Gdyby nowe piwo Kingpina powstało w 2000 roku, miałoby szansę stać się jednym z bohaterów wielkiego przeboju grupy Hey.
Nie wiem jak wy, ale ja choruję na namiętność pustych mieszkań/domów/biur. Uwielbiam wchodzić do budynku, w którym aktualnie nikogo nie ma. Czuję wtedy jakąś nieopisaną wolność, swobodę, mam czas wyłącznie dla siebie. Niezależnie od obowiązków, przeżyć, planów. Mogę usiąść na chwilę w wygodnym fotelu, na krześle lub choćby – że ostentacyjnie rozwalę atmosferę – na kibelku i robić, co mi się żywnie podoba. Nie, nie jestem odludkiem – to tylko czasowy zryw, który chwilę później pozwala mi z radością przybić piątkę z przyjaciółmi i znajomymi.
Dlatego tak uwielbiam piosenkę „Cisza, ja i czas” grupy Hey, w której Kasia Nosowska śpiewa pamiętne: „Kocham ten stan – papierosy, kawa, ja. Kocham ten stan – dyskretne sam na sam. Nie ma kumpli, nie ma nieprzyjaciół, nie licząc dwudziestu w paczce papierosów. Cisza, ja i czas.” Nie wierzę, że macie inaczej.
Po spróbowaniu doładowanej wersji stoutu z browaru Kingpin stwierdzam, że z rozkoszą zamieniłbym w tej układance kawę na Turbo Geezera. Bo choć mam wrażenie, że w mocniejszej wersji irlandzkiego specjału kawa została podana w bardziej dyskretny sposób, to jednak wachlarz doznań oraz solidna dawka alkoholu bez problemu wprowadzają w pożądany błogi stan.
ZAPACH: to jest to! Początek obcowania z Turbo Geezerem to muśnięcie nosa przez nuty kawy espresso – i to bardzo istotna informacja. Nie kawiarka, nie po turecku, a właśnie espresso. Nieco kwaskowate, ale dające podwójnego kopa. Zaraz za kawą wędruje wanilia, również za sprawą płatków z beczki po whisky, a także aromat tego szlachetnego trunku. Jest bardzo intensywnie, niezwykle przyjemnie i cholernie intymnie. W sam raz dla moich potrzeb.
PIANA: brązowa, drobnopęcherzykowa, gruba czapa, bardzo trwała i o świetnym lacingu.
KOLOR: lud twierdzi, że czerń. Moje oko – że ekstremalnie ciemny brąz z rubinowym przebłyskiem. Nie będę się upierał.
SMAK: adekwatny do użytych środków: słodko-kwaśny, z lekką nutą rozgrzewającego alkoholu. Słodycz reprezentują naleciałości mnóstwa użytych słodów oraz wanilii, kwaśność – palony jęczmień oraz kawa espresso. Alkohol – przyjemnie piekące whisky. Mimo użycia amerykańskich chmieli, goryczka zupełnie traci tu na znaczeniu. Nie to, bym cierpiał z tego powodu.
Mocniejsza wersja Geezera to znakomite piwo na popołudnie w dekadenckiej kuchni, albo na poranek (oczywiście w dniu wolnym od pracy). Cmokam z radości.
TURBO GEEZER
Kingpin
Double Irish Espresso Stout
Warka: 01 (01/10/2015)
Skład: woda; słody pale ale, whisky light, czekoladowy, Arome, Abbey, Cara Blond, barwiący, pszeniczny jasny, żytni; jęczmień palony; chmiele Cascade, Amarillo, Simcoe; kawa, laktoza, wanilia burbońska, cukier kandyzowany ciemny; drożdże S-04; leżakowane z płatkami dębowymi whisky
Cyferki: alkohol 8,3% obj., ekstrakt 19,1 Plato
Cena: 9,50 (Piwnica, Wrocław)
Soundtrack: Kasiu, zaśpiewaj mi to jeszcze raz!