Targi Piwa Łódź 2019 godzina po godzinie (prawie)

Szósta edycja w ogóle, czwarta z moim udziałem, pierwsza z wyeliminowanymi zakałami polskiego rzemiosła. Łódzkie Targi Piwa z roku na rok są coraz fajniejsze. Oto godzinowy (potraktujcie to słowo z odpowiednim dystansem) zapis mojego uczestnictwa w tej imprezie.

Piwowary – Targi Piwa Łódź 2019, Hala Expo, 8-9 marca 2019 r.

8 MARCA

10:25

Wsadzam tyłek do FlixBusa relacji Rzeszów-Gdańsk. Przede mną mniej więcej 5 godzin podróży. Ktoś powie: to niezbyt mądry wybór, można było poszukać pociągu. Sęk w tym, że te z Krakowa dojeżdżają do stacji Widzew, zaś bus do Fabrycznej, co zdecydowanie ułatwia poruszanie się po Łodzi. Poza tym mam więcej czasu na pracę czy czytanie.

11:00

Gdy już wyjechaliśmy z Krakowa, zabrałem się za przygotowania do festiwalu. Na Targach Piwa miałem wystąpić m.in. jako Piwny Przewodnik. Czytaj: polecić po dwa piwa z każdego browaru. Na szczęście nie naraz, a w czterech wejściach (po dwa na dzień). To sprawia, że żyję nadzieją na przetrwanie imprezy bez zgonu.

Prześledziłem z uwagą listę wystawców i stwierdziłem: „wreszcie jest dobrze!”. Udało się wykopać Koreb i Ediego, a z dużych graczy zostały tylko: Witnica, Staropolski, Kormoran i Fortuna. Nie ma wstydu. Resztę stanowiła szeroka reprezentacja kraftu, że wspomnę weteranów Pintę i Piwotekę, absolutnych festiwalowych debiutantów w osobach Dwóch Braci, czy choćby chwalony przeze mnie miejscowy browar restauracyjny Warkot. Bardzo dobry kierunek!

15:25

Wysiadam na dworcu Łódź Fabryczna. Każda wizyta w tym budynku napawa mnie przerażeniem: taki kolos, tyle miejsca do zagospodarowania, zupełnie atrakcyjna architektura, bliskość centrum miasta. Co poszło nie tak, że na miejscu znajdują się tylko dwa małe „oddziały” Coffee To Go, toalety, poczekalnie, jeden salonik prasowy i nic więcej? Zdecydowanie wolę to, co dzieje się w Krakowie, Warszawie, Wrocławiu czy Poznaniu, gdzie dworce tętnią życiem. W Łodzi hula wiatr…

16:45

Szybka wizyta w hotelu, zostawienie bagaży oraz zmiana ciuchów i można lecieć na nową Halę Expo, gdzie Targi odbywają się po raz trzeci. Już na dzień dobry mój kciuk unosi się w górę na widok dobrej zmiany. Food trucki przeniesiono z wnętrza budynku na jego dziedziniec. Zapach oleju i przypalonych burgerów, który towarzyszył nam rok czy dwa lata temu, to zdecydowanie nie jest szczyt marzeń osoby chcącej degustować piwo. Problem rozwiązany, Jerry zadowolony.

17:00

Zrzucam plecak na stoisku Dzikiego Wschodu (dziękuję za przyjęcie mojej skromnej osoby w swoje progi!), zamieniam kilka słów z Mateuszem Wiśniewskim, później z Jarkiem Ośką, by dowiedzieć się czegoś więcej o jego transferze. Później chwytam szkło, które wręczyła mi Ania Peczyńska (główna organizatorka Targów) na wjeździe i ruszam w tan. Mam godzinę na odwiedzenie 9 browarów (obrałem system alfabetyczny), by z każdego polecić na scenie po dwa piwa.

18:00

Wejście numer jeden. Nie będę wam opisywał, jaki fajnie ze mnie koleżka i jak mi zawsze jest miło, gdy stoję na scenie w Łodzi. W tym punkcie chciałbym jeno polecić najfajniejsze piwa z tej transzy. Państwo wybaczą, że tylko wybrane, ale gdybym miał opisać wszystkie, ten tekst zrobiłby się nieznośnie długi.

A więc:

  • Dziki Wschód – Kwiat Pomarańczy – IPA z kawą i pomarańczą. Nic dodać, nic ująć: niecodzienne połączenie, które zagrało tu fantastycznie. Wszystkie akcenty wyczuwalne i bardzo dobrze skomponowane, przez co żaden nie dominuje.
  • Czarna Owca – KKO – RIS z ziarnami kakaowca. Mocny, słodki, ale jednocześnie bez wrażenia cukrzycy. Kakao pięknie uzupełnia kawowo-czekoladowe nuty od słodów.
  • Bednary – DDH IPA Simcoe Mosaic Citra. Piwo wyróżnia się użyciem płynnych drożdży płynnych WLP090 (San Diego), które do tej bomby chmielowej wniosły mnóstwo fenoli brzoskwiniowych i morelowych. Dzięki temu trunek stał się jeszcze bardziej soczysty

18:20

Ledwom skończył jedną pogadankę, a już przyszedł czas na drugą. Tym razem na scenie maglowałem Tomka Brzostowskiego z browaru Brodacz oraz Michała Trzpisa z Rzeki Piwa. Temat: crowdfunding. Brodacz ma to za sobą. Rzeka Piwa wyzerowała pierwszą akcję i zaraz wchodzi z nową, profesjonalnie zrobioną. Rozmawiamy o tym modelu finansowania, o tym, dlaczego jest atrakcyjny nie tylko dla przedsiębiorstwa, ale i dla inwestora. Szybko i konkretnie. Takie rozmowy lubię.

19:00

Ruszam na drugi turnus stoiskowy. Tym razem na mojej liście znajduje się kilka browarów, których piw jeszcze nie piłem, w tym Incognito, Moczybroda i Lasowiak.

Gdy tak łażę pomiędzy stoiskami, dochodzę do wniosku, że obecny układ jest optymalny. Wystawcy ustawieni zostali zarówno pod wszystkimi ścianami hali, jak i w dwóch „wysepkach” na środku. Stoliki dla odwiedzających rozlokowano po obu stronach wysepek. Dzięki temu poruszanie po festiwalu było łatwiejsze i sprawniejsze.

20:00

Wjazd numer dwa. Kolejne piwa, z których tu dla Was wyróżnię następujące:

  • Moczybroda – Nektar Bogów – Sour Ale z nektarynką. O jak mi to piwo weszło! Kosmicznie intensywny aromat owoców połączył się tu z delikatną kwaskowością, która jeszcze podkręciła wrażenie soczkowatości i pijalność. Wyborne lekkie piwo.
  • Kazimierz – Ice Ristafa BA – wymrażany RIS BA. Tutaj nieco naciągnę fakty, gdyż to piwo pojawiło się na kranie dopiero drugiego dnia, ale co mi tam. To jedna z niewielu (jedyna?) beczka tej wersji. Chłopaki władowali keg do… zamrażarki i z jej pomocą uzyskali jeszcze bardziej intensywną, gładką i słodką wersję swojego koronnego piwa. Laktoza, kakao, do tego wanilia od drewna. Coś cudownego!
  • Harpagan – Schiza Heretyka BA – FES BA z kawą i czekoladą. O ile podstawka smakowała mi umiarkowanie (uważam, że była niezbalansowana), tak wersja Barrel Aged to już cacuszko. Kawa i czekolada po równo podzieliły się udziałami, a elegancko spięła je nuta wanilii i dębiny.

