WROCŁAWSKI FESTIWAL DOBREGO PIWA 2015: stadiony świata – relacja

wroclawski-festiwal-dobrego-piwa-stadon

Może i nie robimy (jeszcze) najsmaczniejszych piw na świecie, za to ludzi związanych z piwną rewolucją mamy bezsprzecznie najlepszych.

6. Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa, 1-3 maja 2015 r., Stadion Miejski, Wrocław

Tegoroczna majówka nie zapowiadała się zbyt okazale. Ot, tylko nieco dłuższy weekend, w czasie którego nawet nie zdążysz nigdzie wyjechać. Na szczęście z pomocą przyszli organizatorzy Wrocławskiego Festiwalu Dobrego Piwa, którzy przesunęli imprezę o tydzień wcześniej w stosunku do ubiegłego roku i tym sposobem sprytnie zagospodarowali mi trzy pierwsze dni maja.

O tym, że pojawię się na Stadionie Miejskim we Wrocławiu (do którego mam jakieś 5 minut jazdy tramwajem) niezależnie od geopolityczno-meteorologicznej sytuacji świata, wiedziałem już po znakomitym zeszłorocznym wcieleniu. Odsłona A.D. 2015 miała bowiem obfitować w jeszcze więcej atrakcji, a dodatkowo ja miałem brać w niektórych z nich czynny udział. I wziąłem – ale po kolei.

CZASEM SŁOŃCE, CZASEM DESZCZ

Wychodząc z mieszkania w piątkowe południe naiwnie liczyłem, że słońce, które przezierało zza chmur wkrótce zwycięży i pierwszy dzień WFDP spędzę opromieniony, sącząc jakieś lekkie piwka. A było po co sięgać: kilka grodziszy (choćby od Nepomucena i browaru z Grodziska), gose z Piwoteki, Kwas Alfa z Pinty… Niestety, na marzeniach się skończyło – chwilę po moim przybyciu na Stadion niebo postanowiło się solidnie wypłakać.

wfdp-gosciszewo-porter

Porter z Gościszewa, czyli jeden ze Świętych Graali tego festiwalu

Usiadłem więc z paczką znajomych przy stoliku, pod namiotem i począłem planować najbliższe godziny. W tym miejscu należy się pochwała i nagana dla organizatorów. Wielkim plusem była liczba miejsc siedzących – myślę, że nikt nie miał problemu z przycupnięciem na chwilę i zdegustowaniem zakupionego piwa w klimacie, rzekłbym, mutlitapowym. Minus z kolei za brak katalogu ze wszystkimi dostępnymi piwami. Rozumiem, że WFDP powalało ich ilością, jednak ich szybki przegląd (nazwa, gatunek, cyferki) w wersji papierowej na pewno by się przydał.

Po kilkudziesięciu minutach solidnej ulewy wreszcie zaświeciło słońce, mogłem więc na spokojnie zwiedzać cały teren WFDP. Oprócz nieskończonej liczby stoisk z piwem i jedzeniem, minąłem pokaźną kolejkę do bankomatu (fajnie, że był, ale jak się okazało jeden to zdecydowanie za mało), kolesia, który oferował 150 zł za to, że utrzymasz się przez dwie minuty na drążku (w pierwszy dzień podobno tylko dwie osoby dały radę), wreszcie scenę muzyczną, na której zespoły grały trochę do kotleta.

Położona na terenie rekreacyjnym obok stadionu była tylko tłem dla piwnych rozmów i degustacji. Teoretycznie więc nie ma co płakać nad mikrą frekwencją pod sceną, jednak w praktyce trochę mi było szkoda kolegów muzyków. Na drugi dzień sytuacja nieco się poprawiła, głównie ze względu na większą frekwencję na festiwalu (raz, że sobota, dwa, że pogoda ładniejsza).

wfdp-koncerty

LOŻA SZYDERCÓW

O godzinie 17 dnia pierwszego (a o 16 drugiego) rozpoczęła się ta część festiwalu, która interesowała mnie najbardziej – głównie dlatego, że miałem w niej uczestniczyć. Live Blogging. Razem z ziomami blogerami, także tymi zaproszonymi przez Tomka Kopyrę z zagranicy, rozsiedliśmy się na trybunach, a przedstawiciele kilku browarów prezentowali nam swoje wyroby.

Szczegółowo opowiem o tym w jutrzejszym tekście, dziś wspomnę jedynie, że dla mnie największą frajdą była możliwość przygarnięcia wymarzonego szkła do grodziskiego. Cudo! Z tego co wiem raczej nie będzie wprowadzone do szerokiej sprzedaży, więc tym bardziej się jaram. Ucieszyłem się także z możliwości zdegustowania kilku petard dostępnych w ilościach limitowanych: wędzonego porteru bałtyckiegoGościszewa, leżakowanych w beczce Barley WineRISa od Doctora Brew, a także Pintowej nowalijki – drugiego Lublin To Dublin.

wfdp-panel

Z live bloggingu przenieśliśmy się na panel dyskusyjny poświęcony kondycji polskiego kraftu, w której wzięli udział Kopyr, KubaThe Beervault, Docent, BartekMałego Piwka, a także Tomek Schutz (Browar Gdynia). Zdania były jak zwykle podzielone, ale o szczegółach dowiecie się najpewniej wkrótce z filmu (dyskusja była nagrywana).

Po panelu udałem się jeszcze na kilka szybkich degustacji, przybiłem piątki z piwną bracią, po czym udałem się na mieszkanie, celem zwalczenia rodzącego się we mnie przeziębienia.

POGAWĘDKI

Ponieważ większość piw, które chciałem zdegustować, udało mi się „zaliczyć” już pierwszego dnia, festiwalową sobotę potraktowałem z należytym luzem, pozwalając sobie na więcej rozmów i zabaw. A to dopadłem Ziemka Fałata, z którym pogadałem o Kwasie Alfa, a to podbiłem do chłopaków z Doctora Brew, by organoleptycznie przekonać się, czy piwo Azacca faktycznie śmierdzi kanałem. Okej, może i miałem lekki katar, ale mimo usilnych zaciągnięć w wersji beczkowej nie znalazłem nic poza owocami tropikalnymi i lekką karmelową słodyczą…

Z chłopakami z Kraftwerku pogadałem trochę na tematy muzyczne – w końcu już wkrótce do sprzedaży trafią dwa piwa będące owocem ich współpracy z (najpierw) Pokahontaz oraz (później) Oberschlesien. Mateusz nieoczekiwanie uraczył mnie przedpremierową buteleczką jednego z nich – już niedługo napiszę kilka słów na jego temat.

piotr-sosin-trzech-kumpli

Piotrek Sosin i jego Piece Of Cake, czyli kolejny udany wypust z browaru Trzech Kumpli

Miałem też przyjemność pogadać z moimi krajanami z browaru Dukla, z którymi wstępnie umówiłem się na wizytę w browarze, a także Piotrkiem SosinemTrzech Kumpli, który wprowadził mnie w ekonomiczno-prawne aspekty bycia kontraktowcem.

Rozmów oczywiście było znacznie więcej, ale niech ich szczegóły pozostaną pomiędzy mną, a moimi towarzyszami.

DOMÓWKA

Jedną z atrakcji drugiego dnia WFDP była możliwość skosztowania piw przyrządzonych przez piwowarów domowych. Tak się złożyło, że każdy mógł zaprosić „osobę towarzyszącą” na wstępny rekonesans (później teren spotkania był otwierany na wszystkich zainteresowanych, których uprzednio wykupili wejściówkę), a że Bartek z blogu Mój Kufelek przybył tego dnia sam, przeto mogłem wejść razem z nim.

moj-kufelek-jerry-brewery

Ludzie, czego tam nie było! Od lekkich pilsów chmielonych dyskretnie Iungą, poprzez dry stouty z owocami jałowca, skończywszy na barley wine na słodzie torfowym. Po drodze przyszło mi spróbować jeszcze kilka leżakowanych RISów i innych petard, które krok po kroku wprowadzały mnie w inny stan świadomości…

Po jakimś czasie na terenie „domówki” pojawiła się międzynarodowa blogerska świta, z Martynem CornellemSimonem Martinem na czele. Wspólnie spróbowaliśmy kilku piw, między innymi domowej wersji Alchemika z browaru Profesja, zdecydowanie bardziej dzikiej w porównaniu z wersją komercyjną.

„PO SCHODACH NA PIECHOTĘ RACZEJ RADY NIE DAMY”

Po tych wszystkich atrakcjach ledwo wróciłem do domu. %% i choroba zrobiły swoje, ostatecznie przykuwając mnie do łóżka na całą niedzielę. Ale dzięki temu miałem czas, by zebrać wszystkie materiały i na spokojnie podsumować szóstą odsłonę Wrocławskiego Festiwalu Dobrego Piwa.

I cóż mogę rzec? Jestem z niej więcej, niż zadowolony. Znów – dzięki setkom wspaniałych ludzi – atmosfera WFDP przywodziła na myśl najbardziej okazałe kulturalne święta, której zburzyć nie dały rady ani początkowo złe warunki atmosferyczne, ani drobne uchybienia organizacyjne (patrz: bankomat).

wfdp-plaza

Chillout na plaży 😉

Mam nadzieję, że tegoroczny WFDP przeciągnie na stronę kraftu kolejną rzeszę wiernych i że za rok, by ich pomieścić, trzeba będzie wynająć – bo ja wiem – cały wrocławski rynek? Choć nie, tego Marusi i pozostałym organizatorom nie życzę. Z pozycji Stadionu Miejskiego zdecydowanie łatwiej dostrzec fenomen tej imprezy.

wfdp-pracownia-piwa

Zimno!

alchemik-blogerzy-wfdp

Blogowa międzynarodówka u piwowarów domowych

strefa-piwowarow-domowych-wfdp

strefa-piwowarow-domowych-piwny-inzynier

wfdp-kontynuacja

wfdp-artezan

wfdp-cieszyn

wfdp-cornelius

Pociągnij!

wfdp-samochod

wfdp-twigg

Kroplą deszczu…

wfdp-wystawa

wfdp-jan-olbracht

wfdp-piwnica

wfdp-ludzie

wfdp-piwna

(Visited 170 times, 1 visits today)

3 komentarze na temat “WROCŁAWSKI FESTIWAL DOBREGO PIWA 2015: stadiony świata – relacja

  1. Ktoś taki jak ty nie powinien marudzić na kolejkę do bankomatu .
    Raczej powinieneś zgłosić nie przygotowanie do festiwalu:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *