Nowa płyta grupy rodem z mojego Krosna i dwa piwa od kolegi blogera – oto dobry plan na początek weekendu.
„Nie pracuje ten, kto robi to co lubi” – jakoś tak to leciało. Lubię swój dżob, sprawia mi on sporo przyjemności, ale nie znaczy to, że nie wyglądam weekendu z utęsknieniem. Wtedy to sięgam po piwne nowości, odpalam jakąś nową płytę i wypoczywam godząc swoim uszom i ustom.
Tak się złożyło, że w ostatni piątek dostałem w swoje łapy trzy świeżynki, na które czekałem. Przedpremierowo trafiła do mnie płyta ziomali z Decapitated, „Blood Mantra”, którą w trybie pilnym recenzowałem na poniedziałek (znaczy się na dziś – tutaj możecie przeczytać rezultaty).
Z kolei w butelkach przywędrowały dwa piwa nowego browaru kontraktowego Kingpin, którego piwowarem jest Michał Kopik – znany wszem i wobec autor bloga Piwny Garaż. A że kolega ma duszę rock’n’rollowca, z tym większą chęcią wymieszałem jego dzieła ze świeżym materiałem krośnieńsko-krakowskiej załogi.
Warzone w Zarzeczu piwa to teoretycznie dwa klasyki. Rocknrolla – amerykańskie pale ale, a Berserker – black IPA. Michał jednak nie po to jest wybitnym sensorykiem, by nie zaskoczyć jakimś oryginalnym aromatem i smakiem. Do swoich piw dorzucił rzadko spotykane dodatki, takie jak werbena cytrynowa, jaśmin i wrzos.
Świetny wybór! Nowalijki w przemyślany sposób podbijają cechy stylów i nadają trunkom oryginalny charakter. Oto szczegóły.
ROCKNROLLA
Kingpin
American Pale Ale
Skład: woda; słody pale ale, Cara Clair; chmiele Chinook, Simcoe, Amarillo, Citra, Cascade; skórka gorzkiej pomarańczy curacao; werbena cytrynowa; drożdże US-05
Cyferki: alkohol 5,3% obj., ekstrakt 12° Plato
Cena: 7,95 zł (Piwnica, Wrocław)
A któż to do kotła zawitał? Oto na liście gości znajdują się skórka gorzkiej pomarańczy curacao i werbena cytrynowa. Ta pierwsza nie budzi już wśród piwoszy zaskoczenia, gdyż często trafia chociażby do witbiera, jednak druga to – według mojego rozeznania – nowość na polskim rynku.
Obie gwarantują wzrost doznań cytrusowo-kwaśno-goryczkowych, co potwierdza się w każdym łyku Rocknrolli. Ten ciemno bursztynowy, mętny (chyba nieco za bardzo jak na styl) napój o wysokiej, gęstej, białej pianie już od chwili odkapslowania intensywnie pachnie pomarańczą. Połączenie skórki curacao i kwintetu chmieli robi swoje!
Bukiet aromatu uzupełniają żywica, słodycz (stawiam na pomarańczę), nutka zboża oraz toffi. Niestety, im piwo cieplejsze, tym wyraźniej przebija się siarka.
Do smaku nie mam uwag – dość mocno wysycona Rocknrolla łączy w sobie trzy odczucia: słodycz, kwaśność i goryczkę. Pierwszy akord kusi słodkimi owocami i naleciałościami słodowymi. W drugim pojawia się cierpkość werbeny i curacao, z kolei finisz kopie mocarną goryczką chmielowo-pomarańczową.
Rocknrolla to piwo z charakterem, pod którym podpisałbym się rękami i nogami, gdyby nie ta siarka, która skutecznie ukręcała łeb pijalności. Jeśli uda się ją wyeliminować, dostaniemy czołowe polskie APA, które już teraz jest chyba najoryginalniejsze.
BERSERKER
Kingpin
Black IPA
Skład: woda; słody pale ale, Cara Clair, czekoladowy, barwiący, pszeniczny jasny; chmiele Chinook, Simcoe, Amarillo, Citra, Cascade; wrzos; skórka słodkiej pomarańczy curacao; jaśmin drożdże US-05
Cyferki: alkohol 7% obj., ekstrakt 16,5° Plato
Cena: 8,95 zł (Piwnica, Wrocław)
W drugim piwie Kingpina z ciekawostek odnajdujemy wrzos, jaśmin oraz skórkę pomarańczy curacao, tym razem słodkiej. I znów instynkt nie zawiódł Michała, gdyż użycie tych dodatków świetnie uzupełniło doznania towarzyszące tradycyjnemu czarnemu IPA.
Bereserker, ciemny jak noc listopadowa, ale raczej brunatny, niż czarny, szczyci się jasnobrązową, gęstą i drobniutką pianą, o bardzo dobrym lacingu. Jego aromat to klasyka gatunku, łącząca czekoladę, słonecznik i tytoń. Po ogrzaniu do głosu dochodzą jaśmin i wrzos, nadając przyjemny kwiatowy aromat, który mnie osobiście kojarzy się z domem mojej babci. Podejrzewam, że używała jaśminowego odświeżacza powietrza.
Z kolei smak przywodzi mi na myśl moje alkoholowe dokonania studenckie, kiedy to w mieszkaniu razem z kumplami przygotowywaliśmy przeróżne wódki. Jedną z nich była pomarańczówko-kawówka. Nacinaliśmy owoc i do dziurek wsadzaliśmy niezmielone ziarna kawy, a całość zalewaliśmy spirytusem. Yummie!
Berserker smakuje bardzo podobnie do tego cudeńka, wyjąwszy alkoholowość. Od pierwszego łyku daje o sobie znać słodycz soczystej pomarańczy posypana kawą i przegryziona czekoladą. Finisz stanowi mocna goryczka, może troszkę zalegająca.
Drugie z debiutanckich piw Kingpin jest równie charakterne, co jego bliźniak dwujajowy. Oba z kolei dowodzą, że w ramach piwnej rewolucji można jeszcze wiele zdziałać, wystarczy tylko odrobina wyobraźni. Na tę piwowar nowego browaru narzekać nie może.
Soundtrack: numer tytułowy z nowego krążka Decapitated, jak dla mnie jeden z najlepszych na „Blood Mantra”: