Nasze drugie piwo zostało uwarzone! AIPA właśnie sobie fermentuje, a ja podsumowuję nieprzespaną noc.
Po zabutelkowaniu Stoutu 14 Blg zaczęliśmy z Kokosem planować pichcenie drugiej warki. Padło na AIPA 16 Blg i to z kilku względów:
- możliwość użycia gęstwy z drożdży zebranej po fermentacji burzliwej naszego pierwszego piwa. Mówią, żeby nie stosować do jasnego piwa drożdży pobranych z ciemnego, ale grzecznie to olaliśmy;
- warzenie jasnego piwa, które docelowo ma być klarowne. Chcieliśmy się przekonać, jak owo będzie prezentowało się i zachowywało w czasie zacierania, warzenia i po przelaniu do fermentowa;
- kilkukrotne chmielenie. Misja: sprawdzić, jak zmienia się wywar w trakcie dosypywania kolejnych partii chmielu, w tym na cichą;
- miłość do AIPA. Skoro lubimy ten styl (a kto nie lubi?), to musieliśmy spróbować go uwarzyć!
Co prawda wielu kolegów podpowiadało mi, by na dobry początek wziąć się za APA – mniej ekstraktywne i z ograniczoną ilością chmielu, ale postanowiłem, że trzeba iść na całość. W końcu to właśnie prawdziwe wyzwania czynią z nas lepszymi fachowcami, czyż nie?
21:00-5:00
Żeby było ciekawiej, wydumaliśmy sobie, że będziemy warzyć w nocy, w domu rodzinnym Kokosa. Dlaczego w nocy, tego nie wie nikt. Jeden rzucił hasło, drugi podłapał temat i tak nam już zostało. Z kolei miejscówka została wybrana nie przez przypadek. Otóż naszą ideą było zaobserwowanie różnic pomiędzy warzeniem na płycie indukcyjnej a kuchence gazowej.
Oczywiście zaczęliśmy od zacierania, jednak tym razem wrzuciliśmy słód do gara dopiero wtedy, gdy temperatura osiągnęła 65 stopni, czyli tyle, ile pożądana do przerwy scukrzającej. Poprzednio ziarenka wylądowały w garnku przy 50 stopniach, bo gdzieś wyczytałem, że tak jest bardziej pro. Stwierdzam, że nie jest.
Po 90 minutach zacierania nastąpił mash-out w 73 stopniach, a później filtracja i wysładzanie. Potężny żur zaczął lać się z węża, co początkowo mnie nie dziwiło, ale po kilkukrotnym zawracaniu zaczęło martwić. Koniec końców stwierdziliśmy, że całość wyklaruje się później, no bo przecież mamy…
MECH IRLANDZKI
Ta dziwaczna roślinka ma tylu zwolenników, co przeciwników. A raczej osób, które twierdzą, że jej użycie nic nie daje. Zarówno na Piwo.org, jak i pod moim wpisem na FB możecie znaleźć mnóstwo komentarzy, w których jedni argumentują, że tak tak – piwo po użyciu mchu będzie zauważalnie klarowniejsze. Drudzy twierdzą, że nie zauważają żadnej różnicy. Wypowiem się za kilka warek, ale na dzień dzisiejszy skłaniam się ku drugiej opcji.
Tym bardziej, że do fermentora trafiło równie mętne piwo, co do kotła warzelnego. I w dodatku lekko zielonkawe. Wszystko za sprawą sporej dawki chmielu, którą tym razem zaserwowaliśmy naszemu piwu. Najpierw na goryczkę (Simcoe), później na smak (Simcoe again) oraz na aromat (Simcoe i Cascade). Na cichą poleci jeszcze Cascade.
Po warzeniu i schłodzeniu zabełtaliśmy wysterylizowanym mieszadłem płyn, ale nawet ten zabieg nie dał rady zebrać wszystkich chmielin w sławetny stożek. Żeby do fermentowa dostało się jak najmniej chmielin, na koniec wężyka do dekantacji założyliśmy wygotowany woreczek muślinowy. Co nie zmienia faktu, że brzeczka przypominała raczej sok z tartych owoców, niż klarowne piwo.
Do fermentora wlaliśmy przygotowaną gęstwę z S-04. Po kilkunastu godzinach drożdże pięknie wystartowały, bulgocząc jak szalone. Mam nadzieję, że to dobry znak i że piwo koniec końców wyjdzie smaczne.
BROWAR GĘSTWA
Długie nocne godziny spędziliśmy nie tylko na warzeniu – w końcu wiele elementów procesu dzieje się tu samo – lecz także na wymyślaniu nazwy dla naszego domowego browaru. Padło na… Gęstwa. Uznaliśmy bowiem, że to słowo jest tak zabawne, że aż się prosi, by je wykorzystać! Pozostaje nam jeszcze wymyślić logo.
Wybraliśmy też nazwy dla obu piw, ale te ujawnię przy okazji ich „premiery”. 🙂
GARŚĆ WNIOSKÓW
Drugie warzenie przyniosło ze sobą oczywiście sporo wniosków, którymi chciałbym się z wami podzielić. Doświadczeni piwowarzy oczywiście to wszystko wiedzą, ale być może moje rozkminy przydadzą się początkującym.
- Warzenie na kuchence gazowej jest wydajniejsze w tym sensie, że łatwiej rozgrzać najpierw brzeczkę, a później wodę. Okej, pewnie wszystko rozbija się o moc sprzętu, tym niemniej coraz mocniej skłaniamy się ku temu, by kupić palnik.
- Odkrycie roku – im więcej słodu w zasypie użyjesz i im bardziej ekstraktywne piwo chcesz uzyskać, tym dłużej trwa wysładzanie. Ale żeby aż tyle?!
- Wanna jest jednak zajebistym schładzaczem, szczególnie gdy pomagasz garnkowi pływać po wodzie i gubić ciepło. Pewnie kiedyś zainwestujemy w chłodnicę, ale póki co nie widzę sensu takiego wydatku.
- Bardzo zmartwiłem się ciemnym kolorem, jaki AIPA osiągnęła w kotle warzelnym. Jednak już po pobraniu do menzurki sprawiał on wrażenie złotego – liczę, że taki sam będzie w finalnym produkcie.
- Mętność przeszła moje najśmielsze oczekiwania (in minus). Koledzy uspokajają, że długa fermentacja cicha pozwoli się piwu wyklarować, ale ja nie uwierzę, dopóki nie zobaczę. Niemniej, podobno, nie ma się czym martwić.
- Nie ufam Beer Smithowi w kwestii liczenia IBU w końcowym produkcie – znów wyskoczył mi z jakimś kosmicznym 107 IBU. Sądzę więc, że bardziej wiarygodny jest ten kalkulator, dostępny na Piwo.org, który wylicza goryczkę zarówno metodą Ragera, jak i Tinsetha. W tutaj wyszło mi pożądane 70 IBU.
I to by było na tyle. Mam nadzieję, że efekt końcowy naszych prac okaże się dokładnie taki, jak sobie wymarzyliśmy. 🙂
A na deser fota naszego Stoutu, który już dojrzewa w butelkach!
Mash out robi się w 76-78°C, im więsza temperatura tym mniejsza lepkość zacieru i łatwiejsza filtracja.
Przepis, na którym wzorowałem zasyp zalecał mash-out w 73-74, więc taką temperaturę wybrałem, ale faktycznie następnym razem postawię na wyższą.
Przy mojej AIPA tak się namęczyłem z wanną, że następna warka będzie już z chłodnicą. Moja AIPA też wygląda jak błoto (nie dawałem mchu) wczoraj sprawdzałem jak tam idzie fermentacja, w 8 dni z 16,5 zeszło do 4 blg… Liczę, że najpierw podczas cichej, a potem w butelkach wszystko ładnie się sklaruje (przynajmniej w jakimś stopniu). Po prostu trzeba czasu – na to liczę 😛 Bez obaw będzie dobrze.
