Kurczę, właśnie kupiłem sobie najwygodniejsze buty w życiu! Postanowiłem uczcić je buteleczką Urban IPA z browaru Tiny Rebel.
Muszę się nieskromnie pochwalić, że mam fajne stopy. Twierdzę tak, ponieważ zachowują się bardzo miło wobec mnie i niemal niemożliwym jest ich obtarcie. Ot, raz po 360 kilometrach pielgrzymki pieszej zrobił mi się odcisk na pięcie, korki obtarły mi kostkę, a chiński but nagniótł podbicie. I to wszystko.
Jednak z samą wygodą (miękkością podeszwy, przewiewnością itd.) bywało różnie. Szukałem wśród trampek i adidasów, aż w końcu rozwiązanie przyszło ze strony coraz popularniejszych sneakerów. Buciki z miejsca stały się moimi ulubionymi, bo nie dość, że są wygodne, to jeszcze pasują do miejskiego stylu, który preferuję na co dzień.
A skoro miejski styl, no to pasowałoby jakieś piwo aspirujące do miana jego reprezentanta. Padło na Urban IPA uwarzone w walijskim browarze Tiny Rebel. Działająca od trzech lat firma specjalizuje się w IPA wszelakim. Co ciekawe ich „maskotką” jest… miś z odpadniętym okiem. Czyżby jacyś Polacy maczali palce w szacie graficznej?
Z szerokiej palety Urba IPA wybrałem nie tylko ze względu na nazwę, ale także ze względu na obietnicę otrzymania bardzo klasycznego wcielenia amerykańskiego IPA. Jaka okazała się rzeczywistość?
Zapach: hmmm, to raczej środek USA, niż zachodnie wybrzeże – dominują tu bowiem nuty ziołowe, z miętą i tytoniem na czele, acz oczywiście owoce także znajdują dla siebie miejsce. Grejpfrut, mango i morela – wszystko się zgadza.
Piana: Moje uszanowanie – bardzo stylowa czapeczka. Bujna, gęsta, biała, może trochę chaotyczna w budowie (drobne i średnie pęcherze), ale za to trwała i obdarzona świetnym lacingiem.
Kolor: bursztynowy z pomarańczowymi przebłyskami, lekko zmętniony.
Smak: Urban IPA piwo okazuje się być bardzo wytrawnym, choć jednocześnie pełnym, mimo dość niskiego jak na IPA ekstraktu. Pierwsze akordy mieszają wpływy owocowe (morela i cytryna) z delikatną słodowością. Im dalej w las, tym więcej ziół, aż do delikatnej, ale nieco zalegającej goryczki. Wysycenie niby średnio niskie, ale trochę szczypie w gardło.
I tym finiszem Urban IPA nieco skopał sobie opinię. Niemniej jest to browarek, który ma lekkiego, miejskiego stajla, idealnego na orzeźwienie.
URBAN IPA
Tiny Rebel
American India Pale Ale
Skład: woda; słody; chmiele; drożdże
Cyferki: alkohol 5,5% obj., 13° Platon, 65 IBU
Cena: 13 zł (Świat Piwa, Kraków)
Soundtrack: był taki piękny czas, gdy w polskich rozgłośniach radiowych rządziło hip-hop-polo i choć Trzeci Wymiar to skład nieco ambitniejszy, także i on uległ modzie na płodzenie hitów. „Dla mnie masz stajla” rządziło na niejednej dyskotece w gimnazjum.