W mojej prywatnej klasyfikacji amerykańskich stanów, w których chciałbym mieszkać, Oregon od dawna znajduje się na pierwszym miejscu. I to nie tylko ze względu na drużynę Portland Trail Blazers, której kibicuję.
Kibicuję Odkrywcom odkąd sięgam pamięcią i bardzo cieszy mnie fakt, że w NBA znów radzą sobie całkiem nieźle. Jednak Oregon, a w szczególności Portland lubię także ze względu na tamtejszą muzykę (to prawdziwe zagłębie alternatywy, nie tylko gitarowej), Stephena Kinga oraz… chmiel i browary. Umiejscowiony na północno-zachodnim krańcu USA stan słynie bowiem z plantacji nowofalowych odmian, które tyle dobrego czynią dla naszych nosów i podniebień. Natomiast w Portland działa najwięcej browarów (jeśli chodzi o jedno miasto) – ok. 60.
Buszując w festiwalowym sklepie podczas festiwalu Birofilia, szukałem piw z tamtego rejonu. Chyba najbardziej rozpoznawalną marką jest Rogue Ales (skądinąd – firma jest moją rówieśniczką), urzędujące w Ashland. W Polsce w specjalistycznych sklepach można zresztą dostać wiele ich piw. Dlaczego fani browarku tak go cenią? Przede wszystkim za klasę – jego produkty wielokrotnie zdobywały medale na najważniejszych zawodach, w tym na World Beer Cup. Druga sprawa, to autorskie składniki. Rogue przygotowuje swoje własne słody, chmiele, drożdże, ba – nawet ujęcie wody ma swoje. Trzecia kwestia – eksperymenty. Dla browaru z Oregonu nie ma rzeczy niemożliwych i smaków, po które nie warto sięgnąć. Wędzony boczek, masło orzechowe, pączek – to tylko część specyfików, które pływają w ich kadziach warzelnych.
W XS Imperial Red Ale żadnych dziwactw nie znajdziemy, ale i tak jest to piwo wyjątkowe. Po pierwsze, mimo hasła „Red Ale” nie ma za wiele wspólnego z irlandzkim czerwonym ale, a jest po prostu podkręconą do granic możliwości (no, może oprócz goryczki) wersją amerykańskiego Amber Ale.
Zapach: sporo się tu dzieje, ale na pierwszym planie szaleją owoce: truskawki i śliwki. W tle wspomagają je toffi, popiół oraz wyczuwalny alkohol (heloł, 9%!). Pojawia się też, niestety, DMS, choć lekki.
Piana: niska, drobnopęcherzykowa, żółta, z niezłym lacingiem.
Kolor: bardzo ciemno czerwony z delikatnym złotym przebłyskiem. Nieprzejrzysty.
Smak: z racji mocy (bardzo wyczuwalny alkohol), XS Imperial Red Ale to piwo typowo degustacyjne. Jest w dodatku gęste, choć nie wyklejające. Pierwsze akordy zdominowane są przez wspomniane wyżej owoce, a oprócz nich karmel. Finisz stanowi mocna, alkoholowo-ziołowa goryczka.
Przyznam, że truskawkowe atrakcje XS Impreial Red Ale przypadły mi do gustu, za to zupełnie nie podszedł bardzo wyraźny etanol, zdecydowanie źle przykryty. Co nie zmienia faktu, że Rogue Ales jest jednym z tych browarów, których produkty po prostu trzeba odhaczyć na swojej liście „must drink”.
XS IMPERIAL RED ALE
Rogue
American Strong Amber Ale
Skład: słody Crystal 40, czekoladowy, słody firmowe: Rogue Micro Barley Farm Dare i Risk; chmiele Willamette, Cascade, Chinook; woda; drożdże Rogue’s Pacman
Cyferki: alkohol 9% obj., 19,4° Plato, 58 IBU
Cena: 18 zł (Birofilia, Żywiec)
Soundtrack: znanych grup i muzyków z Oregonu, szczególnie Portland, jest na pęczki (Państwo sobie pogooglają), ja postawię na moich brodatych ziomków (zakumplowałem się z nimi podczas zeszłorocznego MetalFestu) z Red Fang.