Blogerskie Podsumowanie Kraftu 2017

W ostatni dzień roku pora, by blogerskiej tradycji stała się zadość. Zapraszam na największe podsumowanie wydarzeń piwnych A.D. 2017, które – podobnie jak poprzednio – przygotowałem z blogerami piwnymi.

Każda z osób miała za zadanie odpowiedzenie na sześć pytań. Oto one – jedziemy!

1. Najlepsze polskie piwa minionych 12 miesięcy. to…
2. Polski browar, który zrobił na Tobie najlepsze wrażenie.
3. Najbardziej obiecujący debiut 2017 roku.
4. Największe piwne plusy minionego roku.
5. Największe minusy minionego roku.
6. Twoja prognoza dla rynku kraftowego w 2018 roku.

**

TOMEK GEBEL (Piwne Podróże)

Ad. 1. Ja niestety głupieję przy takim pytaniu, gdyż ani nie prowadzę rankingu, ani nie piję za dużo nowości. Na dobrą sprawę momentami to nawet nie ogarniam, które piwo jest tegorocznym debiutem, a które jest już starsze. Zatoczyłem pewne koło i znów coraz istotniejsze jest dla mnie, gdzie spożywam piwo i z kim je piję. Wtedy rzeczy szczególnie zapadają mi w pamięć. Jeśli kooperacyjnego Origena z Widawy można potraktować jako naszego, to pity na Skalniku w Sudetach robił wrażenie, podobnie jak Imperium Prunum pod Śnieżką w mroźnym styczniu. Albo Baran z Jajem z Pracowni Piwa dzień później. Poza tym miło wspominam Wormhole z Olimpu i Szpunta, wymrażanki ze Spółdzielczego – z naciskiem na Królową Lodu, Double Smoothie z Piwojada, który skasował i tak bardzo fajne Smoothie. Wydaje mi się, że to dość nietypowe wybory. Najważniejsze jest jednak dla mnie to, że dopóki nie sięgam po jakieś totalnie dziwne piwa, bardzo rzadko zdarza mi się trafić na coś niesmacznego.

Ad. 2. Nic nowego nie powiem – Browar Trzech Kumplu – ilekroć sięgam, a sięgam stosunkowo często, to zawsze dostaję bardzo, bardzo dobre piwo. Bardzo ciepło myślę o Pincie, Pracowni Piwa, Browarze Zakładowym, Nepomucenie, Piwotece, Piekarni Piwa i jeszcze kilku innych. Chodzi mi o to, że raczej bez strachu mogę kupić te piwa i nic tam się nie wydarzy.

Ad. 3. A co debiutowało w 2017? Wiem, że dużo. Bez wątpienia RockMill, choć ja wciąż czekam na mocne uderzenie z ich strony. Nadejdzie. No i Harpagan – mam nadzieję, że będzie więcej mocnych piw. Szczerze polecam katowicki Browar Mariacki i bardzo żałuję, że tak niewiele rzeczy z pozostałych debiutantów mogłem spróbować.

Ad. 4. Zwyżkująca jakość piw. Jeśli nie robimy jakichś dziwnych ruchów, nie kupujemy piw w stylach, których wybitnie nie lubimy, to coraz trudniej trafić na ewidentne padaki. Ja mam talent do trafiania na słabe piwa nawet Artezana i Pracowni, ale i tak to niewielki odsetek i tylko łyżka w beczce bardzo fajnych piw. Ogromnym plusem jest dla mnie wciąż rosnąca liczba browarów stacjonarnych, bo ja bardzo lubię je odwiedzać. Podoba mi się też fakt, że sporo browarów rzemieślniczych dorobiło się bardzo fajnego portfolio stale dostępnych piw. I to dostępnych w marketach. Podoba mi się rosnący trend piw kwaśnych, podoba mi się styl new england IPA, kiedy ma gorycz z IPA, bardzo podoba mi się rosnąca liczba wypuszczanych RIS-ów.

Ad. 5. Tak jak posmakowały mi pierwsze 2-3 milkshake’i tak każdy potem smakował tak samo. Jako ciekawostka ok, jako pełnoprawny styl w dwudziestu odmianach to rak. Za słodko, za mdło. Dodaj dużo goryczy i będzie dobrze. Ceny piwa idą w górę, no ale to rynek – ja tych zbyt drogich zwyczajnie nie kupuję. Najgorsza rzecz, jaka mogła nas spotkać to zakaz spożywania alkoholu w miejscach publicznych. Ten autorytarny zamordyzm nigdy do niczego nie doprowadził i w momencie, który powinniśmy szczególnie wykorzystać do kreowania kultury spożycia, okazuje się że picie samo w sobie jest złe i nie można pić w lesie, na górze, na dzikiej plaży itp. itd. To jest absolutna porażka tego roku dla mnie i niestety żałosny efekt mizerii umysłowej aktualnie rządzących.

Ad. 6. Mam wielką nadzieję, że anonsowany już od dłuższego czasu temat puszek ruszy z kopyta i będziemy mogli dłużej cieszyć się świeżymi IPA. Liczę na kolejne mniejsze festiwale, kolejne małe browary rzemieślnicze, które będą mogły w miarę dobrze żyć ze sprzedaży wokół komina. Kibicuję mocno takim inicjatywom jak Kuźnia Talentów Browaru Jan Olbracht, Konkurs Piw Rzemieślniczych, wszelkie sięganie po domowe receptury przez rzemieślników, świetna Pinta Miesiąca.

**

MICHAŁ KOPIK (Piwny Garaż)

Ad. 1. Uwarzone z pomysłem, sercem i odpowiednim warsztatem. Naciąłem się na zbyt wiele hajpowanych piw, które były (o ile miałem szczęście) co najwyżej średnie. Na pewno mega pozytywnie zapadły mi w pamięć Buzdygan Rozkoszy z Harpagana, אובך z Golema i El Jaguaris z Birbanta. Z kolei ja sam jestem mocno zadowolony z Mahna Mahna, Amadeo i Imperial Geezera 😉

Ad. 2. Ciężko mi na to pytanie odpowiedzieć, bo w tym roku darowałem sobie wiele piwnych imprez/premier/cokolwiek. Ergo nie mam pełnego przeglądu oferty. Natomiast świetne wrażenie zrobiły na mnie zarówno węgierskie Monyo jak i francuski La Debauche. Miałem okazję zapoznać się z wieloma ich piwami i naprawdę czapki z głów.

Ad. 3. Browar Harpagan – piwa warzone z fantazją, na josefikowym luzie a przede wszystkim smaczne.

Ad. 4. Różnorodność, żywotność, ciągłe doskonalenie się i szukanie nowych pomysłów. Przenoszenie polskiego rzemiosła na zagraniczne imprezy i rynki.

Ad. 5. Dziwna jest dla mnie sytuacja przymykania oka na ewidentne wtopy czy wręcz konsekwentne opadanie poziomu niektórych browarów przy jednoczesnym waleniu jak w bęben w inne, bo nie są z towarzystwa/nie są „rzemieślnicze”/jakiś inny niemerytoryczny powód.

Ad. 6. Wystarczy spojrzeć na zeszłoroczne prognozy, by stwierdzić, że nie da się niczego przewidzieć. Kto by przypuszczał, że hitem sezonu będą Milkshake IPAs? Jedyne co można stwierdzić to, że na pewno nie będą to piwa wędzone lub czarne (przy wyłączeniu potężnych RISów BA), bo zwyczajnie się w Polsce nie sprzedają.

**

ŁUKASZ MATUSIK (Piwolucja)

Ad. 1. Mogę mówić tylko za siebie, choć wiem, że wiele sztosiw mnie ominęło. Wymienię 3, które najbardziej zapadły mi w pamięć. Niekoniecznie są najlepsze, ale wiem, że zagoszczą w mojej pamięci na dłużej. Wormhole ze Szpunta, Mejson z Ziemii Obiecanej oraz Double Citrus Smoothie z Piwojada. Kto nie pił, niech żałuje też Gerdy ze Spółdzielczego. O tak, piłem kilka dni temu. Majstersztyk. Te piwa nie muszą urywać, ale doskonale pamiętam ich smak i okoliczności, w których się z nimi zetknąłem [po raz pierwszy]. Jeśli umiesz odtworzyć smak piwa i towarzyszące temu emocje, to oznacza, że było w nim coś specjalnego. O ile nie jest to miętowe EDI.

Ad. 2. Nie ma jednego. Wyróżniłbym Ziemię Obiecaną (no wjechali z buta), Golemów (świetna, stała forma), Spółdzielczy (wymrażanki i Rzwojowe <3) czy Brokreację (dobra forma i świetne relacje z blogerami).

Ad. 3. Wypadłem trochę z obiegu i już sam nie wiem, kto debiutuje, a kto jest z nami od dawna. Dużo się dzieje, tu się coś otwiera, tu coś zamyka. Nie umiem sobie przypomnieć żadnego browaru. Wyróżnię Browar Absztyfikant, bo to mój znajomy. Nie wiem za co hejtujecie tak piwo Monument. Jedno z najlepszych IIPA w 2017 roku.

Ad. 4. Barley Wine od Komesa. Pozamiatali. Pokazali, że duży gracz może uwarzyć stosunkowo niedrogie, świetne barley wine. Czekam na podniesienie formy RIS-a. Mam nadzieję, że te średnie browary pociągną trochę koncerny i te również zaczną warzyć przyzwoite piwa w ciekawych stylach.

Druga kwestia zaczyna się weryfikacja festiwali piwnych. Nikomu źle nie życzę, ale formuła się powoli wyczerpuje i jak dla mnie – jako dla konsumenta – taka zdrowa rywalizacja, kto zrobi lepszy festiwal, jest obiecująca.

Ad. 5. Słabe piwa, wahania formy i mało piw, które wyróżniły się na tle konkurencji. Sztosy przycichły, wręcz stały się obiektem drwin. Mam wrażenie, że ten hype, to zachłyśnięcie się kraftem, przycichło. Niby jest tego coraz więcej, więcej piw, festiwalu, kooperacji, piwnych blogów. A jednocześnie nie jest tak głośno. Rynek dojrzał? Czy takie ostre jaranie się piwem jest już po prostu passe? Nawet mnie się to udzieliło i mam zamiar coś z tym w 2018 roku zrobić. Szkoda tracić zajawkę 😉

Ad. 6. Chcę zrobić o tym wpis, ale jak tak teraz pomyślę, to w sumie sam nie wiem. Wydaje mi się, że spadnie rola opinii blogerów/youtuberów, na rzecz społeczności. Każdy w grupie – np. na Jepiwce – jest tak na prawdę sporym zasięgowym medium, nierzadko kręcącym swoją opinią zasięgi kilku małych blogerów. Świetna sprawa.

Uważam też, że postępować będzie dalsza weryfikacja festiwali. To jest dość widoczny trend, Rynek się uspokoi, nie będzie już takiego szału. To wszystko mam wrażenie przycicha, ale w ten sposób właśnie dojrzewa.

Reszta to wróżenie z fusów.

**

SZYMON MINOJĆ (Dziennik Piwny)

Ad. 1. Sięgając do ratebeer-a okazuje się, że najwyżej w minionym roku oceniłem: Birbant – OZ Whisky BA, Nepomucen – Echo, Brokreacja – Imperialny Nafciarz Laphroaig BA, Trzech Kumpli – Misty, Rockmill – Juicy Melody. Wszystkie te piwa prezentowały najwyższy poziom. Można by pokusić się o stwierdzenie, że światowy lub ocierający się o takowy.

Ad. 2. Największe wrażenie wywarł na mnie Rockmill, który wdarł się przebojem na rynek i od razu zdeklasował rywali, przynajmniej jeśli chodzi o piwa mocno chmielone. Zaraz za Rockmill-em uplasował się Browar Zakładowy, który niesamowicie rozszerzył ofertę, nadążając za rynkiem i trendami, trzymając przy tym bardzo dobry poziom swoich wyrobów.

Ad. 3. Odpowiedź wyżej: Browar Rockmill.

Ad. 4. Za największy plus uważam chęć eksperymentowania (kolaboracje, leżakowanie w przeróżnych beczkach, eksperymentalne chmiele i dodatki), co widać wyraźnie poprzez wiele specjalnych serii piw m.in. LABy z Pracowni Piwa, Episode z Rockmill-a czy ART-y ze 100 Mostów. Za kolejny plus uważam bezkompromisową chęć (popartą często umiejętnościami) nadążania za światowymi trendami – piwa kwaśne, owocowe, czy NE IPA.

Ad. 5. Największe minusy (bez wchodzenia w szczegóły): a. zadyszka „starych graczy” b. windowanie cen nawet podstawowych piw c. zdewaluowanie wartości festiwali piwa.

Ad. 6. Ciężko prognozować na przyszły rok. Myślę, że spektakularnych tąpnięć nie będzie, być może pojawią się kolejni gracze, kilka kontraktów przejdzie „na swoje”, zobaczymy jak to zmieni ich portfolio i… jakość. Popijemy, zobaczymy.

**

KUBA NIEMIEC (The Beervault)

Ad. 1. Na początku skupię się na tym jednym najlepszym, bo nigdy wcześniej chyba nie byłem tak pewien wyboru – Zawisza Czarny z Łańcuta. Boleśnie niedocenione piwo, nie wiem szczerze mówiąc dlaczego. Wzorowa głębia, złożoność i gładkość – to jest póki co jedyne piwo polskie, które poziomem doszlusowało do Samca Alfa z pierwszego rzutu i pozostawiające w tyle większość klasowych, przewodzących w rankingach RISów amerykańskich, które piłem. Kolejne wyróżnienia dla Gryfa Pomorskiego z Bytowa, Berlińskiego Kwaśnego Wiśnia Malina również z Łańcuta, Gehenny Laphroaig BA od Golemów, Kwasu Epsilon Wild & BA od Pinty, Widawa 5th Anniversary Baltic Porter Bourbon BA oraz Portera Bałtyckiego Bourbon BA, Pracowni Piwa za LAB4, LAB6, Mr. Hard’s Rocks Coffee, a szczególnie Mr. Hard’s Rocks Sweet Dreams, Nepomucena za Echo, Trzech Kumpli za Ragnara, no i jeszcze dla Ziemi Obiecanej za Dżordża.

Ad. 2. Łańcut za RISa, berlinery i lagery, Pracownia Piwa za odczuwalną radość tworzenia, udane eksperymenty i RISy, Ziemia Obiecana za świeżutkie, rześkie piwa o wysokiej pijalności, Pinta za utrzymanie odzyskanego po pewnym okresie zastoju wysokiego poziomu i w dalszym ciągu za umiłowanie dla gatunkowej różnorodności, Browar Zakładowy i Trzech Kumpli za stałą jakość.

Ad. 3. Proste pytanie, bo mało ich było. W sensie, tych obiecujących, bo tych, którzy powinni się ogarnąć, jest od groma i trochę. Rockmill chyba wszedł na rynek tuż przez końcem 2016 roku, więc się nie liczy. W ogóle jest to symptomatyczne – w 2016 debiutowały takie tuzy jak Łańcut, Browar Zakładowy, Piekarnia Piwa czy Ziemia Obiecana. A w 2017? Do głowy przychodzi mi tylko Harpagan. To kveikowe piwo którym zadebiutowali było okropne, ale większość pozostałych piw tej marki trzyma konsekwentnie wysoki poziom, przynajmniej z kranu. Osobno wypada też wyróżnić katowicki Browar Mariacki, w segmencie browarów restauracyjnych obecnie moim zdaniem najlepszy browar w Polsce.

Ad. 4. Największe piwne plusy minionego roku. Poza wysoką formą polskich rzemieślników na festiwalach piwnych chyba mimo wszystko New England IPA. Polscy rzemieślnicy zaczęli się skupiać na dopiesczeniu ajpy, czyli stylu, który spowszedniał i coraz bardziej kojarzył się z chałturniczym podejściem do warzenia. No i w takim new englandzie karmel jest jeszcze bardziej nie na miejscu niż w west coaście, więc zaczęto baczniej zwracać na tę kwestię uwagę. No i jeszcze należy wspomnieć o stale polepszającej się dystrybucji craftu, tak rodzimego, jak i zagranicznego. Ciepło patrzę też na ekspansję segmentu ‘crafty’, bo dzięki temu będąc w lokalu zmonopolizowanym przez Grupę Żywiec mogę zazwyczaj napić się porządnego bądź co bądź piwa, typu Żywiec Saison czy Brackie Pszeniczne.

Ad. 5. Oczywiście wysyp milkszejków. Ponadto snobizm i bufonada części środowiska. Może po prostu patrzę na świat odrobinę inaczej, ale fakt przewalenia połowy wypłaty na importowane barrel ejdże jest dla mnie raczej powodem do wstydu niż asumptem do chwalenia się tym na prawo i lewo. No i jeszcze to biedaśmieszkowanie. Niektórzy nadal wzorują się na Testovironie, co jest dla mnie ciężkie do zrozumienia. A, no i jeszcze ten niedopasowany karmel w mocno chmielonych piwach. Ta sprawa z kolei wiąże się z niestety realnym jakościowym rozstrzałem między piwami z kranu a z butelki. Jeśli browar nie jest w stanie zapewnić odpowiedniej jakości dla swoich piw w wersji butelkowej, bo ma czterdziestoletni pasteryzator ściągnięty z jakiegoś kazachskiego kołchozu, to powinien moim zdaniem z butelkowania rezygnować.

Ad. 6. Dalszy wysyp nikomu niepotrzebnych kontraktowców, warzących na bardzo niskim poziomie, pogłębienie się jakościowej przepaści między tuzami craftu i resztą, powolny spadek sprzedaży rodzimych craftowców przynajmniej w wersji butelkowej, bo różnica cenowa między craftem rodzimym a craftem z importu zmalała na tyle, że ludzie coraz częściej decydują się dopłacić kilka złotych i mieć solidną ajpę z To Ola, Kernela czy innego Brew By Numbers zamiast ryzykować zderzenie z „polskim” karmelem. Właśnie dlatego postuluję ogarnięcie się albo zaniechanie butelkowania przez te browary, które mają problemy z pasteryzacją. Koniec końców działają one obecnie na szkodę rynku.

**

BARTEK NOWAK (Małe Piwko)

Ad. 1. Nie chcę sypać konkretnymi nazwami, bo na pewno pominę coś wartego uwagi. Cieszy fakt, że było ich naprawdę dużo. Wynika to zapewne z faktu, że zrobiłem się bardzo ostrożny w dokonywaniu wyborów, ale trudno też nie odnieść wrażenia, że poziom polskich piw nieco się ustabilizował. Jest kilku pewniaków, którzy raczej nie zawodzą.

Ad. 2. Trudno wymienić jeden. Jeśli bym musiał, postawilbym chyba na Trzech Kumpli. Ale jest wiele innych ciekawych inicjatyw, których piwa sprawdzam regularnie, i które raczej nie zawodzą, jak np. Ziemia Obiecana, Absztyfikant, Golem, Zakładowy, Rockmill, Dear Bear, 100Mostów, no i oczywiście stara gwardia: Pinta, Pracownia i z drobnymi przerwami Artezan. Pewnie i tak o kimś jeszcze zapomniałem.

Ad. 3. Z tym pytaniem mam problem, bo kompletnie nie wiem kto debiutował w tym roku, a kto w ubiegłym. Czas za szybko leci. O ile to wydarzyło się w tym roku, to najlepszy debiut zaliczył Rockmill. Mało komu obecnie udaje się nakręcić na swój produkt taki hajp w tak krótkim czasie. Chłopaki doskonale wstrzelili się w trend słodkich IPA i znakomicie to wykorzystali. Choć nie obyło się też bez wpadek. Znamienne jest to, że poza Rockmillem trudno mi wymienić inne debiuty, które jakoś szczególnie zapadły mi w pamięci. Może potrzebują jeszcze trochę czasu? 🙂

Ad. 4. Zdecydowanie stawiam na dostępność. I nie mam na myśli tylko dużych sklepów, ale miejsca, gdzie jeszcze niedawno o dobrym piwie można było pomarzyć, np koncerty. Byłem w tym roku na paru i na większości z nich raczyłem się piwem rzemieślniczym. Teraz pora przejąć stadiony i będę szczęśliwy.

Ad. 5. Najbardziej wkurwiają mnie tacy piwosze neofici… Nie no, żartuję. 🙂 Każdy przez to kiedyś przechodził. To proces nieunikniony, jak wypadanie mleczaków, więc trzeba być wyrozumiałym. Jednak niektórzy naprawdę powinni trochę zluzować, szczególnie w swoim stosunku do nowych osób wchodzących w craft lub osób nie interesujących się piwem.

**

PATRYK PIECHOCKI (Piwny Brodacz)

Ad. 1. Jestem prostym człowiekiem, i to Polakiem w dodatku. Na pierwszym miejscu postawiłbym imperialnego śledzia z Piwoteki czyli Va Banque. Zaraz po nim Spectrumy od Szpunta wraz z Lilith w każdej postaci od Golemów. Na 3 miejscu kooperacje Piwoteki z De Molenem, ale te leżakowane w beczkach.

Ad. 2. Z prostego rachunku wychodzi, że Piwoteka mi najbardziej podpasowała jeżeli chodzi o piwa wypite w tym roku. Muszę jednak wspomnieć o rodzimym Browarze Świebodzin, który nie dość, że warzy na swoim to jeszcze wypuszcza co chwilę dobre jakościowo nowości. Stronniczy? No gdzieee.

Ad. 3. Jak wyżej 🙂 Znam trochę piwowara Piotra i wiem, że bubla nie wypuści u nas. Pozostaje tylko jedno pytanie… gdzie są portery/stouty?!

Ad. 4. Craft wchodzi (ponownie) do marketów, tym razem Lidl itp. W jaki sposób to już inna sprawa (butelki niewidoczne w kartonach itd.). Na pewno wpłynie to pozytywnie na rozwój, wiem ze swojego otoczenia znajomych. Po raz pierwszy mogę też śmiało powiedzieć, że jakość (jako stała) piw craftowych poprawiła się. Coraz rzadziej możemy mówić o ewidentnych spadkach i wadach w znanych i lubianych trunkach.

Ad. 5. Paradoksalnie największa wadą według mnie są granaty, ale w skali całego rynku jest to margines. W tym tygodniu wybuchła mi w domu butelka Recrafta np. O Doctor Brew każdy chyba wie. Karny kutas należy się też za podejście do klienta i wymówki z dupy.

Ad. 6. Prognoza? Ciężko jest wróżyć z fusów. Rynek powoli się zapełnia i reguluje samoczynnie. Na pewno piwne festiwale zmienią trochę formę i będą dobrym początkiem dla mniejszych/nowych browarów. Starzy gracze zaczynają je powoli olewać i się im nie dziwie. Dodatkowo mam jakieś dziwne przeczucie, że będziemy świadkami afery jakiejś związanej z prawem/sądami.

**

MICHAŁ SULKOWSKI (Kilka Słów O Piwie)

Ad. 1. W przypadku tak wielu pozycji na rynku niezwykle trudno podać te najlepsze, chciałbym wyróżnić trend, który bardzo szanuję, a więc wszelkie wariacje na temat piw niskoalkoholowych.

Ad. 2. Z przyjemnością wspomnę tutaj o takich browarach jak m.in. Palatum, Piwne Podziemie i Trzech Kumpli, których produkty właściwie zawsze trafiały w moje gusta. Ale takich browarów, które wykonały w tym roku dobrą robotę jest znacznie więcej.

Ad. 3. Browar Rockmill zrobił w tym roku wjazd niczym pitbull w kurnik. Dobrą robotę wykonał też Browar Absztyfikant.

Ad. 4. Coraz lepsza jakość i coraz większa dostępność kraftowego piwa.

Ad. 5. Wybuchające butelki z piwem.

Ad. 6. Jest coraz większe zapotrzebowanie na kraft, potrzeba więcej rąk do pracy zarówno na produkcji jak i w sprzedaży, browary będą zatrudniać, co widać było już pod koniec 2017 roku. Kibicuję też temu by w 2018 roku powstała ogólnopolska organizacja zrzeszająca browary rzemieślnicze. I tak w ogóle 2018 rok zapowiada się rokiem zapuszkowania polskiego kraftu.

**

MICHAŁ STEMPLOWSKI (Chmielobrody)

Ad. 1. Browar Łańcut – Zawisza Czarny. Dla mnie to zdecydowany top polskich, beczkowych RISów. I w sumie nie wiem, co lepsze – Samiec Alfa czy Zawisza. Musiałbym porównać w starciu bezpośrednim.

Browar Pinta – Rye Wine Argentina. Świetnie, że w końcu ktoś zabrał się za uwarzenie tego stylu na rynek komercyjny. I równie świetnie, że to piwo wyszło tak wybornie. Owszem, piłem lepsze Rye Wine’y w wykonaniu piwowarów domowych, ale ten zwyczajnie zrobił mi robotę. Poza tym było to najczęście powtarzane przeze mnie piwo w minionym roku, więc o czymś to zapewne świadczy (wink wink).

Brokreacja – Imperialny Nafciarz Laphroaig BA. Nie mogło w tym miejscu zabraknąć najlepszego, polskiego „torfiaka”. To piwo to „must-drink” na liście każdego „torf-heada”!

Browar Harpagan – Buzdygan Rozkoszy. Kokos w piwach wypada raz lepiej, raz gorzej, ale jeszcze nikomu nie udało się uchwycić go w tak doskonałej formie, jak w Buzdyganie Rozkoszy. Do tego wszystko, czego możemy oczekiwać od dobrej klasy RISa. Czy potrzeba czegoś więcej?

Ad. 2. Brawa należą się ekipie Deer Beara za wszystkie swoje piwne eksperymenty, mariaże stylów i kwasy. Być może nie każda ich propozycja była strzelona w dziesiątkę, ale z pewnością zdecydowana większość zasługuje na uwagę. Ponadto swpimi porterami łeb zerwała mi Widawa. Ze Smoked Baltic Porterem, leżakowanym w beczce po Sherry oraz Urodzinowym Porterem w wersjach przeróżnych na czele.

Ad. 3. Bez dwóch zdań będzie to Browar Kazimierz. Nie dość, że weszli z impetem, serwując same solidne piwa, to jeszcze dodatkowo już w pierwszym roku swojej działalności kontraktowej rozpoczęli budowe własnego browaru. Medale na KPR 2017 to tylko wisienka na torcie. Da się? No da się!

Ad. 4. Rosnąca forma polskich rzemieślników, co raz mniej kiepskich piw i wiele takich, które spokojnie mogą stawać w szranki z największymi tuzami światowego piwowarstwa. Co prawda parafrazując klasyka „much to learn we still have”, ale jednakowoż wszystko idzie w dobrym kierunku.

Ad. 5. Martwi mnie wciąż zbyt duża liczba piwnych premier, jaka pojawia się na rynku polskiego kraftu. Z jednej strony fajnie, że chyba nie przebijemy wyniku zeszłorocznego (a jeśli tak, to będzie to niewielka skala), ale z drugiej strony ok/ 1500 nowych piw to dalej o wiele za dużo, aby rynek mógł osiągnąć stabilizację.

Drugim minusem 2017 roku to ciągłe problemy z pasteryzacją w niketórych browarach. Liczba piw, które nalane z niepasteryzowanego petainera smakują wybornie, a z butelki lecą do zlewu przeszła moje najśmielsze oczekiwania.

Ad. 6. Liczba premier piwnych powinna zmniejszyć się w stosunku do 2017 roku, co powinno przełożyć się na podniesienie jakości piw kraftowych. Ponownie zapewne część browarów zniknie z rynku, kilka nowych zajmie ich miejsce, a „stara gwardia” będzie umacniała swoje pozycje poprzez budowanie portfolio piw na stałe obecnych w ofercie i wypuszczanie ciekawych eksperymentów. Liczę na to, iż polscy rzemieślnicy odwarzeniej wejdą w temat piw dzikich, bo tutaj mamy sporą lukę do zagospodarowania.

Zmiana obejmie również festiwale piwne – poza Warszawskim Festiwalem Piwa spodziewam się mniejszej liczby wystawców w takich miastach, jak Poznań, Wrocław czy Lublin. To pomoże wzmacniać lokalnych browarników, którzy z kolei powinni myśleć o efektywniejszej ekspansji swojej marki w do tej pory „niezdobytych” terenach.

**

WOJTEK TRZĄSKI (Piwo, Z Piwem i O Piwie)

Ad. 1. Nie chcę, żeby wyglądało to na podlizywanie się, ale Imperialny Nafciarz Laproaig BA to na pewno polska czołówka. W wakacje pamiętam, że „zapijałem się” Naftali z Browaru Golem. W pamięć zapadły mi także Bourbon Bock z ReCraftu oraz Kord BA z Jana Olbrachta.

Ad. 2. I znowu będzie, że się podlizuję, ale bardzo podoba mi się, co robi Brokreacja – nie tylko sprzedaje piwo, ale stara się angażować klientów i stworzyć wokół siebie społeczność, dostarcza także gotowych zestawów surowców pozwalających uwarzyć sobie domową wersję brokreacyjnego piwa. Do tego dedykowany pub, a zgaduję, że to jeszcze nie jest ostatnie słowo.

Ad. 3. Browar Rockmill. Poza drobnymi wpadkami ciągle wysoki poziom piw.

Ad. 4. Plusem jest bardzo szeroka dystrybucja piw kraftowych. Jakby mi ktoś 3 lata temu powiedział, że w marketach, dyskontach, stacjach benzynowych czy w osiedlowych sklepikach będą osobne półki tylko i wyłącznie z kraftowymi piwami, to bym nie uwierzył.

Ad. 5. To bardziej kamyczek do ogródka beer geeków, niż browarów – hajp na piwa powodujący absurdalne wręcz ceny niektórych, a także kupowanie niektórych, rzadkich piw w celach, że tak powiem, spekulacyjnych. To, co się działo z Imperium Prunum w tym roku, to absurd.

