Nikomu jeszcze nigdy nie udało się zobaczyć Nieba, ale po wizycie na WFDP mam pewne przypuszczenia co do jego wyglądu.
Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa, który właśnie doczekał się jubileuszowej, piątej edycji, to jedna z największych tego typu imprez w Polsce i to nie tylko jeśli chodzi o liczbę wystawców czy odwiedzających, ale także o marki, które debiutowały we Wrocławiu. Trzy lata temu była to Pinta, dwa lata temu AleBrowar, w zeszłym – Pracownia Piwa. Trzy moje ulubione browary! W tym na WFDP rozdziewiczył się Browar Podgórz.
PRZECZYTAJ RECENZJĘ PIĘCIU CIEKAWY PIW Z WFDP
Nie mogłem uczestniczyć w pierwszym dniu imprezy (zaplanowanej na 9-11 maja 2014), ponieważ grałem koncert w Krakowie. Natomiast w sobotę z samego rana przyjechałem do Wrocławia, zabrałem Kobietę i jej niezastąpiony aparat i wybrałem się na miejsce festiwalu, esplanadę Stadionu Miejskiego. Po wejściu na teren dostałem małpiego rozumu – Boże, ileż tu wszystkiego! Od czego zacząć, gdzie iść najpierw?! Na nic zdały się notatki, które sporządziłem wcześniej, ni mapa festiwalowa. Jerry oszalał ze szczęścia i podniecenia!
Ogarnąłem się, gdy zobaczyłem festiwalowiczów spacerujących ze specjalnie przygotowanym szkłem teku. Dobrze, że przyszedłem wcześnie, kiedy zwiedzających nie było jeszcze zbyt wielu, bowiem udało mi się nabyć jedną z ostatnich sztuk wspaniałego kielicha (jedyne 14 zł!).
Tak przygotowany mogłem ruszyć na degustację. Podczas WSDP swoje dzieła zaprezentowało 77 browarów, które, według danych organizatorów) serwowały ponad 150 piw z kegów i 200 butelkowych. Było więc z czego wybierać. Ja wiedziałem, że mój portfel (i brzuch) nie wytrzyma zbyt wielkiego obciążenia, postanowiłem więc skupić się na polskich premierach, a tych było całkiem sporo. Ot, choćby Nowy Baran z Widawy (kupiłem buteleczkę), Pils z Gościszewa, Piwonauta z Hausta, czy też debiut absolutny – Browar Podgórz, który uwarzył Cascadian Dark Ale o pięknej nazwie Galaktyka Piwnix. Recenzje trzech ostatnich przeczytacie jutro, pierwszego – w najbliższym czasie. Ogólnie powiem, że jest dobrze!
Jednak WFDP to nie tylko picie piwa. To także pokazy warzenia na Scenie Kulinarnej, to możliwość pooglądania i zakupu surowców piwowarskich, a także książek o wiadomej tematyce, to mnóstwo stoisk z jedzeniem idealnie pasującym do zakąszania (pajda chleba ze smalcem i ogórkiem – mistrz!) oraz kosmetykami… z piwa. Sporym powodzeniem cieszyła się giełda birofiliów, gdzie można było nabyć etykiety, podkładki, kapsle oraz kufle. Mnie szczególnie urzekły te ostatnie. Oprócz tego wystawy (np. o piwie we Wrocławiu) koncerty – zobaczyłem tylko jeden, zespołu Flying Moses. Państwo sobie poszukają, wokalistka przyjemnie śpiewa. Sporym powodzeniem cieszyła się możliwość zwiedzenia stadionu. My, po wypiciu ostatniego z zaplanowanych przeze mnie piw, rozłożyliśmy się na chwilę na krzesełkach i oddaliśmy się błogiemu chillowaniu.
Jeśli miałbym wskazać minusy, to największym byłby na pewno brak możliwości płacenia kartą, a także brak bankomatu. Gdy kończyła ci się gotówka, trzeba było wsiąść w tramwaj, pojechać na pobliskie osiedle Kozanów i dopiero tam zaopatrzyć się w kasę. Gdzie sens, gdzie logika? Podchmielony uczestnik festiwalu to przecież idealna persona do ściągania z niego pieniędzy – dlaczego nikt nie wpadł więc na to, by mu to ułatwić? Druga sprawa to zbyt mała ilość przygotowanego teku. To jasne jak słońce, że owo szkło musiało być hitem, tymczasem jego zapasy skończyły się w połowie imprezy. W bardziej widocznych miejscach można było także umieścić płukarki do szkła. Więcej wartych odnotowania uwag nie zanotowałem.
Nie ukrywam, że jestem zachwycony Wrocławskim Festiwalem Dobrego Piwa. Zasmakowałem wielu świetnych trunków, poznałem kilka nowych, nabyłem piękne szkło, spotkałem się z browarnikami i tym samym jeszcze mocniej uwierzyłem w to, że „bawienie się w piwo” ma sens.
w Niedziele zaobserwowałem więcej straganów z jedzeniem niż z piwem 😉
Z tego, co wiem, to część piwnych wystawców zwinęła się po sobocie, stąd pewnie takie wrażenie 😉
podobno czas oczekiwania w kolejce po piwo, w sobotę to 40-60 min. dziś około 1-5 min. 😉
Ok. 13 w sobotę było okej. W sumie to nie wiem, jak rozwiązać problem kolejek, oprócz postawienia na większy teren. Żeby je zmniejszyć taki Artezan musiałby mieć z 10 kranów i tylu sprzedających 😉
Czy organizatorzy podali oficjalną frekwencję ?
Szczerze mówiąc nie spotkałem się z oficjalnymi danymi. Pada enigmatyczne hasło 3-4 razy więcej ludzi niż rok temu.
Pingback: PILS SINGLE HOP HM: niezbędnik podróżnika | Jerry Brewery
Pingback: OKI DOKI: Najnowsza Zelandia | Jerry Brewery