Tytuł największego dupka tegorocznego Mundialu zdobywa Luis Suarez. Na tę okoliczność mam dla niego odpowiednie piwo – Lucky Bastard Imperial Porter.
Urugwajski piłkarz jest szczęściarzem – dziewięć meczów zawieszenia to za jego zwierzęce zachowanie tyle co nic. Fakt, że zgryźliwa akcja napastnika nie skutkowała czerwoną kartką i dożywotnią dyskwalifikacją na arenie międzynarodowej za recydywę, nasuwa mi myśl, że Suarez urodził się pod szczęśliwą gwiazdą. Dupek jednak pozostanie dupkiem, choćby nie wiem jak dobrym piłkarzem był i jak przypadkowo/w afekcie działał.
Żeby Luisowi nie było zbyt przykro z powodu mojego braku szacunku dla jego wampirycznych zapędów, dostanie ode mnie mocne, intensywne piwo, choć opatrzone adekwatną do jego czynu nazwą. Lucky Bastard Imperial Porter.
To dzieło działającego od września zeszłego roku czeskiego browaru Lucky Bastard (z siedzibą w Brnie). Nasi południowi sąsiedzi mają w stałej ofercie pięć piw, a co jakiś czas wypuszczają warkę specjalną. Szczegóły poznacie na ich stronie internetowej. Ostatnim reprezentantem serii Special jest właśnie imperialny English Porter. Czy podkręcenie parametrów tego raczej delikatnego piwa wyszło mu na dobre?
Zapach: więcej ekstraktu i umiarkowane odfermentowanie gwarantuje więcej przyjemnych doznań zapachowych. Lucky Bastard z butelki bardzo intensywnie pachnie czekoladą i kawą, z kolei po przelaniu do szkła, uwalnia estry: wiśnie, porzeczki, rodzynki i truskawki. Pomiędzy nimi, niestety, majaczy też siarka.
Piana: to nie jest największy atut Imperial Portera. Kremowy drobnopęcherzykowy puszek nie prezentuje się zbyt okazale, w dodatku szybko opada. Plus za ładny lacing.
Kolor: bardzo ciemny brunatny, bez przebłysków, nieprzejrzysty.
Smak: od pierwszego łyku dominują owoce z wiśnią i porzeczką na czele, ale i czekolada ma swoje pięć minut. Alkohol grasuje po języku wraz ze średnim wysyceniem, z kolei goryczki nie czuć prawie w ogóle, co akurat w angielskim porterze nie przeszkadza. Mam za to zastrzeżenia do zbyt wysokiej cierpkości i nie wiem, czy to efekt zakażenia czy dobranych składników (niestety nie podano dokładnego).
Czesi mieli fajny pomysł, ale chyba nieco wymknął im się spod kontroli. Lucky Bastard Imperial Porter to piwo intensywne, ale niepozbawione wad, no i denerwujące cierpkością. Dobrze, że przynajmniej nie gryzie w ramię.
LUCKY BASTARD IMPERIAL PORTER
Lucky Bastard
English Porter
Skład: woda, słód, chmiel, drożdże
Cyferki: alkohol 7,5% obj., 17° Blg
Cena: 10 zł (Strefa Piwa, Kraków)
Soundtrack: Suarez zdążył dorobić się przydomka „wampir”, więc wybór piosenki Vampire Weekend będzie na miejscu. Najlepiej opowiadającej o alkoholu: