Przez jakiś czas ich nie było, ale wracają, by pilnować nocnego życia twojego miasta. Odświeżeni, z nowymi dziarami i tą samą pewnością siebie.
Red AIPA – ta nazwa smakoszom polskich piw nieodłącznie kojarzy się ze znakomitym piwem browaru Haust, moim zdaniem jednego z najlepszych reprezentantów gatunku w naszym kraju. Za to piwo odpowiadała dwójka znakomitych browarników: Jarek Sosnowski i Krzysiek Kula. Panowie założyli swój własny browar, opisywany na tych łamach niejednokrotnie Birbant i wzięli się ostro do pracy. Część piw wymyślili od zera, ale w końcu zdecydowali się na odświeżenie swojego najlepszego trunku.
Nie będę tu przypominał wszystkich zalet „starego” Red AIPA – przeczytacie o nich w mojej recenzji. Nowa warka różni się od poprzednich właściwie tylko i wyłącznie zawartością alkoholu (poszedł o 0,2% w górę). Troszkę zmieniła się etykieta, ale dwóch szemranych kolesiów, którzy bacznie ci się przyglądają i mają na muszce cały czas na ciebie zerka. Starszy dorobił się tatuażu, młodszy poprawił chwyt pistoletu. To wszystko. A jak na piwko wpłynęła zmiana Zielonej Góry na Zarzecze?
Zapach: wciąż jest cudownie! Jarek i Krzysiek nie wstrzymują ręki przy chmieleniu na aromat, przez co do nosa wlatują nam aromaty grejpfruta, cytryny, mango, żywicy, sosny i karmelu od słodu. Z kolei słód monachijski przynosi intensywne zapachy zbożowe. Super!
Piana: biało-żółtawa, bardzo gęsta, betonowa, ze świetnym lacingiem.
Kolor: rubinowy, totalnie przejrzysty.
Smak: zacznijmy od bardzo konkretnej goryczki – ona wybija się ponad wszystkie walory smakowe Red AIPA. Jest nieco ściągająca, trochę zbyt długo pozostaje w ustach. Pod tym względem było lepiej. Także balans nieco się zmienił: teraz pierwsze akordy piwa są dość słodkie, bardzo owocowe z akcentami grejpfruta i mango, a także karmelu. Później przeskakujemy do wytrawności i goryczki – zioła, trawa i zbożowa cierpkość. Trochę to rozchwiane. Wolałbym, by te wszystkie cechy mieszały się ze sobą przez cały łyk, a nie skakały z jednego ekstrema w drugie.
Pierwsza warka Red AIPA uwarzona pod znakiem Birbanta jest oczywiście świetna i wyrazista, ale wydaje mi się, że edycja Haustowa była bardziej ułożona, z przyjemniejszą goryczką. Olejcie jednak narzekanie – to nadal znakomite piwo.
RED AIPA
Birbant
AIPA
Skład: słody pilzneński, monachijski, karmelowy; chmiele Zeus, Cascade, Amarillo; drożdże US-05
Cyferki: alkohol 6,7% obj., ekstrakt 16° Blg
Cena: 7,50 zł (Piwnica, Wrocław)
Soundtrack: nie ukrywajmy – muzyka z „Ojca Chrzestnego” to jedyna słuszna ścieżka dźwiękowa do jakiejkolwiek pogadanki o gangsterach.
Pingback: "Pinta i AleBrowar schodzą na psy"