Po kilku tygodniach tajemniczej nieobecności browar Wrężel wraca do życia ze świeżymi pomysłami i nowymi ciuszkami. O ostatnich zmianach rozmawiałem z Adrianem Kukułą, piwowarem ekipy.
JERRY BREWERY: Zacznijmy od powodów, dla których zdecydowaliście się na zmianę etykiet.
ADRIAN KUKUŁA: Wynikła ona tak naprawdę z sugestii hurtowników i sprzedawców. Wszyscy mówili mi: „piwo macie dobre, tyle że w ogóle się nie wyróżniacie na półkach”. A przecież o to chodzi, by przynajmniej raz skusić klienta do zakupu. To była główna przyczyna. Stare etykiety niektórym się podobały, ale zdecydowana większość była „na nie”. (śmiech)
Kto przygotował nowe etykiety?
Współpracujemy w agencją graficzną Kravt z Poznania. Do tej pory przygotowywała etykiety na inne produkty spożywcze – my jesteśmy pierwszym browarem w jej portfolio. Zaproponowali nam bardzo dobre warunki współpracy: przygotowali kilka wzorów etykiet do wyboru, zupełnie za darmo. Stwierdzili: „Jeśli któryś wam się spodoba, to nawiążemy współpracę”. To było dla nas bardzo korzystne, ponieważ inne firmy od razu zażądały od nas grubej kasy. Projekty nam się spodobały i oto działamy.
Jakie sygnały zbieracie odnośnie oceny tych etykiet?
Na Facebooku większość osób napisała, że są słabe, ponieważ nie ma na nich obrazków, ani innych charakterystycznych elementów. Nam się jednak wydaje, że to dobry wybór, że się wyróżniamy. Potwierdzają to wyniki sprzedaży, które od czasu zmiany etykiet znacznie się poprawiły. Teraz wszystkie warki sprzedają się właściwie na pniu – wcześniej szło to zdecydowanie wolniej.
Zostawmy już etykiety, a przejdźmy do innego nurtującego tematu z wami związanego. Na przełomie roku ucichliście jeśli chodzi o premiery piw, nie było was widać w mediach społecznościowych. Pojawiły się nawet głosy, że Wrężel zwija żagle. Co było przyczyną tego zamilknięcia?
Tak naprawdę nie mieliśmy się czym chwalić. Browary na Facebooku informują o nowych piwach albo udziale w imprezach. My nie warzyliśmy wtedy żadnych nowości, ponieważ w browarze produkcja zatrzymała się z okazji przerwy świątecznej. Imprez też żadnych nie było – nie mieliśmy więc co pokazać. A moim zdaniem bez sensu jest robić zamieszanie wokół pierdół. (śmiech)
Jak więc teraz wygląda wasz kalendarz warzeń w Zarzeczu?
Jak pewnie wiesz w Zarzeczu jest bardzo ciasno, ale staramy się uszczknąć kawałek mocy przerobowych dla nas. Naszym celem jest warzenie czterech warek po 50 hekto miesięcznie – czyli około 16 tys. litrów piwa, odliczając spore straty przy piwach mocno chmielonych. Czy to się uda? Mam nadzieję że tak. W każdym razie wróciliśmy już na dobre. (śmiech)
Będziecie powtarzać dotychczasowe piwa czy też idziecie w nowości?
Chcemy powtarzać, bowiem jest spore zainteresowanie piwami wypuszczonymi do tej pory. Zależy mi też, by warzyć przynajmniej jedno nowe piwo miesięcznie, by poszerzać asortyment. W tej chwili na rozlew czekają dwie nowości: American Amber Ale oraz Imperialne IPA chmielone nowozelandzkimi odmianami. Miało być już dostępne tu w Krakowie, jednak z racji przesunięcia warzenia o tydzień cały proces się opóźnił. Nie było sensu lać go do kegów, gdyż dopiero jedna dawka chmielu została dodana na zimno, a chcę wrzucić jeszcze jedną. Nie będziemy więc sprzedawać piwa, które nie jest gotowe.
Jakie ma parametry?
Ekstrakt 19,1, który odfermentował do 4 stopni Ballinga oraz 8% alkoholu.
Poinformowałeś niedawno, że zyskałeś dodatkową pomoc w browarze. Opowiedz o niej.
Dołączył do nas Paweł Olczyk, który jest bardzo dobrym handlowcem – prowadził kilka dużych hurtowni. Ma bardzo dobry kontakt z hurtownikami i sklepami. Ja staram się włączać do jego zadań, by samemu się trochę podszkolić i wiedzieć o co w tym chodzi. Jednak skupiam się przede wszystkim na projektowaniu piwa, zakupie składników oraz warzeniu.
Bardzo nurtuje mnie jedna kwestia i dlatego chciałbym ją wyjaśnić. Co oznacza nazwa Wrężel?
Wrężel to… nazwisko panieńskie mojej żony. Mieliśmy w zanadrzu dużo nazw, ale zamysł naszego browaru jest nieco odmienny, niż w przypadku innych, „punkowych”, celujących w młodych ludzi. My chcemy wykorzystać nasze położenie obok Żywca. Chcemy więc dotrzeć do ludzi, którzy kojarzą te okolice z piwem. Chcemy ich edukować, ale żeby to robić, nie możemy warzyć tylko nowofalowych stylów. Dlatego też sięgamy po style tradycyjne, jak choćby marcowe. Chcemy wchodzić do takich miejsc, w których w ogóle nie ma piw kraftowych. Powoli nam się to udaje: nasze produkty pojawiają się w karczmach, pubach czy pizzeriach na terenie Żywca i okolic.
Pochodzisz z Żywca czy też jesteś napływowy?
Urodziłem się w Sławkowie obok Katowic, studiowałem w Krakowie, gdzie poznałem żonę. Po studiach przeprowadziłem się wraz z nią do Żywca i tu założyłem browar domowy, który funkcjonował przez wiele lat, by w końcu przerodzić się w browar kontraktowy.
Czyli do Zarzecza też masz rzut beretem?
Tak, właściwie to z 5 minut drogi. (śmiech) To daje mi wielką swobodę w czasie pracy nad piwem. Praktycznie codziennie mogę być w browarze, na bieżąco sprawdzić stan piwa i ewentualnie wprowadzać korekty.
Na koniec pytanie: skoro w Stanach Zjednoczonych czy nawet w Niemczech wiele browarów rzemieślniczych znajduje się w rękach koncernów (choćby Goose Island należy do AB), to czy Grupa Żywiec nie podbijała może do któregoś z kontraktowców z Zarzecza?
To chyba jeszcze nie czas na takie zakupy. (śmiech)
***
Sprawdźmy, jak spisuje się inna nowalijka browaru, Wrężel Cascadian Dark Ale.
WRĘŻEL CDA
Wrężel
Black IPA
Cyferki: alkohol 6,9% obj., ekstrakt 16,5%, 68 IBU
ZAPACH: Wrężel postawił na bardzo czekoladowe podejście do stylu – ciemne słody grają tutaj pierwsze skrzypce. Bardzo intensywnie pracują także chmiele: sosna, żywica, marakuja, pomarańcza. Dzieje się!
PIANA: bardzo wysoka i trwała. Jasnobrązowa i drobna. Piękny lacing – szacunek!
KOLOR: czarny, nieprzejrzysty
SMAK: w tej materii zachwytów nie będzie, Wrężel CDA od pierwszego łyku straszy mnie bowiem jakąś dziwną kwaskowością, której źródła nie podejmuję się wskazać. Średnia treściwość i niezbyt przyjemne wysycenie nie podnoszą mu pijalności. Gdyby nie to, uznałbym to piwo za całkiem smaczne, bardzo czekoladowe oraz odpowiednio gorzkie wyrazistą sosną.
Owa dziwna kwaśność sprawia, że nie czerpię takiej przyjemności z Wrężelowskiego CDA, jak bym chciał. Wnoszę o jej usunięcie, a będzie dobrze.