Liczę na to samo – właśnie przelaliśmy na cichą (błoto bardzo duże) i mam nadzieję, że teraz się wyklaruje. 🙂
BeerSmith zdecydowanie dobrze liczy IBU, pamiętaj że skala Ragera jest mało praktyczna, dlatego domyślnie BS2 używa skali Tinsetha.
Czyli w końcu któremu bardziej wierzyć? Tinsethowi czy Ragerowi? :>
Pisanie czegos takiego nie ma sensu….zrobisz 10warek i zacznij pisać puki co BEŁKOT
Póki nie nauczysz się ortografii, Twoje komentarze też nie mają sensu. 😛
A co do opisywania swoich wrażeń – ono ma zawsze sens, niezależnie od numeru warki. Zawsze ktoś coś podpowie = ja się czegoś nauczę. Podobnie na moich błędach mogą się szkolić inni 😉
Dzięki za wrażenia. Ja tez mam swoje (przypominam, żem też początkujący). S 04 wkurzają mnie nieziemsko, przez swoją bardzo średnią skłonność do sedymentacji. Chyba s 05 będę używał do wszystkiego, co bulgoce. W d. z estrami póki co. Najbardziej zajebistym schładzaczem jest miska o średnicy dna nieco większym niż dno garnka i słuchawka prysznica włożona do tej michy. (Nie mam wanny, wcześniej miałem, więc mam porównanie). Filtrowanie to dla mnie zagadka. Oczywiście gęstsza zupa powinna się gorzej filtrować, ale zauważyłem, że piwa z większym dodatkiem słodów palonych filtrują się łatwiej. Generalnie trzeba dać się złożu ułożyć. i pytanie zasadnicze – co z pianą? Za cholerę nie wiem, czemu raz jest, a raz nie ma śladu. Z trwałością tragedia. Najlepsza piana wyszła mi na najgorzej sklarowanym piwie, w zasadzie logiczne…. Mech pomaga (ale nie wiem, czy na pianę).
To pytania do bardziej doświadczonych, choć mniemam, że piana to kwestia obecności białek (wybór odpowiednich słodów) i nagazowania.
Chłodzenie wypróbujemy – dzięki 🙂
Co do drożdży – yup, następne piwa w amerykańskich stylach polecą na S-05.
Bardzo przydatne uwagi zwłaszcza dla kogoś kto dopiero przygotowuje się do zrobienia pierwszej warki. Kupiliście jakiś zestaw startowy czy każdy element sprzętu osobno? Możesz coś podpowiedzieć w tym zakresie? Albo polecić jakiś zestaw?
Yup, kupiliśmy zestaw startowy od Browamatora, ale od razu mówię, że to trochę za mało. Musisz do tego musisz dokupić oczywiście garnek, w którym będziesz zacierał i warzył. Polecam Allegro, albo Lidl – tam się pojawiają 30l sprzęty po atrakcyjnych cenach. Do tego musisz mieć coś do filtracji: wężyk z oplotu albo wiadro z sitem (polecam – wygodniejsze). Warto od razu kupić więcej OXI oraz Desprej do dezynfekcji. To ze sprzętu powinno na dzień dobry wystarczyć 😉
Nie zapominajmy o wężykach, nie wiem jak w przypadku browamatora ale zazwyczaj nie widzialem ich w zestawach stratowych. Najlepiej od razu zaopatrzyć się w sylikonowy o w miarę dużym przekroju (idealny będzie taki który z lekkim oporem nasówa się na kranik od wiadra) o długości min. 1.5 m a najlepiej bliżej 2m.
W zestawie Browamatora są dwa wężyki (ok. 1,5 m na moje oko).