Kręciliśmy nosem na Faktorię. Zadawaliśmy sobie pytanie, czy po dwóch może i niezłych, ale i pełnych wad piwach, będzie w stanie stworzyć trunek, który powali nas na glebę. Śpieszę donieść, że właśnie tego dokonała.
Kibicuję temu browarowi od samego początku, bo i twórcy uznani (piwowarzy domowi Tomasz Tauszyński i Łukasz Kojro), i otoczka oryginalna, nawiązująca do Dzikiego Zachodu i klasyków westernu. Wreszcie na korzyść duetu działa ich otwarcie na uwagi. Gdy wielu smakoszy wytknęło kilka błędów piwu Rio Bravo, czyli ich American Pale Ale, panowie wzięli je sobie do serca i niedawno wypuścili drugą warkę trunku, moim zdaniem lepszą od poprzedniczki.
Jednak z najlepszym piwem dopiero się czaili. Peacemaker, American India Pale Ale, usiadł sobie w trawie i po cichutku obserwował sytuację. Skoro obecnie inne browary z wolna zabierają się za inne style piwne, nieco mniejszy nacisk kładąc na AIPA, warto uderzyć właśnie teraz. I uderzył – kapitalnym aromatem i satysfakcjonującym smakiem.
Zapach: bucha cytrusami zaraz po zdjęciu kapsla – w tej materii dominuje grejpfrut, ale i rześka cytryna nie pozostaje mu dłużna. Do tego dochodzi sosnowa świeżość i – co charakterystyczne dla Faktorii – nutka karmelu. Pozbyto się też wad: ja przynajmniej nie wyczuwam ani DMS, ani siarki.
Piana: klasa! Wysoka, biała czapa, która nie ma ochoty opuszczać swojego posterunku, a przy okazji wyraźnie znaczy swoją obecność na szkle.
Kolor: Peacemaker to piwo ciemnobursztynowe, wpadające w miedź, klarowne. Jego urodę szpecą drobinki prawdopodobnie chmielu, których nie pozbyto się w procesie filtracji. Owa zawiesina to największy mankament trzeciego piwa z Faktorii.
Smak: właściwie od pierwszego łyku odbiór Peacemakera ustawia konkretna, ziołowa goryczka, która oleiście osadza się w gardle (niech żyją chmiele Centennial i Amarillo!). Pierwszy akord jest gładki, słodki od mango i cytrusów, upstrzony także posmakiem karmelu. Później na czoło wychyla się wspomniana ziołowość i nuta sosnowa. Moim zdaniem nieco więcej słodyczy nie zaszkodziło by temu AIPA – lepiej by się zbalansowało. Niemniej i tak jest dobrze. Jedyny minus: potencjalna siarka majacząca gdzieś w tle.
Brawo Panowie! Winszuję zebrania się w sobie i zadbania o to, by Peacemaker okazał się piwem przełomowym. Jestem przekonany, że tak właśnie będzie.