Ad. 6. Dalszy rozwój i zdobywanie nowych rynków – przede wszystkim ekspansja zagraniczna. Sądzę, że przynajmniej kilka polskich browarów kraftowych jeszcze w ciągu najbliższego roku zdobędzie na tyle silną pozycję za granicą, że eksport stanie się dla nich ważnym filarem biznesu. Jeśli zaś o same piwa chodzi – mijający rok był zdecydowanie rokiem kwasów oraz piw leżakowanych w beczkach po innych alkoholach. Ten drugi trend moim zdaniem będzie się wciąż rozwijał, dostarczając nam coraz więcej ciekawych piw leżakowanych w beczkach po destylatach i winach. Myślę też, że doczekamy się pierwszej, koncernowej IPA (tak, wiem, Van Pur i Browar Zamkowy z Cieszyna już takie mają, ale mam na myśli „główne” marki – Żywiec, Książęce, Okocim).

**

MICHAŁ ZABOROWSKI (Chmielokracja)

Ad. 1. Ciężko wybrać jednego faworyta, ale w ostatnim roku pojawiło się mnóstwo piw na wysokim poziomie. Gryf z Bytowa to jedno z najbardziej pozytywnych zaskoczeń. Światowy poziom wśród piw deserowych reprezentuje Buzdygan Rozkoszy z Harpagana. Wybitnymi porterami okazały się Origen z Widawy, Porter Noster z Czarnej Owcy czy leżakowana w beczce po rumie pozycja z Tlenia.

Ad. 2. Zdecydowanie najlepiej w tym roku wypadł Golem, który po raz kolejny uwarzył mnóstwo znakomitych piw. Chyba każde, jakie próbowałem od chłopaków z Poznania zrobiło na mnie pozytywne wrażenie. Imponująco również prezentowała się Pracownia Piwa z projektem LABów. Stałą, wysoką jakość utrzymały Zakładowy czy Trzech Kumpli.

Ad. 3. Tu wybór jest oczywisty – Rockmill. Z impetem wtargnął na scenę i z każdym kolejnym piwem tylko rósł w siłę. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze rok temu nie istniał – liczbą i poziomem ich premier można obdarzyć kilku innych nowicjuszy. Tym bardziej cieszy fakt, że kontraktowiec zdobywa uznanie także na rynku europejskim.

Ad. 4. Cieszę się, że polskie browary nie tylko podążają za trendami, ale i starają się kombinować i eksperymentować na własną rękę. Kilka ciekawych inicjatyw, jak wspomniane LABy z Pracowni czy Pracownicy Zakładowego przełamują naturalnie tworzącą się nudę na rynku. Podobnie jak coraz częstsze kolaboracje z tuzami światowego kraftu. Mnie dodatkowo raduje ukierunkowanie coraz większej liczby browarów restauracyjnych na piwa w trudnych, ale wartych uwagi stylach czy odsłonach.

Ad. 5. Martwi mnie spadek znaczenia polskich festiwalów piwnych. Niektórzy wystawcy odpuścili w całości lub części kraftowe imprezy ostatniego roku. Mniejsza liczba gości na targach w całym kraju też nie napawa optymizmem. Ciężko wyrokować, czy sytuacja będzie się pogarszać, ale jestem przekonany, że boom na tego typu wydarzenia już minął. Zasmuciło mnie także zamknięcie pubów takich marek jak BrewDog WWA czy Tap House PP. Sporym minusem były oczywiście afery z gushingiem czy granatami.

Ad. 6. Oczywistą oczywistością będzie coraz więcej piw dzikich/kwaśnych, coraz więcej piw barrel aged i jeszcze więcej międzynarodowych kooperacji. Myślę, że sporą rolę w przyszłym roku odegrają aromaty i czeka nas wiele tzw. pastry stouts. Osobiście liczę na powstanie pierwszej polskiej blenderowni, choć na razie nic tego nie zapowiada. Spodziewam się także, że kilku kolejnych kolegów z blogerskiego fachu przejdzie na zawodową współpracę z rzemieślnikami.

(Visited 1 527 times, 1 visits today)

5 komentarzy na temat “Blogerskie Podsumowanie Kraftu 2017

    • To że pierwsze piwo wyszło później to wiem, ale kilka dni temu bodajże świętowali rok istnienia, więc przypisałem ich do roku 2016 🙂

  1. Pingback: Dziesiątki, setki, tysiące – podsumowanie 2017 roku - Chmielokracja

  2. Znowu forma sprawiła, że trudno było to czytać.
    Ja sobie poradziłem w ten sposób, że czytałem pytanie i potem wszystkie odpowiedzi na to konkretne pytanie i tak po kolei dla każdego pytania.
    Poza tymi trudnościami technicznymi to fajna tradycja z tym podsumowaniem.
    Najlepszego w nowym roku!

  3. Pingback: Piwo tygodnia: Książęce IPA - Piwo, z piwem i o piwie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *