RUDI NELSON: hatteria z zapałkami

Rudi Nelson

Zagrożony wyginięciem gad postanowił opuścić rodzinny kraj i głosić światu chwałę nowozelandzkich chmielów. Pięknie witamy go w Polsce.

Na temat jakości chmielów z Antypodów toczą się burzliwe dyskusje. Część piwoszy chwali je za tropikalne naleciałości, inni zarzucają im bezpłciowość. Żaden z nich nie jest bowiem aż tak charakterny, jak koledzy z USA.

Piwowar powstałego niedawno Browaru Centralnego z siedzibą w Łodzi (warzy w Kłodawie), Wiesław Koziarski stoi na stanowisku, że warto z nimi eksperymentować. Do uwarzenia pierwszego piwa swojej firmy postanowił użyć więc trzech odmian z Nowej Zelandii, Dra Rudiego, Nelson Sauvin i Pacific Jade, a wszystkie utopił w amber ale. Mówiąc szczerze mnie osobiście w ogóle ten styl nie grzeje, ale byłem ciekaw, jakież to efekty da użycie wspomnianych gatunków.

Do piwka Rudi Nelson przyciągnęła mnie bardzo przyjemna etykieta, ze wspomnianą hatterią, która dorobiła się rudych włosów. Czytelna nalepka, pełna wielu informacji i ozdobiona morską opowieścią rzuca się w oczy, choć trochę drażni krzywym przyklejeniem (autentycznie nie znalazłem na półce żadnej prosto przytroczonej etykiety!). Ale dość już o butelce, sprawdźmy co jest w środku.

Zapach: oj, nie jest dobrze. Zaraz po odkapslowaniu wita mnie aromat zapałczany, jakby jaszczurka postanowiła się bawić ogniem w czasie podróży do Polski. Później, gdy siarka sobie odleci, a ja odpuszczam mieszanie płynem, pojawiają się aromaty pomarańczy, kwiatów, sosny i ziół, ale trochę zbyt mało intensywne. Daje po nosie za to karmel, który po czasie i ogrzaniu zostaje zastąpiony diacetylem i cukierkami.

Piana: także bez szaleństw. Niska, o kremowym kolorze, z niezbyt szałowym lacingiem. Plus za ładną obwódkę, która utrzymuje się na płynie do końca degustacji.

Kolor: ciemnobursztynowy, wręcz czerwony, z rubinowym przebłyskiem. Niebyt przejrzysty, mocno opalizujący. Mnie się podoba.

Smak: o niebo lepszy, niż zapach! Ma dokładnie to, czego potrzebuje dobre amber ale. Rudi jest z jednej strony dość wytrawny, z drugiej pełny karmelowością. Pierwsze akordy to połączenie cytrusów z ziołami, później pojawia się wspomniany karmel oraz ciastka, a finisz to krótka, przyjemna goryczka.

Debiut Browaru Centralnego to bardzo nierówne piwo. Z jednej strony dobrze smakuje i ma pierwszorzędny kolor, z drugiej straszy zapachem. Jeśli uda się ukręcić łeb wadom, wtedy Rudi Nelson ma szansę stać się czołowym polskim amber ale. Zatem – do roboty!

RUDI NELSON
Browar Centralny

New Zealand Amber Ale
Skład: słody pale ale, Carared, Caraaroma, Caraamber; chmiele Dr Rudi, Nelson Sauvin, Pacific Jade; drożdże Safale S-05
Cyferki: alkohol 4,9% obj., ekstrakt 12,5 Blg, 27,1 IBU
Cena: 7,50 zł (Regionalne Alkohole, Kraków)

piwo6

Soundtrack: odświeżmy sobie pewnego pana z Nowej Zelandii, którego Polska (a później świat – nie odwrotnie!) pokochała w latach 2011-2012, a teraz jakby o nim zapomniała…

(Visited 64 times, 1 visits today)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *