Po miesiącu leżakowania na salony wjeżdża nasze Belgian Pale Ale o nazwie Szało-Lim. Oklaski!
Wydawać by się mogło, że w przypadku lekkich, jasnych piw 30 dni w butelkach to zbytek łaski, ale coraz bardziej przekonuję się, że wszyscy doświadczeni piwowarzy mają rację. Lepiej potrzymać trunek dłużej, niż krócej. Wszystkie smaki i aromaty się wtedy pięknie układają i zyskują kształt, o którym marzyłeś na początku.
LETNIE PIWO… NA JESIEŃ
Jak już pisałem Wam przy okazji relacji z warzenia, nasze trzecie piwo miało być z założenia trunkiem bardzo lekkim, przefermentowanym przez nadający delikatnie belgijskie akcenty szczep T-58. Wymyśliliśmy sobie, żeby dorzucić do niego świeżo startą skórkę z limonki oraz zerwane tyle co z krzaka liście szałwii, bo… dlaczegóż by nie?
Ich aromat i smak kojarzą się z orzeźwieniem (niektórym z płynem do płukania ust, heh), więc świetnie wpisywały się w naszą wizję. Do tego wymyśliłem, że dobrym pomysłem byłoby dorzucić słód Biscuit do zasypu, by nieco podnieść wrażenie treściwości w BPA o przewidywanym ekstrakcie 11 Blg. Czy plany udało się spełnić?
SZAŁO-LIM – WRAŻENIA
Udało w 95% procentach. Miałem nadzieję, że drożdże oraz chmiele aromatyczne nadadzą piwu nieco pieprzności i korzennego charakteru, ale nie do końca im się to udało, głównie ze względu na dominującą rolę limonki. Stąd początkowa nazwa Klasztor Szało-Lim („klasztor” od belgijskości, „szało” od szałwii, a „lim” oczywiście od „limonki”) musiała zostać skrócona do Szało-Lim.
Piwo dzięki relatywnie długiemu leżakowaniu bardzo ładnie się wyklarowało – osad drożdżowy pozostał na dnie. Ma kolor ciemnego bursztynu i jest lekko opalizujące. Całkiem nieźle prezentuje się piana. Nalewałem Szało-Lim do szkła bardzo ostrożnie, dlatego może nie jest wysoka, za to drobna i bardzo trwała, ze zgrabnym lacingiem.
W aromacie króluje limonka – jest tak intensywna, że kojarzy mi się z olejkiem eterycznym! Chmiele nie spisały się tak, jak myślałem (chyba trochę za mało wrzuciłem w stosunku do limonki), przez co akcenty korzenne są niemal niewyczuwalne. Swoje robi za to ciasteczko od słodu.
Układ sił w smaku jest zbliżony – rządzi rześka limonka, która nadaje całości subtelną kwaskowość. Do tego dochodzi miła podbudowa ciasteczkowa i krótka, przyjemna goryczka, w której uaktywnia się szałwia.
Nie ukrywam – jesteśmy zadowoleni z wyniku naszego eksperymentu!
RECEPTURA
Ekstrakt początkowy: 11 Blg
Alkohol: ok. 4,1% obj.
IBU: ok. 32 IBU
Zasyp:
- Pilzneński – 3 kg
- Biscuit – 1 kg
- Carahell – 0,5 kg
- Caramunich 0,25 kg
Chmiele:
- Fuggles – 35 g
- Marynka – 30 g
- Styrian Goldings – 30 g
Dodatki:
- skórka limonki – 120 g
- świeże liście szałwii – 20 g
Drożdże:
- Fermentis T-58
PROCEDURA
Zacieranie:
- 67 stopni – 60 minut
- 76 stopni (mash-out) – 1 minuta
Warzenie:
- 75 minut
Chmielenie i dodatki:
- 30 g Marynki – 60 minut
- 120 g skórki limonki – 10 minut
- 30 g Styrian Goldings – 5 minut
- 20 g liści szałwii – chłodzenie
- 35 g Fuggles – fermentacja cicha
Fermentacja:
- burzliwa – 8 dni
- cicha – 9 dni
- leżakowanie w butelkach – 30 dni
PODSUMOWANIE
Sądzę, że wszystkie uwagi zawarłem już powyżej, a także w tekście o warzeniu. Podsumowując napiszę więc tylko, byście nie bali się eksperymentować z Waszymi piwami. I byście mieli cierpliwość w czasie leżakowania. Wrażenia smakowe kilka tygodni po zabutelkowaniu są o niebo lepsze, niż kilka dni po nim.
W którym momencie dodaje się te dodatki ?
WM
Wszystko masz ładnie w tekście opisane, w części „procedura”.
Pingback: Browar Gęstwa - Szało-Lim II (Belgian Pale Ale)