Eksploracji płatków dębowych ciąg dalszy. Tym razem za rozłupane drewno zabrała się Piwoteka, która postanowiła wrzucić je do swojego nowego Pale Ale.
Ależ ten czas zapieprza! Nie dalej jak kilka miesięcy temu dyskutowaliśmy w piwnym środowisku na temat „a kiedy to nastaną czasy, gdy polscy rzemieślniczy zaczną używać beczek po mocniejszych alkoholach do leżakowania swoich wywarów, albo choć dodawać płatków dębowych?
Mamy połowę 2015 roku i te praktyki to u nas może jeszcze nie standard, acz przynajmniej wyraźny ruch, którego nie sposób przeoczyć. Ba, doszło nawet do tego, że Artezan dorobił się piwniczki po brzegi wypełnionej beczkami! Z kolei Kingpin na ryzyko wpakował do leżakowania… maliny. Bo niby czemu nie? Nic tylko się cieszyć!
O ile z beczkami sprawa jest dość oczywista – kupujesz takową, wlewasz do niej piwo (modląc się, by go nic nie trafiło, tudzież – by trafiło celnie) i czekasz, co też się z tego urodzi – o tyle płatki dają większe pole do manewru.
Jak swego czasu słusznie zauważył Kuba z The Beervault, niektóre browary sypały dębowe cząstki chyba wyłącznie po to, by móc odnotować ich obecność na etykiecie. Ja poniekąd je rozumiem, zakładam bowiem, że wielu piwowarów nie miało do czynienia z tym dodatkiem, chciało więc zaryzykować i zobaczyć, co też wniesie ono do piwa.
Bogatsi o kilka/kilkanaście rodzimych warek piwowarzy coraz bardziej świadomie sięgają po „dębinę”, posuwając się nawet do tego, że pakują ją do lekkich piw jasnych – a przecież aromaty, które wnosi, dużo łatwiej skojarzyć z wysoko ekstraktywnymi, ciemnymi wypustami.
Na podobny krok zdecydowała się Piwoteka, która swoje Pale Ale na mieszance chmieli angielskich i amerykańskiego, wzbogaciła o płatki Heavy Toast. Stwierdziłem, że to może być ciekawe połączenie, które dobrze sprawdzi się w czasie upałów. Wpakowałem więc Zupę Dębową do plecaka i zabrałem na Mazury.
ZAPACH: kapsel spadł, wanilia wyfrunęła – to ona najintensywniej atakuje nozdrza do pierwszego kontaktu z tym piwem. Chwilę później do gry wchodzą chmiele, niosąc ze sobą aromaty ziół, trawy i owoców tropikalnych, przede wszystkim mango.
PIANA: kremowa, gęsta, choć niezbyt trwała. Lacing mógłby być lepszy.
KOLOR: miedziany, opalizujący.
SMAK: za sprawą żyta Zupa Dębowa jest relatywnie pełna, co nieco obniża jej pijalność, ale na szczęście nie zabija rześkości. Piwo ma specyficzny drewniany posmak, nieco zaprawiony wanilią, ziołami i cytrusami, które szczególnie objawiają się w goryczce,
Płatki ciekawie pracują w Pale Ale z Piwoteki, mam jednak wrażenie, że zarówno za ich sprawą, jak i dzięki żytu, Zupa Dębowa traci na pijalności, a przecież to właśnie o nią chodzi w lekkim jasnym piwie wypuszczanym na przełomie czerwca i lipca, czyż nie?
ZUPA DĘBOWA
Piwoteka
Pale Ale
Warka: 22.11.2015
Skład: woda; słody Pale Ale, żytni, Caramunich; Chmiele Challenger, Fuggles, East Kent Goldings, Chinook; drożdże US-05; płatki dębowe Heavy Toast
Cyferki: alkohol 5,2% obj., ekstrakt 12,5%, 42 IBU
Cena: 8,30 zł
Soundtrack: degustacja na Mazurach, dąb w jednej z ról głównych, zatem warto wrzucić coś o przyrodzie. Ten wałek z ostatniego krążka Nosowskiej jest IMO z jednej strony kiczowaty, z drugiej ma w sobie jakąś taką lekkość, która sprawia, że chętnie rzuciłbym wszystko w cholerę i pobiegł do lasu. Tu i teraz.