O tych, którzy milczą – upadające browary

milczenie browarow

„Nie ważne jakie piwo wypuścisz – i tak wszystko się sprzeda”. Czyżby? Kilka browarów boleśnie przekonało się w tym roku, że to mit.

Na początku 2015 roku często słyszałem głosy z tej i owej strony, że jeśli masz piniondze, to już teraz koniecznie inwestuj w browar. Bo Polacy oszaleli na punkcie piwa innego niż Jasny Lager i jeśli tylko przywalisz swoim produktom łatkę „rzemieślnicze”, konsumenci rzucą się na twój towar.

Gówno prawda.

Dzięki uprzejmości Karoliny Piwnej Zwrotnicy przeglądnąłem listę wszystkich polskich browarów, by sprawdzić, czy ich produkty jeszcze w ogóle się ukazują. Brałem poprawkę na to, że takie inicjatywy, jak choćby Chmielarium czy Genius Loci są – jak same się określają – browarami hobbystycznymi. Jak mają czas i ochotę – jadą z koksem.

Wracając do clou programu:

Spośród firm, które zaczęły działać w latach 2014-2015 wyłapałem siedem nie dających znaku życia. Do informacji o kilku innych nie udało mi się dotrzeć.

Masona oczywiście nie liczę, gdyż jego twórca nie zawiesił słodów na kołku.

Pozwolę sobie nie wymieniać nazw publicznie, żeby w mojej skrzynce pocztowej nie wylądował jakiś pozew.*(edit: rzućcie okiem na koniec artykułu) 😉 Można byłoby stwierdzić: „łeee, 7 to praktycznie tyle, co nic”. Ale jednak, w tej krainie mlekiem i miodem płynącej, jaką miała okazać się piwna Polska, coś się „zacina”.

KONTRAKTOWCY UMIERAJĄ

Oto kilka szybkich faktów na temat tych inicjatyw:

  • wszystkie to browary kontraktowe
  • 5 z 7 wypuściło na rynek nie więcej, niż 3 piwa
  • dwa z nich wypuściły tylko jedno
  • 4 wystartowały w tym roku, 3 – w poprzednim
  • jeden z nich zmienił brand i niedługo wystartuje ponownie

Chcę podkreślić, że moim celem jednak nie jest pokazywanie palcem na konkretne przykłady i pisanie: spierdoliliście. Nie chcę też, byście sądzili, że wszystkich jak jeden mąż posądzam o koniunkturalizm. Jest zupełnie inaczej: naiwnie wierzę, że pracownicy wszystkich z nich to pasjonaci. Tyle że im nie wyszło. No właśnie, dlaczego?

TAK TO TRZEBA ROBIĆ

Na to pytanie jako człek grzeczny i ułożony odpowiem a contrario, czyli wskazując na cechy/działania, które sprawiają, że browar na dłużej zapisuje się w pamięci fanów najlepszego z trunków. No to po kolei:

  • Warzy dobre piwo – To sprawa tak oczywista, że aż przykro o tym pisać. Ale niech będzie: jeśli chcesz utrzymać się na rynku, musisz oferować produkt, który spełni potrzeby konsumenta. Nie wystarczy, że uwarzysz w domu cztery-pięć udanych warek. Musisz posiadać wiedzę, jak utrzymać constans na dużym sprzęcie. Wiadomo, nie od razu Kraków zbudowano i wielu piwowarów musi się jeszcze nauczyć dużego sprzętu, jednak casus chociażby browaru Trzech Kumpli (pisałem o nim tutaj) pokazuje, że można wyciągać wnioski z własnych błędów, nabierać doświadczenia na mniejszych warkach, by finalnie nauczyć się warzyć piwa – nie boję się tego słowa – znakomite.
  • Wybiera dobry browar – nie da się ukryć, że wiele inicjatyw kontraktowych ma problemy przez to, że trafiło do browaru, który – mówiąc oględnie – nie ogarnia. Warzelany to noob, właściciele boją się zmian etc. Co w takim wypadku? Najlepiej byłoby oczywiście zmienić siedzibę/wybudować swoją, jednak nie każdy może sobie na to pozwolić. Jednak jeśli potrafisz rozmawiać z ludźmi i dostosowywać się do panujących warunków, na pewno uda ci się w końcu wypracować stosunki partnerskie z browarem, w którym warzysz i w efekcie – produkować znakomite piwo. Żeby daleko nie szukać przykładów: Ale Browar Gościszewo, Pinta Browar Na Jurze, a ostatnio nawet Szpunt Koreb. Da się?
  • Doskonali receptury – niby piwosze cierpią na biegunkę nowości, jednak ci bardziej doświadczeni lubią sięgnąć po sprawdzone marki. I chcą być pozytywnie zaskakiwani: jeśli nie poprawą, to przynajmniej utrzymaniem jakości. Według mnie dobry browar nigdy do końca nie będzie zadowolony ze swojego piwa. To team poszukujący, grzebiący przy trunkach, by stawały się jeszcze lepsze. Przykłady? Proszę bardzo: BroKreacja Kingpin. Obie załogi od zarania dziejów, oprócz regularnego – acz niezbyt częstego – wypuszczania nowości, rzeźbią w swoich najmocniejszych produktach, by z każdą kolejną warką stawały się coraz lepsze.
  • Ciężko pracuje – przykro mi, ale zabawa w browar nie kończy się na warzeniu i sprzedaży piwa. To także ciężka harówka promocyjna: odwiedziny na festiwalach, spotkania z fanami, marketing. Najlepszym przykładem – znów – są dwa najbardziej znane ekipy polskiego kraftu: AleBrowar Pinta. Wydawać by się mogło, że dodatkowa promocja nie jest im potrzebna. Tymczasem Bartek Napieraj i Michał Saks wożą się po całej Polsce (i nie tylko), by promować swoją markę. Ba, właśnie pracują nad dwoma patronackimi knajpami. Ziemek, Marek i Grzesiek z Pinty urządzili sobie z kolei w ostatni weekend prawdziwy maraton po naszym kraju. Na zakończenie akcji Pinta Miesiąca w trzy dni odwiedzili 9 miast. Szacunek.
  • Umie w internety – czy chcesz, czy nie – internet to dzisiaj główne źródło promocji marki i kontaktu z Klientem. Jeśli chcesz być na topie, musisz umiejętnie prowadzić działanie w sieci. Chyba tylko jeden topowy polski browar nieco olewa Facebooka (o braku strony internetowej nie wspomnę) – Widawa. Tyle że Wojtek Frączyk i spóła ogarniają wszystkie pozostałe punkty na poziomie mistrzowskim. Kogo wskazałbym jako maestro social mediów? Znów wypada postawić mi na wszędobylski AleBrowar, jednak wyróżniające się profile mają chociażby chłopaki z Beer Bros. (humor pierwsza klasa), Browar Stu Mostów (profesjonalnie zaprogramowane działania PR) czy Artezan (wie, jak budować napięcie przed premierą piwa).

Sporo tego, ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo. 😉 Do roboty!

*Edit:

No dobra. Wszyscy chcecie listy, twierdzicie, że prokurator mi nie grozi, więc… 😉
Oto – jak się okazało w czasie dyskusji – siedem browarów, które nie dają znaku życia:
– Hulaj Dusza
– Ninkasi
– Mały Kurek
– Dapper
– Browar Centralny
– Mazowieckie Zakłady Przemysłu Fermentacyjnego
– Stara Szkoła

(Visited 3 508 times, 1 visits today)

23 komentarze na temat “O tych, którzy milczą – upadające browary

  1. Wreszcie ktoś to napisał! Czas przestać dmuchać balonik. Mam nadzieję, że ten tekst przynajmniej kilka osób uchroni przed wejściem w ten biznes i niechybnym bankructwem. Czasy eldorado już dawno minęły.

  2. Wydaje mi się, że w branżę można dalej spokojnie wejść, ale już na nieco innych warunkach. Nastawianie się na natychmiastowe kokosy, sprzedaż na poziomie 100hl miesięcznie na start, czy podobne bajki nie ma większego sensu. IMHO w najlepszej sytuacji są takie małe inicjatywy jak Hopium, czy Warsztat. Są niewielcy – a przez to elastyczni – co szczególnie dobrze widać w przypadku Hopium i ich postrzelonych (moim zdaniem pozytywnie) pomysłów. Poza tym ich inwestycje finansowe są zazwyczaj znacznie mniejsze (sprzęt z odzysku i dużo pracy własnej 😉 ), więc prawdopodobnie rata kredytu nie jest dla nich czymś strasznym (chyba, że się mylę). Podejrzewam, że jeśli ktoś chce zacząć po to, żeby sobie po ludzku żyć robiąc to co go jara, to ma jeszcze czas i będzie go miał dość długo. Jeśli natomiast ktoś liczy na to, że zrobi big-bomba-hajs na samej fali craftu, to dużo lepiej wyjdzie naklejając swoje etykietki na Krajana i sprzedając jako Świebodzińskie/Częstochowskie/Sandomierskie 😛

    • Zgadza się – to jest dokładnie to, o czym piszę: ciężka praca to podstawa sukcesu, nie tylko w tej branży 🙂

      • Nie sztuka pracować ciężko, lepiej jest pracować rozsądnie. Królowa nauk matematyka zwykle mówi prawdę, na co można sobie pozwolić a na co nie.

  3. Taaa… Napiszę o tym, że 5 browarów kontraktowych padło, ale nie wymienię nazw, bo się boję. I nie napiszę dlaczego padły. Za to wymienię nazwy innych, które nie padły. I napiszę co zrobić, żeby nie paść.

    To po grzyba taki wpis?

    • No jak to po co? Dla hajsu – opłaciły mnie wszystkie pozostałe browary 😛

      A tak serio: tekst w założeniu traktuje o pewnym zjawisku i nazwy browarów nie są tu istotne. Druga rzecz to brak pewności, że te browary zeszły na wieczność, czy tylko zbierają siły do ataku.
      Trzecia – to moja dziecięca zabawa „wiem, ale nie powiem”. Chcę przekonać się, ile sami zagadniecie. 4 nazwy już padły tu i na FB.

      Wieczorem mam zamiar podać tę listę w komentarzu 😉

  4. No co ja ci powiem? Masz rację. Ale dla mnie finansowo to wychodziło na „szkoda czasu i atłasu”, redukcja dochodu na poziomie 85-90% przez pierwsze 9 miesięcy i o 65-70% przez następne 12. Niech się tym zajmują młodsi, albo ci co mają większą skłonność do ryzyka. Może zaczęliśmy od dupy strony, a może gdzie indziej był błąd, jak będę chciał wrócić do branży fmcg to przeanalizuję. Bez żalu zrezygnowałem z wizji zostania Brew Tycoon-em, bo lubię robić to czym zajmuję się na co dzień.

    A piwo hobbistycznie mogę robić sobie w domu. I nawet mi wychodzi.

    • Jak najbardziej rozumiem Twoje argumenty, dlatego nie chcę pisać o jakimkolwiek browarze, że dał dupy i pokazywać palcem. 🙂

  5. Szkoda, że pisząc ten tekst nie starałeś się ustalić faktów z zainteresowanymi 😉 Stara Szkoła żyje, prawdą jest, że miała niepotrzebną przerwę, ale nie było to spowodowane względami finansowymi, o szczegółach mówić nie mogę. Browar żyje, fermentuje i ma swój drugi, opóźniony start. Pozdrawiam!

    • Oczywiście, że starałem. Odpowiedź dostałem tylko z MZUF 😉
      Poza tym w tekście pada „nie dają znaku życia”, a nie „nie istnieje i istnieć nie będzie”. Stara Szkoła znaku nie dawała (i nie daje), stąd jej miejsce na liście. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *