Co może robić trzech kumpli ze Stanów Zjednoczonych, którzy osiedli w stolicy Niemiec? Oczywiście, że otworzyć browar!
Berlińskie metro nie jest może najpiękniejszym na świecie, za to ma tę miłą właściwość, że praktycznie w ogóle nie jest zatłoczone. Gdy więc wszedłem do wagonika linii U9 na jednym z kluczowych przystanków, Zoologischer Garten, by udać się w kierunku północnym, nie miałem problemu ze swobodnym posadzeniem tyłka na wygodnym siedzeniu.
Wysiadam kilka stacji dalej, przy Leopoldplatz. Wita mnie spora liczba ludności napływowej wyznania raczej niezainteresowanego alkoholem. Jej przedstawiciele zgromadzili się w okolicznych pizzeriach i kebabowniach, a także na skwerach, by spędzić całe popołudnie i wieczór na dyskusjach o nie mam pojęcia czym. Z językiem niemieckim, w dodatku okraszonym tureckim akcentem, nie jest u mnie najlepiej.
BROWAR TRZECH KUMPLI
Miejscowi pewnie nawet nie zdają sobie sprawy, że dosłownie trzy kroki od wspomnianego skweru cztery lata temu wyrósł im browar rzemieślniczy, połączony z knajpką. Vagabund Brauerei. Założyli go trzej Amerykanie: Dave, Tom i Matt. Przyjechali ze Stanów do Europy po przygodę i pracę w odmiennym dla nich środowisku. A także po to, by poznać miejscowe piwo.
Po kilku latach warzenia w domu, degustowania niemieckich i europejskich specjałów, a także szukania koncepcji firmy, w 2011 roku założyli swoje maleństwo. „Maleństwo”, gdyż ich kotły warzelne mają w sumie pewnie jakieś 100-200 litrów.
RACHEL, OKNO, WIELKA BRYTANIA
Warzelnia mieści się na zapleczu knajpki położonej przy Antwerpenerstrasse, otwierającej swe podwoje dla gości o 17:00. U progu wita barmanka, pochodzące z Kanady wcielenie Rachel z „Przyjaciół” (choć nieco szersze tu i tam). Miła Pani opowiada, co też dziś mają na kranach: Saison z herbatą, APA, Imperial IPA oraz Trippel IPA (nie, nie potrójne IPA, tylko połączenie belgijskiego klasyka z nowofalowym nachmieleniem).
Razem z ziomkiem, który mi towarzyszy, zamawiamy wszystkiego po trochu, płacimy 10 euro i rozsiadamy się wygodnie przy stoliku wykonanym ze… starego okna. W takim klimacie DIY, kojarzącym mi się z krakowską Alchemią, urządzony jest cały lokal. Czuję się jak u siebie w domu!
Tym bardziej, że z sąsiednich stolików dobiegają mnie rozmowy prowadzone wyłącznie po angielsku. Żadnego Niemca. Sami Brytyjczycy, Amerykanie i Kanadyjczycy. Jedni podrywają sprowadzone do lokalu łanie, inni siedzą przy barze i dyskutują o sporcie, piwie i życiu. Właśnie taki mam obraz brytyjskiego pubu, który dalibóg prędzej czy później potwierdzę.
CO DOBREGO?
Vagabund Brauerei w swojej knajpce oferuje nie tylko własne piwo z beczki, lecz także sporo butelkowych trunków z zagranicy, przede wszystkim USA. Oprócz bogatego i świetnie przemyślanego wyboru piw (jest choćby Sierra Nevada), leje się także whiskey. Ale ja stawiam na trunki głównych bohaterów.
Seczuan Saison (5,2%)
Przyprawowy Saison z wyraziście ziołową herbatą? Brzmi ciekawie, choć trochę ryzykownie, w końcu łatwo w tej materii łatwo przegiąć, prawda? W zapachu wszystko się zgadza: jej fenolowo, pieprznie, nieco wręcz dziko. Pojawia się brzoskwinia oraz – rzecz jasna – aromaty herbaty.
Smak zdominowany jest przez goździki oraz lekką, cytrynową kwaśność. Herbata wniosła tu niestety trochę zbyt dużo tanin, dlatego goryczka jawi się jako mocna, ściągająca, niezbyt przyjemna. Za to uwalam punkty. [6]
American Pale Ale (5,2%)
Oj, potrafią chłopaki nachmielić na aromat! Ich APA pachnie niezwykle rześko i intensywnie. Bukiet rozpoczyna się od uderzenia cytryny, zaraz za nią wędruje słodka żywica oraz leśna świeżość.
Podobnie rzecz ma się ze smakiem. W pierwszym akordzie czuć delikatną słodowość, ale już w drugim pojawia się słodycz owoców (cytrusy, mango), zaś na finiszu klasowa, krótka goryczka. Za jej przyczyną piwu bliżej do Session IPA niż klasycznej APA. [8]
Imperial IPA (7%)
Imperialna IPA z dolnych granic to może nie jest mój faworyt (bo to ani do końca słodkie, ani gorzkie), ale niech będzie – próbujemy. W aromacie jest raczej słodziutko od owoców i słodów. Pojawia się też nuta karmelu, ale przyjemna.
Ciało IIPA z Vagabund nie jest przesadnie tęgie, za to od wstępu słodkie. Sporo tu mango, melona i żywicy. Goryczka krótka, ładnie zaznaczona. Dobre piwo. [7]
KU PRZYSZŁOŚCI
Po degustacji jeszcze raz spoglądam na maleńką warzelnię, w której krząta się piwowar pracujący nad nowym specjałem. Na głos zastanawiam się, czy chłopaki nie mają ochoty na rozbudowę. Mają, podobno szukają miejsca, które pomieści warzelnię i tanki, a także myślą o kredycie na zakup sprzętu.
Kiedy im się uda, tego nie wie nikt. Zapewniam tylko, że warto trzymać za nich kciuki. Takie historie, jak Dave’a, Toma i Matta, potwierdzone jakością produktu, aż proszą się o znacznie większy rozgłos. Powodzenia!
Dobra relacja. Klimatyczna knajpa (przydałoby się więcej widoków, z drugiej strony, na okna, aby mieć lepsze wyobrażenie) no i piwo wydaje się bardzo dobre. Dużo bym dał za takie cudo u mnie w Irlandii. Wiem, że Zielona Wyspa pubami stoi jak długa i szeroka, ale takiego kraftowego, z samym dobrym piwem nie znajdziesz. Przynajmniej nie w Longford. Nic tylko przyklasnąć chłopakom zza wielkiej wody. Pozdrawiam!
Proszę bardzo, pomysł na biznes dla Ciebie: otwórz swój własny multitap w Irlandii! 🙂
Pomysł zaiste zacny. Ale od pomysłu do realizacji daleka droga 🙂 Chyba zostanę amatorem-degustatorem. Do biznesów się nie pcham. 😉
Fajna miejscówka, co ciekawe jeden z założycieli ma żonę z Łodzi i mówi nieźle po polsku. Miałem okazję pogadać z całą trójką, bardzo sympatyczni goście. Mi najbardziej smakowało ich APA, zbalansowane, trochę w „angielskim” stylu, niezbyt mocno chmielowe, sesyjne. Piłem je 3 miesiące temu, Ty pewnie trafiłeś już na nową warkę. Z tego co widziałem, to zbyt wielu klientów to oni nie mają (porównując z Polską), sami narzekali, że większość Niemców jest bardzo konserwatywna jeśli idzie o gusty piwne. W rogu knajpy, przy oknie stały latem butelki z Ale Browaru i bodajże Pinty, ciekawe czy jeszcze tam są 😉 A 15 minut drogi od Vagabund jest sklepik piwny Hopfen&Malz, mają sporo piw z Polski, w sierpniu był Szałpiw, DoctorBrew, Komes Porter i kilka innych, właściciel bardzo ciepło wypowiadał się o naszych craftach, byłem w niezłym szoku 😉