EURO 2016 – kilka wniosków po tygodniu

Cristiano Ronaldo

fot. www.cristianoronaldo.com

Tydzień zmagań najlepszych europejskich reprezentacji za nami. Uważnie je śledzę, dlatego chciałem podzielić się z wami kilkoma obserwacjami.

Praca w domu, przy komputerze, ma czasami swoje zalety. Ot, na przykład taką, że mogę oglądnąć praktycznie wszystkie mecze Euro 2016, bez szkody dla mojej pracy zawodowej i „po godzinach”.

Oczywiście nie robię tego za pomocą dekodera Polsatu ani IPLA. W dupie mam kodowanie najważniejszych wydarzeń sportowych. Co prawda jako zwolennik wolnego rynku rozumiem, że Solorz może robić sobie z transmisjami, do których ma prawo, co chce, ale moim zdaniem jego akcje przy tym turnieju to zwykłe buractwo. Dlatego w ramach protestu dzielnie piracę mecze za pomocą SopCasta lub innych serwisów.

Jednak ja nie o tym chciałem. Ważniejsze są dla mnie wnioski sportowe. Oto kilka z nich.

1. Nie ma słabych drużyn… – to hasło krąży jak mantra wśród komentatorów i ekspertów w studio odkąd pamiętam (a pamiętam 20 ostatnich lat), jednak tak naprawdę dopiero te mistrzostwa to pokazują. Ani Albania, ani Islandia, które nie dalej jak 2-3 lata temu uchodziły za zespoły leszczy, nie mają się czego wstydzić po dwóch kolejkach. Podobnie Węgrzy, skazywani na szybki odstrzał z turnieju, a wciąż mający realne szanse na namieszanie w stawce. Nie ma co – poziom naprawdę się wyrównał

2. … ale wielkich niespodzianek nie będzie – po pierwszych dwóch kolejkach sądzę jednak, że o medale będą walczyły te same drużyny, co zawsze. Z wolna rozkręcający się Hiszpanie i Niemcy, Francuzi, z których – tak mniemam – w fazie pucharowej zejdzie ciśnienie oraz Włosi, cwaniaki, jakich mało. Jedynie Portugalia nie przekonuje mnie swoją grą, choć pewnie do ćwierćfinału dojdzie. Tak więc wielkich niespodzianek nie przewiduję.

3. Taktyka królową – analityka sportowa mocno poszła do przodu – kto ogląda i interesuje się NBA, ten na pewno zauważył, jak bardzo rozwinęły się narzędzia i jak wiele nowych, użytecznych danych mają do dyspozycji trenerzy. To samo dzieje sie w piłce nożnej, a Euro 2016 jest najbardziej jaskrawym dowodem. Skończyła się era radosnej piłki nastawionej na joga bonito. Dziś wszystkie ekipy mają doskonale rozpracowanych przeciwników, a na boisku zawodnicy poruszają się po ściśle wyznaczonych korytarzach. Z tego powodu pada niewiele bramek, a próba wepchnięcia piłki do siatki wygląda jak rozwiązywanie trudnej, matematycznej zagadki. Miłośnicy analiz doznają orgazmu, przeciętny kibic niekoniecznie.

4. Obrona zaczyna się od ataku – niby nie piszę niczego odkrywczego, ale mam wrażenie, że to powiedzenie na tych mistrzostwach nabrało szczególnego znaczenia. W związku ze starannie opracowaną taktyką bronienie zaczyna się już od najbardziej wysuniętego napastnika. Klasyczne dziesiątki grają pressingiem jak nigdy wcześniej, podobnie jak reszta składu. Pamiętacie postawę Rumunów w meczu z Francuzami? Chłopaki zasuwali jak małe samochodziki, aż żal było, gdy stracili bramkę na 1:2. Zaangażowaniem zasłużyli na remis.

5. Zmęczenie – od dawna podnoszą się głosy, że sezon w Europie trwa zbyt długo, a piłkarze rozgrywają zbyt wiele meczów. To tym bardziej męczące, że z każdym sezonem piłka staje się coraz bardziej fizyczna i wymagająca więcej wysiłku. Po zawodnikach grających na Euro widać trudy sezonu, szczególnie po Cristiano Ronaldo, który batalię w Realu skończył dopiero pod koniec maja, na dwa tygodnie przed Euro. Kiedy ten facet miał odpocząć? Szkoda, bo na najważniejszej imprezie chciałoby się oglądać wszystkich piłkarzy w optymalnej formie.

**

A co zwróciło waszą uwagę w czasie ostatnich dni?

(Visited 234 times, 1 visits today)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *