Szukasz piwa, które powali na kolana twoich anty-browarowych znajomych? Terrence służy pomocą.
Trochę znudziły mnie już zdjęcia piwa pitego w domu pod tytułem: postawię butelkę na stole i zrobię jej zdjęcie. Wiadomo, nie zawsze da się inaczej, bo czas nie pozwala, ale gdy tylko mam w lodówce trunek gotów do zrecenzowania, a planuję wyjść na miasto, biorę go do plecaka i szukam miejsca do zrobienia fotki. Nie musi mieć ona zbyt wiele sensu, historię dorobi się później. Ważne, by wyjść z piwkiem poza cztery ściany.
Terrence’a, świeżutkie AIPA z browaru Wąsosz zabrałem ze sobą na zakupy do centrum handlowego. Po nabyciu owoców i innych przyjemności, wyszedłem na parking i szukałem inspiracji. Jako że nic innego nie przyszło mi do głowy, udałem się w kierunku mniej obłożonej części placu, wyjąłem butelkę i zacząłem robić zdjęcia. Wtem podeszła do mnie dwójka ludzi, zdaje się jakieś małżeństwo i zaczęło wypytywać o piwo (bynajmniej nie o to, że tarzam się po asfalcie i robię fotki butelce). A że nigdy takiej marki nie widzieli, a chcieliby spróbować. A co to jest? A co to znaczy IBU? Gdzie się takie trunki kupuje? Oczywiście wszystko ładnie opowiedziałem, a przy okazji poczułem się jak właściciel sportowego wozu, którego oblegają rządni efektowej motoryzacji ludzi.
Terrence nie jest wyjątkowy tylko ze względu na swoją małą dostępność i rzemieślnicze zacięcie. Po jego wypiciu stwierdzam, że to obecnie najlepsze, obok Hadry, polskie AIPA dostępne na rynku! Mam na myśli wszelkie piwa z rodzimych browarów, które w tym momencie możecie dostać w swoim ulubionym sklepie. Już tłumaczę dlaczego.
Zapach: klasyka gatunku w najlepszym wydaniu! Tu marakuja miesza się z mandarynkami i grejpfrutem, a wspomaga je rześka sosna. Chmiel Tomahawk wnosi delikatny aromat lukrecji, który nadaje Terrence’owi jeszcze więcej słodyczy, broń Boże mdłej! Ach, mógłbym wąchać i wąchać!
Piana: to jedyny element piwa z Wąsosza, którym przesadnie zachwycić się nie można. Biała, drobnopęcherzykowa powłoka, ale dość niska. Plus za ładne oblepianie szkła.
Kolor: rudy niczym Matiz mojej Mamy. Zmętniony.
Smak: genialny balans słodyczy i goryczy. Pierwsze akordy są owocowo słodkie, na języku brylują mandarynka i marakuja, a podbija je słodycz i pełnia niskiego odfermentowania. Terrence finiszuje wspaniałą, mocną goryczką (jak dla mnie jest tu więcej niż 55 IBU), szlachetną i orzeźwiającą. AIPA z Wąsosza ma średnio-lekkie wysycenie, które dobrze koresponduje z umiarkowaną treściwością. Te wszystkie czynniki sprawiają, że piję je niczym soczek.
To mój drugi (po Polka Pils) kontakt z browarem Wąsosz i drugi opad szczęki. Terrence to najlepszy dowód na geniusz gatunku, jakim jest amerykańskie India Pale Ale.
TERRENCE
Wąsosz
AIPA
Skład: woda; słody pilzneński, monachijski, pszeniczny, Cararoma; chmiele Citra, Amarillo, Tomahawk, Drożdże Safale US-05
Cyferki: alkohol 6% obj., ekstrakt 15° Blg, 55 IBU
Cena: 7,50 zł (Drink Hala, Wrocław)
Soundtrack: recenzowałem ostatnio nową płytę I Am Giant. Mając w głowie ich pierwszy album i imperialne ambicje miałem obawy, czy przypadkiem nie spłodzą kupki. Odpowiedzieli mi m.in. takim numerem:
Pingback: Wąsosz Pszeniczne na podium w Krasnymstawie! | Browary