20:30

Nareszcie, można nieco sobie odetchnąć! Dalszą część wieczoru spędzam na rozmowach o piwie i życiu, głównie z Państwem Chmielobrodymi, którzy dobrze znają szczegóły mojego „Lotu nad gołębim gniazdem”. Powiem więcej, to między innymi dzięki konwersacji z Panią Kapitan jeszcze w sierpniu zeszłego roku ogarnąłem się, że potrzebuję pomocy. Reszta jest historią. 😉

0:00

Koniec pierwszego dnia, pora na afterek! Wielką grupą uderzamy najpierw do Piwoteki, gdzie na kranach pojawiły się premierowo trzy piwa nowego projektu Andrzeja Milera, Maltgarden. Imperialne Portery Bałtyckie z dodatkami (wygląda mi to na piwa, które pierwotnie miały być kontynuacją serii kooperacyjnych Porterów Rockmilla i Bytowa). Nie poczyniłem niestety stosownych notatek ni zdjęć, lecz z tego, co mi pamięć podpowiada: wielkiego szału nie było. Później przenieśliśmy się do Z Innej Beczki, by po wielu rozmowach…

3:30

O cholera, ja za 7 godzin sędziuję! Do spania, Jerry!

9 MARCA

9:45

Chrystusie Niebieski…

10:45

Dobra, to gdzie są mace i woda? Halo, Panie Przewodniczący Komisji?!

11:00

Woda zadziwiająco szybko postawiła mnie na nogi, a że i reszta komisji była gotowa, mogliśmy przystąpić do oceny. Sześcioosobowy skład pod wodzą Pana Przemka Iwanka (wspaniały Człowiek, Wielki Polak) zasiadł do obrad. Przed nami wylądowało, jeśli dobrze liczę, 18 piw premierowych, spośród których mieliśmy wybrać trzy najlepsze. Zadanie o tyle trudne, że na stole wylądowały Pilsy, Ipy, Soury czy RISy. O ile wyłowić z tego towarzystwa 6 piw finałowych nie mieliśmy problemów (no dobra, trochę mieliśmy, gdyż poziom był dość wyrównany), o tyle później było już ciężej. Zwłaszcza, że w zestawieniu pojawił się underdog, który zaraz po podaniu był o krok od odpadnięcia, ale gdy się otworzył, skończyło się na podium. 😉

13:00

Burzliwe obrady, mozolne odrzucanie kolejnych piw w końcu doprowadziły nas do konsensusu. Trzy miejsca na pudle, jedno wyróżnienie. Po spisaniu protokołu rozkodowaliśmy próbki i oczywiście nie obyło się bez zaskoczeń. Konkrety pozwolę sobie jednak zachować dla siebie. 😉

14:00

Pora nadrobić noc – wio do hotelu na krótką kimację!

17:00

Wracam na scenę, by razem zresztą komisji sędziowskiej oraz organizatorami wręczyć nagrody. A oto, co na z obrad wyszło:

1. miejsce: Browar Rockmill – Black Noble Whisky BA (piwowar: Andrzej Miler)
2. miejsce: Browar Wilk – Sabro IPA (piwowar: Łukasz Pawlak)
3. miejsce: Browar Moczybroda – Nektar Bogów (piwowar: Piotr Głowacki)

Wyróżnienie: Browar Dziki Wschód – Kwiat Pomarańczy (piwowar: Mateusz Wiśniewski)

18:00

Znowu na scenie! Kolejna transza piw, spośród których muszę szczególnie wyróżnić:

  • Rockmill – Black Noble BA – RIS Whisky BA. To piwo na początku trochę nas odrzuciło w czasie konkursu, ponieważ dostaliśmy je zimne, a w takiej odsłonie dominowała nuta alkoholowa. Jednak wraz z rozgrzaniem doszliśmy do wniosku, że to przebogaty sztos, ze sporą dawką gorzkiej czekolady oraz mnóstwem dębiny, jak i nut pysznego whisky. Takie tematy lubię bardzo.
  • Pivovsky – Pils. Zdradzę wam, że to piwo także trafiło do finału. Powód jest prosty jak budowa cepa: to naprawdę świetny Pils, absolutnie bez wad, za to z konkretną dawką chmielu na aromat. Winszuję też miłej goryczki.
  • Browar Spółdzielczy – Gerda – Ice RIS + wanilia. Well, tego piwa to ja chyba nie muszę przedstawiać i opisywać. 😉

