W ostatni piątek piwni lekarze zaprezentowali we Wrocławiu swoje trzecie piwo. Widziałem to na własne oczy.
Panowie z wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego tym razem postanowili uwarzyć single hopa, czyli piwo doprawione jedynie jednym chmielem. Wybór padł na Cascade – roślinę, od której zaczęła się rewolucja piwowarska w USA. Wprowadzony na rynek na początku lat 70. chmiel zaczarował ówczesnych miłośników trunku niesamowitym aromatem cytrusów, owoców tropikalnych, żywicy i sosny. Dziś to powszechne, wtedy ludzie zbierali szczęki z podłogi.
Premiera specyfiku, podobnie jak pozostałe, odbyła się w Browarze Mieszczańskim we Wrocławiu. Poprzednie przegapiłem, tym razem nie mogło mnie zabraknąć. Z dworca autobusowego do miejsca premiery przy ul. Hubskiej jest całkiem niedaleko, więc trafiłem bez problemu, choć błądzenie między budynkami browaru w celu znalezienia wejścia okazało się niemałym wyzwaniem. W końcu się udało – na miejscu zgromadziło się już sporo osób, kolejne sukcesywnie dochodziły.
ZDJĘCIA Z PREMIERY CASCADE IPA NA FB DOCTORA BREW
Kilka minut po 20:00 panowie zarządzili otwarcie kranów, klientelę zaprosili do baru, z kolei na scenę zespół Freewolni, który umilał nam konsumpcję. Ustawiłem się więc w sporej kolejce do kranu, który obsługiwał Marcin Olszewski, mózg Doctor Brew, w towarzystwie uroczych pielęgniarek. Ja zamówiłem jedno lane i jedno zabutelkowane Cascade IPA, zgarniając przy okazji ładną podkładkę pod kufel. Tak wyposażony byłem gotów na najważniejszą część wieczoru – degustację
Od razu zaznaczę, że wypiłem już także butelkowaną wersję trunku – ta różni się od lanej pianą (w butelce jest wyższa) i trochę kolorem, choć może to kwestia światła. Czapa Cascade IPA jest dość pokaźna, biała, drobno pęcherzykowa, nieźle się trzyma i charakteryzuje się dobrym lacingiem. Piwo lane czaruje pomarańczową barwą, mocno zmętnioną, z kolei to z butelki – z powodu opadnięcia osadu – jest troszkę ciemniejsze, wpada w ciemny bursztyn, oraz nieco bardziej przejrzyste.
W zapachu i smaku nie ma żadnych różnic. Cascade przynosi miks nowofalowych aromatów: cytryny, żywicy i leśnej świeżości. W smaku dochodzą do nich nuty brzoskwiniowe oraz wyczuwalna słodowość (trochę od pszenicy, ciut od słodu monachijskiego). Świetne zbalansowanie goryczki i słodyczy oraz średnie nasycenie sprawiają, że Cascade IPA jest piwem niesamowicie pijalnym.
Doctor Brew znów potwierdził klasę i wprost nie mogę doczekać się kolejnych piw z tego browaru – a warzą się podobno cuda. Dawać je co prędzej!
Pingback: Krakowski Festiwal Piwa: piwo (jeszcze) w cieniu | Jerry Brewery