Moda na jedzenie

Pancake

fot. pixabay

Dbanie o linię to jedno, ale każdy człowiek musi się od czasu do czasu po prostu nażreć. Gastronomiczni marketingowcy podrzucają nam więc co jakiś czas nową modę, która zmusi nas do wbicia kłów w posiłek wybitnie anty-dietetyczny.

Byłem niedawno u znajomych w Warszawie. Zastanawialiśmy się, gdzie wybrać się na obiad na miasto, by jednocześnie ucieszyć brzuszki i nie zmartwić portfeli. Padło na nową knajpę serwującą naleśniki w wersji amerykańskiej (pancakes) i francuskiej (crepes), do wyboru: na słodko lub na słono.

Po powrocie do domu szybko ogarnąłem się, że we Wrocławiu niedawno otworzono przynajmniej dwa punkty serwujące to jedzonko. Jeden nieco fastfoodowy, drugi wystrojony niczym przytulna restauracja. Do wyboru, do koloru.

Piszę o tym, ponieważ naszło mnie na rozważania na temat jedzeniowych mód, które co chwile się zmieniają. Teraz nadchodzi era naleśnika, który prawdopodobnie zastąpi burgera. No, może nie tyle zastąpi, co strąci z piedestału popularności. Jednak wołowe kotlety nie mają prawa się gniewać – same w ten sam sposób uczyniły z frytkami belgijskimi. Te z kebabami, a one z kolei z pizzą… Ufff.

Zawsze zastanawiało mnie, skąd bierze się popularność tych nowalijek, czy może raczej potraw inaczej podanych, ewentualnie doprawionych w odmienny sposób. Czyżbyśmy sami nie potrafili znajdywać ciekawych smaków? A może chodzi o brak czasu na zabawę z naszym największym uzależnieniem (w końcu jedzenie nim jest)?

Ja oczywiście wietrzę w coraz to zmieniających się modach odgórny „podstęp” towarzystwa zdającego sobie sprawę, że homo sapiens XXI wieku co i rusz potrzebuje nowych doznań. Trzeba mu więc je dostarczyć, idąc po linii najmniejszego oporu.

Przecież w polskiej kuchni znajdziesz tyle smaków i zapachów, że głowa mała! Wystarczy poprosić babcię, by udostępniła ci swoje notatki, albo po prostu skorzystać z pomocy wujka Google i pyk – już dostaniesz całą garść przepisów.

Właśnie w samodzielnym poszukiwaniu smaków tkwi największa przyjemność. Nie w modach, które – dosłownie i w przenośni – podają ci na talerzu gotowe rozwiązania. Nie u szczebioczącego Turka zawijającego baraninę w ciasto. Siłą jest kreatywność, otwartość na tradycję, z którą warto eksperymentować. Piwna rewolucja jest tego najlepszym przykładem.

(Visited 53 times, 1 visits today)

0 komentarzy na temat “Moda na jedzenie

  1. No właśnie całkiem niedawno pisalam, że ludzie zaczęli sie podniecać burgerami i frytami, a zapomnieli jakie skarby tkwią w ich własnej kuchni. Jest to o tyle ciekawe zagadnienie, że w burgerowniach kupisz już jakieś dobre piwo, w polskiej restauracji(serwującej dania kuchni rodzimej) natomiast będziesz wybieral między Tyskim, a Lechem. A takie Grodziskie jest ideałem jeśli chodzi o cały przekrój dań, począwszy od schabowego, przez oscypki, bigos, na babce ziemniaczanej skończywszy. Gdybym miała odpowiednie fundusze kupiłabym sobie przyczepę i jeździła po kraju serwując flaki, kluski i inne polskie frykasy. Kto wie, może burger ze schaboszczakiem by się przyjął?:P

  2. Jurku, Twoja diagnoza jest i trafna i nietrafna zarazem. Nowy trend w gastronomii to właśnie babcia-stajal. Oczywiście, otwierają się różne lokale, fastfoody szukają nowych możliwości szybkiego wytworzenia i nakarmienia, ale to co Warszawa własnie przeżywa to boom na „slow”. Hipsterskie bary mleczne nawiązujące zarówno do prl, kuchni babuni i oszczędnego skandynawskiego stylu, ze śledziem, kopytkami, barszczykiem i kotlecikiem są pełne i wyrastają jak grzyby po deszczu. Ale do miast peryferyjnych moda ta jeszcze nie dotarła i ciągle na topie jest hit zeszłego lata – burgerownie. Nie można też oczekiwać, że wszystkie lokale gastro będą serwować kuchnię „polską”. Różnorodność jest wskazana. I jeszcze jedno – coraz więcej nawiązań widzę do regionalnej tradycji kulinarnej – np. w Krakowie jest fasfood z maczanką krakowską, można kupić też hotdogi z kiełbasą leszczyńską i kanapką ze śledziem właśnie itd. Uważam, że nie jest źle, ostatnie lata to naprawdę rewolucja na polskim rynku gastronomicznym. Myślę, że podobnie jak z browarnictwem.

Skomentuj Marian Ponury Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *