Warto czasami wyrwać się ze znanych sobie ram i spróbować czegoś zupełnie nowego. Tak uczyniłem zarówno ja, jak i inwestorzy z branży budowlanej, którzy otworzyli browar w Zarzeczu.
Już od blisko 10 lat bawię się w muzykę. Parałem się wieloma gatunkami, to melodyjnie śpiewając, to drąc ryja, to znów mieszając wpływy. I choć lubię to, co robię z Dust Bowl, to jednak czasami mam ochotę zabawić się z innymi dźwiękami. Tak się złożyło, że przy okazji ostatniego „grzebania” w muzyce, towarzyszyło mi piwo Pierwsza Warka Pils 12°, które uwarzono w browarze Zarzecze.
On również jest swego rodzaju skokiem w bok, a jednocześnie bardzo oryginalną jak na polskie warunki inicjatywą. Otóż za jego powstaniem stoją, jak wspomniałem na początku, inwestorzy z branży budowlanej, którzy postanowili stworzyć miejsce specjalnie dla browarów kontraktowych. Ot, umawiasz się na termin i przyjeżdżasz warzyć w kadziach o wybiciu 50 hl. Sounds good.
Z tego położonego niedaleko Bielska-Białej i Żywca przybytku korzystać będzie choćby Pinta (jednocześnie warząc w Zawierciu), a także Birbant, dotychczas moszczący się w Witnicy. Aby zachęcić kolejnych kontraktowców, Zarzecze wypuściło imienne piwo, wspomnianą Pierwszą Warkę. Jest to, proszę Państwa, trunek, który wprawia mnie w zakłopotanie. Dlaczegóż? „Poniewóż” od zawsze narzekam, że polskie pilsy są zbyt słodowe, za mało w nich akcentów chmielowych i goryczki. W Zarzeczu spełnili moje roślinne zachcianki, tyle że przegięli w drugą stronę….
Zapach: w tej materii wszystko leży idealnie: i przyjemne podmuchy trawiasto-łodygowe, i aromat zbożowy, i leciutki programowy diacetyl .Gdzieś tam chce dać o sobie znać emulsja, ale ją olewam.
Piana: także wszystko zgodnie z przepisami: biały, złożony ze średnich pęcherzy puch, całkiem solidnie się trzymający. Propsy za efektowny lacing.
Kolor: klarowne złoto, lekko opalizujące.
Smak: zacznijmy od pozytywów. W Zarzeczu wysyceniem trafili w moje pilsowe gusta – jest umiarkowane, przyjemne, ani trochę nie szczypie, za to wzmacnia pijalność. Zacieram ręce z zadowolenia, gdy trawiasta goryczka wypełnia me gardło i przełyk. Okej, może trochę za mocno ściąga, ale nadrabia orzeźwieniem. Gorzej, że trawa i łodygi to główny element całego łyku. Zupełnie zapomniano, że w pilsie zbożowe akcenty też są ogromnie ważne, tymczasem jest ich jak na lekarstwo. Dominująca roślinność szybko się nudzi i w końcu przestaje być przyjemna. Nie podoba mi się.
Okejka, zawsze preferuję piwa dobrze nachmielone, niż zbożowe, jednak z niczym nie można przeginać. Ważny jest balans, którego pierwszej warce niestety brakuje. Stąd ocena jedynie nieco powyżej średniej.
PS: a efekty mojej (i nie tylko mojej) zabawy na boku usłyszycie już niebawem. Na razie nic więcej nie powiem.
ZARZECZE PIERWSZA WARKA PILS 12°
Browar Zarzecze
Pils
Skład: woda, słód pilzneński; chmiele Marynka i Lubelski; drożdże W34/70
Cyferki: alkohol 4,7% obj., ekstrakt 12° Blg
Cena:5,50 zł (Strefa Piwa, Kraków)
Soundtrack: niedawno na Offie, dziś u mnie na blogu: wyglądający jak doktoranci blackmetalowcy z różową okładką. Deafheaven.