Życie to nie bajka, więc warto je sobie umilić dobrym piwem. I różą. I szampanem.
Jeśli chodzi o życiowe trudności, o których prawię we wstępniaku, polskie browary mają ich całe mnóstwo. Od narzekających, chamskich blogerów począwszy, na braku mocy produkcyjnych skończywszy. Praktycznie każdy browar rzemieślniczy jest już maksymalnie obłożony, a próba znalezienia wolnego terminu graniczy z cudem.
Co więc robią nasi rodzimi piwowarzy, jeśli nie stać ich na budowę własnego browaru? Otóż wyjeżdżają za granicę. Ot, choćby Ninkasi warzy na Litwie, w browarze Astravo, kooperacja PolACzech w Letohradzie, a Inne Beczki – w Konicku.
Ta ostatnia inicjatywa, choć debiutowała już ponad pół roku temu w czasie jesiennej edycji Warszawskiego Festiwalu Piwa, to jednak dopiero niedawno zaczęła ofensywę na gardła i serca polskich konsumentów. Na półkach sklepowych pojawiły się ich zabutelkowane piwa, nawiązana została współpraca ze „Spin Doktorem” polskiej piwosfery – słowem o chłopakach zrobiło się głośno.
Ale nawet największy tumult nie zastąpi dobrych i ciekawych piw. Inne Beczki i na to znalazły sposób – moją uwagę przykuło ich Biere De Garde, Pardon My French, które przyprawiono płatkami róży. Brzmi ciekawie? I tak jest w rzeczywistości.
ZAPACH: intensywny, słodowy aromat z dominującą rolą karmelu i melanodiów, które wspomagane są przez efekty pracy drożdży: estry i fenole, trochę amoniakowe. Różany rzucik wyłazi po lekkim zamieszaniu napojem w szkle. Wraz z nim – niestety – odrobina diacetylu, choć szczęśliwie nie odpychająca.
PIANA: kremowa, drobna, niezła jak na ten styl. W dodatku trwała i o przyzwoitym lacingu.
KOLOR: wiśniowy, zmętniony – bardzo mi się podoba.
SMAK: przy pierwszym kontakcie Pardon My French wyróżnia się mocnym, wręcz szampanowym wysyceniem. Z powodu dość wysokiego odfermentowania piwo teoretycznie jest wytrawne, lecz w praktyce zmysły podpowiadają mi, że jest słodkie. To za sprawą minimalnej goryczki pałętającej się po gardle, estrowym akcentom oraz potędze owoców róży. Daje o sobie znać także alkohol, który delikatnie (i przyjemnie) grzeje w przełyk.
Pardon My French to dobre, degustacyjne piwo, które – jeśli tylko się pojawi – chętnie użyję w czasie tegorocznego Sylwestra. Obok grodziskiego oczywiście.
PARDON MY FRENCH
Inne Beczki
Biere De Garde
Warka: 10-06-2015
Skład: woda, słód, chmiel, drożdże, owoce dzikiej róży
Cyferki: alkohol 6,3% obj., ekstrakt 13,2 Blg
Cena: 8,60 zł (Piwnica, Wrocław)
Soundtrack: skoro wozimy się po Francji, to pozwolę sobie zaserwować wam muzykę prawdopodobnie najpopularniejszego około post-rockowej grupy z tego kraju: Year Of No Light:
Jakie obłędne zdjęcie. :’D
To najładniejsza maskotka jaką znalazłem na mieszkaniu 😀
Nie wątpię. 🙂
Pardon było pierwszy piwem, którym raczyłam się podczas drugiej (wiosennej) edycji WFP. Bardzo mi smakowało, jednakowoż… nie mogę znaleźć, by powtórzyć, utwierdzić się w tej ocenie.
Z tego, co wiem, chłopaki z Innych Beczek cały czas je warzą. Inna sprawa, że z dystrybucją ich piw bywa różnie – bardzo rzadko widuję je w sklepach.