18:20
Po skończeniu przedostatniego wejścia, udałem się na zwiady do kolejnego, a także wylądowałem u Kazimierza, by tam oglądnąć mecz Korona-Wisła. W jego ramach krakowianie zrobili gospodarzom z dupy Pearl Harbour. I ja to szanuję.
Jedyną niewygodą w tej sytuacji był fakt, że w sobotę wieczorem dowaliło ludzi i nie mogliśmy spokojnie oglądać, bo ekipa Kolegów Jachimczaków co chwilę musiała zmieniać kegi.

20:00

Ostatnie festiwalowe wejście, ostatnie piwa, ostatnie polecenia. Co my tu mamy? Proszę bardzo, podsunę wam taką trójkę:

  • Warkot – Truskawkowa IPA. Ten browar polecałem wam już przy okazji poprzedniej wizyty miesiąc temu. Rozkoszowałem się wtedy IPA z truskawkami autorstwa Gosi Węgierskiej i dziś mogę tylko podtrzymać ten głos. To przede wszystkim jest American IPA, zaś owoc tylko pięknie wzbogaca całość.
  • Wilk – Sabro IPA. Zaprawdę powiadam wam, Sabro to jest tegoroczny król chmielu, jak lew jest król dżungli. Potwierdza to także medalowy wywar Wilka: melon, kokos, trochę mięty, a wszystko z lekka podbite cytrusami. O Panie nasz, niech kolejne zbiory będą tak udane!
  • Za Miastem – Cichy Wieczór, Roggenbier. Ostatni raz piłem Roggenbiera w czasach, gdy ludzie rzucali kamieniami w dinozaury (#pdk) i to nie dlatego, że nie lubię (bo lubię bardziej niż Weizena), jeno że nikt tego stylu się nie tyka na masową skalę, może poza Pintą. Ekipa Za Miastem się tknęła i proszę bardzo: otrzymujemy naprawdę pyszne piwo. Fermentacja poszła zdecydowanie w fenolową stronę, przez co dostajemy po nosie goździkami, gałką muszkatołową i imbirem. W smaku klasyczny gęścioch, pięknie komponujący się ze wspomnianymi fenolami. Szczerze Państwu polecam.

22:00

Jerry zalicza angielskie wyjście, bo lata już nie te i zmęczenie bierze. Szybki prysznic, ogarnięcie wyników meczów na telefonie i można przyłożyć głowę do poduszki. To był dobry dzień.

**

Ba, to był dobry festiwal. Zdecydowanie najlepszy, z dotychczasowych łódzkich, a przy okazji pierwszy, na którym byłem prawie w całości. O ile w piątek ok. 17:00 bałem się o frekwencję, tak później wszystko się elegancko rozruszało. Mnóstwo ludzi plus bardzo dobry zestaw piw sprawiły, że już dziś myślę o edycji przyszłorocznej. Życzę następcom Aneczki, by byli w stanie ogarnąć imprezę tak, jak ona.

Soundtrack: zespół grający w sobotę na scenie przypomniał mi, że dawno nie słuchałem nieodżałowanej pamięci Toma Petty’ego…

(Visited 600 times, 1 visits today)

Jeden komentarz na temat “Targi Piwa Łódź 2019 godzina po godzinie (prawie)

  1. Pustki na dworcu Fabryczna to efekt właśnie tego co zauważyłeś: większość pociągów dojeżdża do dworca Widzew. A impreza zacna. Również uważam że najlepsze edycja. Tylko jak oni tego Koreba się pozbyli???

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *