Kurierzy go nienawidzą. Dzięki tej prostej metodzie kilka razy w miesiącu muszą przynosić mu szczelnie zapakowane piwo.
Możecie mi wierzyć bądź nie, ale zakładając bloga nawet przez moment mi nie przyszło do głowy, że ktoś będzie miał ochotę wysłać mi swoje piwo do oceny. Jednak dzięki intensywnej pracy od dobrych dwóch lat co i rusz jakieś piwo wpada w moje łapska, dostarczone przez uroczą Panią Listonosz (Her eyes…), lub kuriera. To miłe tym bardziej, że „ja się o to nie proszę”, nie zabiegam.
Ot, po prostu browary widzą jakość mojej strony i dodają sobie do tego zasięg. Z tego równania wychodzi im, że warto mnie swoim specyfikiem poczęstować. A że mam taką zasadę, że akurat za recenzje hajsu nie biorę, co i rusz dostaję jakiś gift. Ostatnio zrobiło się tego całkiem sporo, dlatego postanowiłem zebrać wszystkie piwa do kupy i je wam zarekomendować.
„Rekomendować” nie dlatego, że połechtały moje ego, a z powodu ich jakości. Serio, serio – trafiły do mnie same smaczne piwa, niektóre nawet bardzo dobre. Ba, jedno z nich dostało blachę na ostatnim KPR. Niech ten tekst będzie więc kolejnym dowodem na rosnącą formę polskich browarów. Nawet tych, które zadebiutowały raptem kilka miesięcy temu.
Kolejność recenzji przypadkowa. 😉
CITY STOUT
Sancti Lucas
Foreign Extra Stout
Warka: 31.12.2016
Cyferki: alkohol 6,8% obj., ekstrakt 16 Blg, 40 IBU
Skład: woda; słody jęczmienne, pszeniczny, płatki owsiane, jęczmień palony, chmiel
Zaczynamy od wspomnianego laureata Konkursu Piw Rzemieślniczych – City Stout zdobył brąz w kategorii Porter/Stout (9-18 Plato). Czy zasłużenie? Nie wiem, jak silną miał konkurencję, ale wydaje mi się, że tak. To FES, co jeńców nie bierze. Chłopaki naładowali go jakąś chorą ilością słodów palonych i chmielu, przez co piwo jest bardzo agresywne w smaku – gorzkie od kawy i ziół, ale też wyraźnie czekoladowe.
W aromacie do tego krajobrazu dochodzi kawa zbożowa, owsianka oraz orzech. Mam wrażenie, że w jednym z otrzymanych egzemplarzy pojawiło się utlenienie, jednak drugi nie potwierdził tej uwagi, więc stawiam zasłużoną wysoką ocenę. [8]
CZARNA RÓŻA
Sancti Lucas
Flanders Brown Ale
Warka: 26.06.2017
Cyferki: alkohol 6% obj., ekstrakt 14 Blg, 20 IBU
Skład: woda; słód jęczmienny, pszeniczny; chmiel; płatki róży; drożdże
Drugie z piw od Sancti Lucas już nie jest tak olśniewające, bo i styl – nudniejszy z Flandersów – nie daje podstaw do szaleństw. Czarna Róża to więc poprawny wywar z aromatem amoniaczków, stajni, rodzynek i płatków róży. W smaku rządzi zaś strona słodowa, a miks z różą przywodzi na myśl skojarzenie z landrynkami (nope, to nie żaden tam diacetyl!). Różana marmolada i delikatna kwaśność dają kontrę słodowej pełni, ale to trochę za mało, by się ekscytować. Tym niemniej – całkiem dobre piwo. [6]
KOTWICZNE
Browar Spółdzielczy/Doctor Brew
Wheat Wine
Warka: 30.11.2017
Cyferki: alkohol 12%, ekstrakt 30%
Skład: woda; słody Pale Ale, pszeniczny, karmelowy 30; chmiel Polaris; drożdże US-05
Połączone siły browaru Spółdzielczego i Doctor Brew zabrały się za to, co tym drugim wychodzi najlepiej – piwa w stylu „Wine”, tym razem z pszenicą w roli głównej. To, co rzuca się w nos i gardziel od pierwszego kontraktu to wyborne wręcz ułożenie. Jasne, czuć tu rozgrzewanie alkoholu w przełyku (12% z 30 Plato ekstraktu to nie w kij dmuchał), ale na przyjemnym poziomie.
Co mamy w zapachu? Całkiem sporo. Miód, figi, brzoskwinie, rodzynki i – to ciekawe – alkohol na modłę whisky, ale nie torfową. Do tego rzucik… lodu. Patrzę na etykietę i tak, ekipy użyły chmielu Polaris.
Aha, przy okazji postanowiłem porównać dwa szkła firmowe obu browarów. Doctor Brew ma w zanadrzu teku, zaś Spółdzielczy jego krośnieński odpowiednik, który różni się nieco od pierwowzoru konstrukcją czaszy. Na zdjęciu może tego nie widać, ale w krośnieńskim szkle, szczególnie na spodzie, kolor jest nieco jaśniejszy. Różnic sensorycznych brak. [7,5]
MECHANICZNA POMARAŃCZA
Komitet
Saison
Warka: 20042017
Cyferki: alkohol 5,4% obj., ekstrakt 12 Blg, 30 IBU
Skład: woda; słody pilzneński, monachijski, karmelowy, zakwaszający, pszeniczny; chmiele Marynka, Saaz; skórka gorzkiej pomarańczy; drożdże Danstar Belle Saison
Komitet swoimi piwami poczęstował mnie i Chmielobrodego w Poznaniu. Dostaliśmy czteropak, ale cholera jakoś tak wyszło, że do Krakowa dotarło tylko jedno. 😀 Z wypitych w czasie podróży zaproponuję przede wszystkim Weizena.
Saisona też polecę, bo to jeden z niewielu w Polsce relatywnie sesyjnych reprezentantów gatunku, w dodatku prawilnie wytrawny. Po zrzuceniu kapsla nos atakują aromaty pieprzu, goździków, bananów i moreli. Nie brakuje także podbudowy karmelowej, która może sugerować nadciągającą słodycz. Jakom rzekł – to mylne ważenie. Trochę szkoda, że pomarańcza ginie pod fenolami i estrami, pozostawiając jedynie odrobinę cierpkości na języku.
PS: zwróćcie uwagę na kosmiczną pianę. Nalewałem bardzo grzecznie, a tu taki sztos! I jaka śliczna koronka… [7]
WAKACYJNA MIŁOŚĆ
Hopo Jambo
American Wheat
Warka: 28 02 17
Cyferki: alkohol 5% obj., ekstrakt 12 Blg, 30 IBU
Skład: woda; słody pszeniczny, pale ale, karmelowy jasny; chmiel Simcoe; drożdże US-05
Zanim przejdę do zasłużonych pochwał, prztyczek w nos za etykietę, która reprezentuje kategorię „proszę, nie kupuj mojego produktu”. Ja wiem, mały, początkujący browar musi liczyć każdą złotówkę, ale zaprawdę powiadam wam – w sklepie najpierw sprzedaje marka, później grafika, a dopiero na końcu jakość piwa. Najlepiej pielęgnować wszystkie trzy na raz, od samego początku zabawy w kraft.
O ile na grafikę Wakacyjnej Miłości można narzekać z czystym sumieniem, o tyle samo piwo okazuje sie być naprawdę udane. Solidne chmielenie skutkuje intensywną nutą pomarańczy, cytryny i ananasa, a nawet geraniolu. Tegoroczne Simcoe tylko żywicznością przypomina starszych braci… W smaku trzecie piwo Hopo Jambo jest słodkie, gładkie, pełne, przyjemne w odbiorze. Królują w nim ananasy i cytryny oraz iglasta goryczka, odrobinę zalegająca. Dobre. [7]
Pingback: Wtorek, 15 listopada 2016 | Beer News Polska