Nie umiem pływać, jednak najlepiej wypoczywam nad wodą, obowiązkowo z dobrym piwem w ręku.
Nie mam zbyt wielu ułomności, które realnie mi doskwierają. Jedną z nich jest nieumiejętność pływania. Ale o tym zdaje się napiszę osobny tekst, bo jestem ciekawym przypadkiem w tym względzie.
Nie zmienia to faktu, że lubię wodę pod każdą postacią: rzeka, jezioro czy morze – w to mi graj. Bliskość niebieskiego w niewysłowiony sposób poprawia mi humor, uspokaja i inspiruje. Nic dziwnego, że moim ulubionym gatunkiem jest post-rock/metal, którego przedstawiciele tak chętnie odnoszą się do wody w swojej twórczości.
Nad wodą lubię degustować piwo, właśnie ze względu na ten niezwykły spokój, w który mnie wprawia. Tym bardziej wkurza mnie, że w Polandzie spożywanie alkoholu w miejscu publicznym to wielkie przestępstwo i prosta droga do pozbycia się kilkuset złotych…
Będąc na Mazurach postanowiłem – podobnie jak moi ziomale – olać te durne zakazy i nad jezioro zabrałem baterię piw. Wśród nich znalazł się American Wheat od browaru Hajer – Flaps (jak podpowiadają internety wyraz ów oznacza „zupę regeneracyjną”).
Raz, że mamy do czynienia z piwem lekkim, dwa, że debiut Ślązaków – Rajza Do Kalifornii – może nie był powalający, za to dobrze rokował na kolejne wywary. W rzeczy samej, trunek numer dwa jest krokiem naprzód w rewolucyjnej hierarchii.
ZAPACH: o jak rześko i słodko! Pełna paleta możliwości amerykańskiego chmielu: cytryny, pomarańcze, żywica, trochę mango i lasu iglastego. Poziom spokoju wzrasta jeszcze intensywniej!
PIANA: biała, drobne i średnie pęcherze, niezłe koronkowanie.
KOLOR: jasny pomarańcz, zmętniony.
SMAK: Hajer przygotował piwo jednocześnie relatywnie pełne (swoje robi pszenica, Carahell i niskie wysycenie), ale rześkie i gaszące pragnienie ze względu na wyrazistą, dobrze ułożoną goryczkę oraz cytrusową słodycz.
Flapsa wlałem w siebie z prędkością światła, co ostatni rzadko mi się zdarza. Po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że American Wheat to jeden z moich ulubionych gatunków.
FLAPS
Hajer
American Wheat
Warka: 28.09.2015
Skład: woda; słody pszeniczny, pale ale, Carahell; chmiele Chinook, Citra, Cascade
Cyferki: alkohol 4,7% obj., ekstrakt 12 Plato, 31 IBU
Cena: 7,80 zł (Pod Wiaduktem, Kraków)
Soundtrack: o wodzie i miłości opowiada najlepsza płyta nieistniejącego już Isis, „Oceanic”. Moim ulubionym kawałkiem jest „Weight” – gdy go słucham, płynę po ciepłych wodach gitar i elektroniki…