Fabrica RARA po raz kolejny pokazuje, jak odpowiednio skomponować piwo, by było maksymalnie kompleksowe i sprawiało prawdziwą przyjemność.
Uważni Czytelnicy bloga doskonale to wiedzą, ale przypomnę, że zanim zająłem się piwem, przez jakiś czas interesowałem się herbatą. Wszystko zaczęło się od tego, że moja ciotka pracująca w Herbapolu podrzuciła mi liściastą zieloną herbatę wraz z instrukcją, jak ją sobie parzyć. Jej smak zwalił mnie z nóg. Przyzwyczajony do tanich syfów typu Saga w torebkach nie wiedziałem, że napar z Camellia Sinensis może być tak doskonały. Mniej więcej od tego czasu przestałem używać cukru.
Stałem się też stałym bywalcem krakowskich herbaciarni, a w głowie zrodził się plan, by zacząć pisać na ten temat bloga. Jednak po zbadaniu rynku oraz kosztów doszedłem do wniosku, że to się zupełnie nie opłaca. Wbrew pozorom (a może nie wbrew?) „kraftową” herbatą interesuje się w naszym kraju dużo mniej osób niż piwem. Tak było 5 lat temu, a teraz to nawet nie ma o czym mówić. W moim życiu pojawiło się więc piwo – ciąg dalszy znacie. 😉
Ale to nie znaczy, że nie lubię od czasu do czasu wyskoczyć do herbaciarni. Do ostatniej wizyty nakłoniła mnie przesyłka od Fabrica RARA. Jak to zwykle w przypadku tego browaru bywa jest to piwo z dodatkiem herbaty: Imperial Rye American Red Ale z herbatą Sikkim Temi Special. To czarna herbata o wyraźnym ziemisto-owocowym charakterze.
Niestety, w Czajowni, do której udałem się, by zrobić zdjęcie tytułowe, tej odmiany nie mieli, zafundowałem więc sobie pysznego Oolonga Feng Huang Dan Cong. On także wnosi nuty ziemi, połączone z kwiatami i miodowym akcentem. Pyszności!
Po powrocie na mieszkanie pozostało mi więc tylko odpalić pięknie wydane piwo (elegancji od cieszyńskiego browaru może się uczyć cały polski kraft!) – oto wrażenia.
ZAPACH: niezwykle kompleksowy, z praktycznie każdym akcentem, który można sobie wymarzyć po przeczytaniu etykiety. Chmiele atakują cytryną, limonką i żywicą. Podbudowa słodowa wnosi karmelowe słodkie muśnięcie. Czarna herbata z kolei ziemistość, ciemne owoce (jeżyna), zaś całość finiszuje odrobiną winności.
PIANA: biała, drobna, bardzo trwała, zostawiająca efektowną koronkę.
KOLOR: bliższy brązu niż czerwieni, z rubinowymi przebłyskami, zamglony.
SMAK: pierwsze, co daje się wyczuć po spróbowaniu Białego Kruka to potężne, zawiesiste ciało (pozdrowienia dla żyta) oraz gładka faktura. Najpierw pojawia się słodycz bazowego piwa, podbita chmielami, by stopniowo oddawać pola herbacie wnoszącej ciemne owoce i ziemistość, która wybrzmiewa do samego końca każdego łyku. Finisz umiarkowanie goryczkowy, z subtelną orzechową nutą.
Himalajski Biały Kruk to najlepsze piwo od Fabriki RARY, jakie przyszło mi pić. Pięknie przemyślane, ułożone, skomponowane ze świetnie do siebie pasujących elementów. Polecam.
HIMALAJSKI BIAŁY KRUK
Fabrica RARA
Imperial Rye American Red Ale
Warka: 1.11.2017
Cyferki: alkohol 8% obj., ekstrakt 20 Plato
Skład: woda; słody jęczmienny, żytni, karmelowy; chmiele Magnum, Citra, Saaz, Centennial, Cascade; drożdże Danstar Nottngham; herbata Sikkim Temi Special
Cena: dary losu
Soundtrack: w niedzielę polecałem ich płytę, dziś podrzucam jedną z piosenek, kojącą równie skutecznie, co nasz piwny bohater. Animals As Leaders i przepiękne „The Brain Dane”:
Pingback: Piątek, 25 listopada 2016 | Beer News Polska