Degustacja ostatnia z pierwszym

(Niemal) ostatnia degustacja w 2017 roku zbiegła się z odpaleniem takoż ostatniej butelki mojego pierwszego piwa. Postanowiłem więc, że spożyję ją w towarzystwie – nie tylko miłych osób, ale i ciekawych piw, które dobrze znam.

Z pierwszą warką jest jak z pierwszym razem: pamięta się na całe życie, niezależnie od tego, jak wyszło. A że mnie i Kokosowi Dwóch Czarnych Braci wyszło całkiem nieźle – mimo kilku fakapów – to wracam do nich ze szczególnym rozrzewnieniem. Tm bardziej „wzruszenie” ogarnęło mnie w czasie poświątecznej degustacji, gdym odpalał ostatnią buteleczkę, którą miałem zachomikowaną w piwnicy. Być może to w ogóle ostatni egzemplarz ever – muszę sprawdzić w dobytku mego partnera z Browaru Gęstwa.

Odpalanie tylko jednego piwa na cztery degustujące osoby to jednak grzech, więc owego dnia wyciągnąłem jeszcze dwa, które spoczywają w krośnieńskiej pieczarze. Kosiarza Umysłów nie trzeba nikomu przedstawiać. Swego czasu – szczególnie wersję beczkową – miałem go za najlepszego RISa w Polsce. Cup Cake to z kolei wariacja na temat Wine Cake. Nie będziemy udawać: nie tak udana, jak oryginał, przeto na tę chwilę nie planujemy do niej wrócić.
Jak się zmieniły przez ponad rok leżakowania? Sprawdzam!

Browar Gęstwa – Dwóch Czarnych Braci

Nasz Stout nic nie stracił z czasem. Ciągle jest przyjemnie czekoladowy, ze sporym kawowym rzutem w aromacie i dość wyraźną goryczką. Trochę brakuje mu intensywności, chętnie widziałbym w nim większą pełnię (to 14 Blg, no ale jednak…), wyraźniejszy posmak kawowy. Jednak jak na pierwsze piwo należy go uznać za bardzo udany. Uwarzyliśmy wiele gorszych. Lepszych co prawda także, ale i tak to właśnie ten Stout zostanie na zawsze w mym piwnym sercu.

Brokreacja – Cup Cake

Piwa browaru, z którym współpracuję oceniać mi nie wypada, nakreślę więc jak się przez ponad rok od premiery zmieniło. Dopadło je już lekkie utlenienie na modłę suszonych owoców i miodu, natomiast chmiel uleciał praktycznie cały – acz muśnięcie cytrusami pozostało w aromacie. Wyluzowała też goryczka. W efekcie całość bliższa jest lepszemu bratu. IMO, jeśli kiedyś mielibyśmy powtarzać ów wywar, stawiałbym na mocniejsze dowalenie chmielem na aromat.

Piwne Podziemie – Kosiarz Umysłów

Jakom rzekł, byłem wielkim zwolennikiem tego piwa, szczególnie w wersji beczkowej. O ile się nie mylę Kosiarz, który po raz pierwszy trafił do kegów, był innym trunkiem niż ten butelkowy. Lany z kranu oferował więcej wanilii, ale i papryczek. Opcja butelkowa była jakby bardziej łagodna – i to się potwierdza kilkanaście miesięcy później. To nadal świetny wywar, bardzo czekoladowy, prawilnie gęsty, z lekka podbity wanilią i papryczkami. Niemniej powtórzę, com napisał przy okazji ostatniej recenzji Coffeelicious Special: miejscem tego piwa jest pompa w knajpie. Dopiero wtedy daje z siebie wszystko.

Soundtrack: z powodu wczorajszego smutnego wydarzenia wypadałoby wrzucić coś The Cranberries, ale  – przy całym szacunku dla ś.p. Dolores – średnio lubiłem ich piosenki. Dlatego więc będzie inny song związany z dniem wczorajszym…

(Visited 284 times, 1 visits today)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *