzję! Jednocześnie zapraszamy do degustacji NEBA z drugiej warki, która dotarła już do Katowic, Krakowa oraz na Pomorze a od przyszłego tygodnia wyruszy w kolejne rejony Polski.. W drugiej warce zmieniony został profil fermentacji czego konsekwencją jest zdecydowanie niższe odfermentowanie piwa.
Pozdrawiam, Marcin Ladra
Dzięki za informację – chętnie wypróbuję, ponieważ to piwo ma spory potencjał 🙂
Nie tak dawno piliśmy NEBA, który najprawdopodobniej pochodził już z drugiej warki. Niestety posiadał te same mankamenty, o których wspomniałeś. Piwo ma potencjał, zwłaszcza dzięki smacznym orzechom i również mamy nadzieję, że browar w końcu weźmie się za to piwo i stworzy coś naprawdę dobrego. Pozdrawiamy