Że niby w „Nucie do piwa” jest za mało muzyki z Polski? Proszę bardzo, oto wydanie w pełni biało-czerwone.
LIPALI
„Fasady”
Uwielbiam Lipę odkąd pierwszy raz usłyszałem Illusion. Zazdroszczę mu nie tylko talentu kompozycyjnego i świetnego wokalu, ale także gadki – koncerty jego zespołów zawsze zapadają w pamięć. Najnowszy krążek Lipali to dowód, że lider ekipy nigdy nie zaprzestaje poszukiwań muzycznych i mimo 25 lat na scenie potrafi zaskoczyć słuchacza. Niby ciągle serwuje nam mocny rock, ale często obudowany innymi stylami. „Ludzie 1.2” mają w sobie sporo z folku słowiańskiego, z kolei „Kawy dwie” – z pop rocka spod znaku choćby Pustek. To oczywiście nie koniec zabaw, ale resztę proponuję odkryć samemu.
KASECIARZ
„Gay Acid”
Krakowianie to zdecydowanie jedna z najlepszych grup koncertowych w tym kraju. Jeden z najlepszych gigów na jakich byłem, to Kaseciarz występujący na dachu słynnych budek z zapiekankami na Placu Nowym. I co z tego, że brzmienie kulało, skoro energia porwała tłumy! W normalnym świecie płyta „Gay Acid” szturmowałaby listy przebojów, szczególnie te kojarzone ze starym rockiem. Ekipa garściami czerpie chociażby z twórczości ZZ Top, tyle że jest bardziej psychodeliczna, miejscami – stonerowa. Jednak ani na chwile nie zapomina, że najwazniejsza jest dobra piosenka. A tych Kaseciarz ma na pęczki.
Kaseciarz „Gay Acid” (cały album)
SMOLIK & KEV FOX
„Smolik/Kev Fox”
Jedna z najlepszych popowych płyt tego roku w Polsce. Delikatna, subtelna, przestrzenna, przepełniona niepewnością, melancholią, ale podana w relatywnie dynamiczny sposób. Odpowiada za nią czołowy rodzimy producent – Andrzej Smolik – i młody brytyjski wokalista, Kev Fox, obdarzony głosem, który trochę przypomina mi barwę Thoma Yorke’a. Ale najlepsze są tu kawałki, w których zaśpiewały znakomite polskie wokalistki – Natalia Grosiak (Mikromusic) oraz KK (Bokka), obie przywodzące na myśl dokonania ich macierzystych kapel. Liżę palce, ścieram ślinę z brody.
IGOR BOXX
„Delirium”
Igor to bezwzględnie najlepszy polski producent elektroniki. Ze Skalpelem zawładnął umysłami dziennikarzy alternatywnych na całym świecie, ale samodzielnie także wypuszcza dzieła doprawdy wyborne. Podobnie, jak w słynnym duecie, miesza swoją muzykę z jazzem, ale nie po to, by usadzić nas w miejscu. Raczej by nadać tańcom pewien rodzaj tajemniczości, intymności, artyzmu. Że też ja nie znam klubów puszczających taką muzykę w Krakowie…
PETER J. BIRCH
„The Shore Up In The Sky”
Oto koleżka spod Wrocławia, który pewnego pięknego dnia postanowił rzucić studia i zająć się muzyką. Mam szczęście obserwować jego karierę od samego początku, ponieważ opiekuje sie nim mój dobry znajomy z czasów dziennikarskich, popularny Borówka. Na szczęście powodzenie Piotrek Brzeziński (bo tak brzmi jego prawdziwe imię i nazwisko) zawdzięcza nie tylko obrotnemu menago, ale i własnemu talentowi. Zaczynał od solowych występów i grania folku na głos i gitarę. Obecnie otoczony jest gronem sprawnych muzyków, a jego gra bliska jest dokonaniom Boba Dylana z lat 70. To elektryczne country, blues i folk, w duchu starej szkoły, jednak na „The Shore Up In The Sky” podane w świeży, współczesny sposób, z elektronicznymi zabawami w miksie. Spodoba wam się.
Peter J. Birch „Everyday Chances”
MALEO REGGAE ROCKERS
„Wake Up”
Umówmy się – reggae to nie jest mój ulubiony rodzaj muzyki. Bliższy jestem głosicielom hasła „kto słucha reggae, ten rucha kolegę”, niż fanatykom rzeczonej muzyki. Być może dlatego, że polska muzyka popularna tak strasznie skurwiła ten wywodzący się przecież z rocka i folku gatunek (Mesajah powinien mieć dożywotni zakaz tworzenia, a już na pewno – pisania tekstów). Są jednak pojedyncze przypadki, które więcej niż akceptuję. Maleo Reggae Rockers jest jednym z nich. Po pierwsze dlatego, że bardzo szanuję głównego bohatera grupy, miałem okazję poznać go osobiście i poczuć, że nadaję z nim na tych samych duchowych falach. Po drugie – po Darek potrafi pisać dobre melodie i zmyśle teksty, a do tego otacza się utalentowanymi muzykami. Efektem są tak zgrabne i przebojowe krążki, jak „Wake Up”.
Maleo Reggae Rockers „Mamy siebie”