RIS dojrzał do tego, by zrzucić kapsla z pierwszej butelki. No to sprawdźmy, cóż nam tam wyszło.
Zabierając się do tego wpisu przeczytałem ten, w którym relacjonowałem warzenie RISa. Zaczyna się on od niebezpiecznego kozaczenia, świadczącego o podejrzanym wydłużeniu piwowarskiego prącia. Ach, ach – skoro wszyscy piszą, że do przygotowaniu Imperial Stoutu naprawdę trzeba mieć dobrą wiedzę o piwowarstwie, to ja im pokażę, że obejdzie się i bez doświadczenia.
Browarowi Gęstwa dopisało w tej materii szczęście głupiego, ponieważ Triss Coffeegold – bo tak się nazywa nasz RIS – wyszedł całkiem dobrze. Ale byłby jeszcze lepszy, gdyby w grudniu był marzec, a ja posiadał obecną wiedzę o fermentacji.
LASKA WIEDŹMINA, CZYLI NAZWA
Długo się zastanawialiśmy, jak nazwać nasze piwo. RIS jest tak wdzięcznym tematem do zabawy słownej, że udało nam się stworzyć chyba z 20 świetnych tytułów. Z Waszą pomocą zdecydowaliśmy się poświęcić piwo rudowłosej piękności z „Wiedźmina”, czyli Triss Merigold. A że to piwo z kawą, stanęło na Triss Coffeegold. Moim zdaniem w grze „Wiedźmin 3” to właśnie rudzielec był najlepszą laską (ładniejszą nawet od Yennefer), stąd z dużą radością przyjąłem Wasz wybór.
PS: może macie ochotę zaprojektować etykietę? 😀
TRISS COFFEEGOLD – PIERWSZE WRAŻENIA
Zacznę od tego, że przed butelkowaniem RIS browaru Gęstwa urywał dupę. Autentycznie – to był nasz Pirate Bomb w wersji lajt. Niestety, niekompletna wiedza o drożdżach (o tym w uwagach) sprawiła, że wyszedł nam trunek ledwie bardzo dobry.
Zapach został zdominowany przez kawę – w końcu wrzuciliśmy jej całkiem sporo. Gatunek Etiopia Yirgacheffe nie dał intensywnej paloności, raczej skierował aromat na praliny, czekoladę i „zielone”, przyprawowe ziarna. Z tej pralinowej słodyczy cieszę się najbardziej. Zacieram rączki wyczuwając nuty wiśni oraz – to akurat chyba sobie wkręcam – cytrusów, jedynego śladu po użyciu chmielu na aromat. Generalnie: jestem mega zadowolony.
Ze smaku – już mniej. Jest nieco za słodki (znów – patrz na uwagi), na modłę posłodzonej kawy, z dodatkiem czekolady. Za to zupełnie nie przeszkadza mi brak wysycenia – to tylko podkreśla przyjemną oleistość Triss. Bez problemu wyczuwamy nuty wiśni, wanilii i odrobiny wina (ależ to się może pięknie zestarzeć!). Goryczka praktycznie niewyczuwalna.
RECEPTURA
Ekstrakt początkowy: 25,5 Blg
Ekstrakt końcowy: 7,5 Blg
Alkohol: 10,6%
IBU: 65
Zasyp:
- Pale Ale – 7kg
- Monachijski – 2 kg
- Caramunich – 1 kg
- Czekoladowy – 0,5 kg
- Jęczmień palony – 0,25 kg
- Pszeniczny czekoladowy – 0,25 kg
Chmiele:
- Cascade – 90 g
- Mosaic – 60 g
- Magnum – 30 g
Dodatki:
- Kawa Etiopia Yirgacheffe – 100 g
Drożdże:
- US-05
PROCEDURA:
Zacieranie:
- 67 stopni – 90 minut
- 73 stopnie – 1 minuta
Warzenie – 120 minut:
- 30 g Magnum – 60 minut
- 90 g Cascade – 5 minut
- 30 g Magnum – 5 minut
Dodatki:
- 50 g rozdrobnionej kawy – 0 minut
- 50 g ziaren kawy – fermentacja cicha
Fermentacja:
- burzliwa – 14 dni
- cicha – 18 dni
- leżakowanie – 60 dni (do otwarcia pierwszej butelki)
GARŚĆ UWAG
- Z premedytacją nie napisałem, ile użyliśmy drożdży – bo użyliśmy za mało. USy widocznie były w znakomitej kondycji, ponieważ jedna saszetka zdołała pięknie odfermetować to 25,5 Blg, ale zaznaczam – nie róbcie tego w domu. Aby wyliczyć, ile drożdży potrzebujecie, skorzystajcie np. z tego tekstu.
- Z racji zbyt małej ilości grzybki opadły z sił przed butelkowaniem. Efekt? Praktycznie brak refermentacji i niezauważalne nagazowanie (za to zwiększona słodycz od cukru). Rozwiązaniem jest podobno dodawanie niewielkiej ilości świeżych drożdży do refermentacji.
- Leżakowanie – nie uwierzysz, ile daje, dopóki nie odpalisz piwa z tej samej warki miesiąc po miesiącu. Pierwszą próbną buteleczkę zdetonowaliśmy w lutym. Od tego czasu piwo znacznie poprawiło się w smaku i aromacie.
- Wybór kawy – mądrze wybierz ziarenka i ich ilość, rozmawiając z baristą o intensywności i posmakach, które wnosi. Ja jestem zadowolony z efektu, bo RIS wyszedł mega kawowy, ale znajomek, który liznął kilka łyków uważa, że przegięliśmy i że czuć tu fusy. Nie zgadzam się, ale widzę zagrożenie. 😉
- Po cholerę chmielić na aromat – dowaliliśmy 150 g nowej fali. I było to koncertowe wyrzucenie kilkudziesięciu złotych w błoto. Kawa i słody niemal zupełnie przykryły owocowość. Niby nie boleję, ponieważ piwo miało wyjść kawowe, ale na przyszłość będę wiedział, że nie ma co się silić na odchmielowe subtelności.
- Trochę więcej na goryczkę – lubię słodkie, ulepkowate RISy, a warząc w domu przecież robi się takie piwa, jakie samemu chce się pić. Niemniej – gdybym miał być obiektywny – polecam Państwu celować w więcej IBU przy takim Blg i stopniu odfermentowania.
Sporo się nauczyliśmy dzięki Triss i już planujemy drugą, stuningowaną warkę. Będzie jeszcze lepsza!
PS: jedną z butelek odkładam na 18 lat do piwnicy. To będzie prezent dla mojej chrześnicy (dziewczę urodziło się w styczniu, zaś w poniedziałek wielkanocny zostałem jej tatą chrzestnym :)) na 18. urodziny. Ciekawe, czy nasz RIS nada się do picia.
Pomocny wpis. Uwarzyłem Imperialnego Stouta 21,5 Blg – 50% słódu wędzonego torfem, leżakowany z płatkami z beczki po whisky. Drożdże suche US-04 zjadły do 6 Blg po ponad 7 tygodniach fermentacji. Tydzień temu zabutelkowany. Zobaczymy czy się nagazuje.
Jak wyjdzie dobry to może jakaś wymiana? 😀
To zależy, ile mi butelek zostanie – rozchodzą się jak świeże bułeczki, a kilka muszę zostawić sobie na leżakowanie 😉
Do podniesienia goryczki po fermentacji polecam izomeryzowany ekstrakt chmielowy do kupienia w sklepach piwowarskich. W awaryjnych sytuacjach jest to metoda prosta i niezawodna. Oczywiście zaraz posypie się fala hejtu że to nie jest zgodne z „duchem kraftu” i nnne takie ble ble. Dodawałem wielokrotnie i nie czuję dyskomfortu. Życzę wielu udanych warek.
Bingo: to nie jest k***a zgodne z duchem kraftu! 😛
A tak serio – ducha kraftu szanuję, ale z dystansem. Tym niemniej zizomeryzowany ekstrakt baaardzo mi się nie widzi. Następnym razem po prostu użyję więcej chmielu, by uzyskać więcej IBU.
Dzięki i również życzę samych piwowarskich sukcesów! 🙂
Pingback: BLIND TEST: 5 x RIS