Z kontrolnej wizyty w Cieślinie wróciłem – jak zwykle – z pełnymi rękami.
W ostatnią niedzielę wybrałem się do rodzinnego domu Tomka Syguły, by skontrolować pracę drożdży w naszym Farmhouse Wine i przelać piwo na – nazwijmy to – fermentację cichą. Zagarnąłem zioma w Krakowie i wspólnie pojechaliśmy moją uroczą Madzią (chwaliłem się, że wreszcie kupiłem samochód? :D) do Cieślina. 40 minut jazdy i już byliśmy w siedzibie Browaru Leśniczówka.
Po obiedzie szybko zabraliśmy się za przelewanie piwa do nowego fermentora, gdzie poleży sobie przez ok. miesiąc, a później resztą cukrów, które w nim zostały (w tym momencie ok. 8 Blg) poczęstują się Bretty. Póki co nasze Farmhouse Wine, po fermentacji drożdżami winnymi, kusi genialnym owocowym aromatem. Brzoskwinie, morele, poziomki, trochę przypraw. Do tego potężny smak, zawiesista faktura i nutka szlachetnego alkoholu. A to wszystko w raptem 1,5 miesiąca fermentacji! Jestem przekonany, że Na Dożynkę urwie wam dupy, a przy okazji wykasuje świadomość. Już ma 9% alkoholu, a sądzę, że po kuracji Brettami powinno mieć ze 12%.
Cieślin opuszczałem oczywiście odpowiednio wyposażony przez Tomka i Krzyśka – Sygułę seniora. Dwa nowe piwa, własnoręcznie pieczony chleb, pomidory z przydomowej szklarni, a nawet – niespodziewanka – podkładki pod piwo z logo Jerry Brewery! Kosmos! Naprawdę, aż mi głupio, że nie mam się czym odwdzięczyć. Może poza tekstem na blogu. 🙂
Jednak o piwach Tomka i cydrze Krzyśka nie piszę, bo mi wypada, a z powodu ich klasy. Piłem jak wodę święconą!
ŚPIĄCA SZMULA
Coffee & Milk Oatmeal Stout
Butelkowane: 2016-06-17
Cyferki: alkohol 4,9% obj., ekstrakt 16,3 Plato, 42 IBU
Skład: woda; słody Pale Ale, Caraaroma, Carafa II Special; płatki owsiane; chmiel Sorachi Ace; kakao, laktoza, kawa Brazylia Santos; drożdże S-04
Czytając kontrę etykiety tego piwa zmartwiałem, a powodem zgrozy był chmiel Sorachi Ace. Cóż poradzę, że gościa nie lubię, szczególnie z ostatnich zbiorów? Ze strony stricte kokosowej przeszedł obecnie na koperkową i tę niezbyt chlubną przemianę w Śpiącej Szmuli czuć.
Na szczęście pomysłowość i kunszt Tomka ratują piwo przed zgubnym wpływem SA. Trunek pachnie kawą zaparzoną godzinę temu w kawiarce. Do tego dochodzi odrobina nut cappuccino i czekolady. Koperek w takim towarzystwie – do wytrzymania.
W smaku również dostajemy spodziewany miks kawy, czekolady i mleka, finiszujący przyjemną goryczką chmielowo-kawową. Paloność osadza się także w gardle, niczym w prawdziwej kawie. Szczęśliwie „walorów” Sorachi tu nie czuć. Za to odrobinę kręcę nosem na nieco zbyt duże – moim zdaniem – wysycenie. Ale to tylko po to, by się do czegoś przyczepić. 😉 [7,5]
O’SHEEAAT
Peated Ale
Butelkowane: 2016-06-11
Cyferki: alkohol 5,8% obj., 13,8 Plato, 34 IBU
Skład: woda; słód Bruntal Peated; chmiel EKG; płatki dębowe z beczki po whisky; drożdże US-05
Piłem to piwo w czasie poprzedniej wizyty u Tomka, choć nie mam pewności, że z tej samej warki. Co my tu mamy? Ale zatarte wyłącznie ze słodu wędzonego torfem. Ale nie tą cholerą z Castle Malting, a grzecznym czeskim Brutnalem. Efekt? Bardzo subtelny, bez gumowej agresji, wygładzony jeszcze przyjemnym waniliowym rzutem dębiny. Ba, skłonny jestem stwierdzić, że to pierwsze piwo, gdzie wędzenie trofem pachnie no… jak wędzenie, a nie okopcenie dymem z rozwalonego kineskopu.
W smaku piwu blisko do ESB z tą różnicą, że w każdym akordzie czuć muśnięcie whisky i wanilii. Goryczka niska, stonowana. [7]
CYDR JABŁKOWY W MAŁEJ BUTELCE
Cydr z anyżem
Na koniec wyrób Krzyśka – domowy cydr z dodatkiem anyżu. Jak nie lubię tej przyprawy, tak tutaj elegancko wpisuje się w napój. Ten podany jest na słodką modłę, z umiarkowaną kwaśnością, ale i z winnymi akcentami w aromacie. Oceny nie wystawię, gdyż na cydrze się nie znam. Powiem tylko, że mi smakowało.
Soundtrack: wracając z Cieślina po raz tysięczny w ciągu ostatniego miesiąca przesłuchałem nową płytę Gojiry. Teraz mam łatwiej, bo moja Madzia ma odtwarzacz płyt CD, dzięki czemu mogę słuchać „Magmy” nawet w drodze do sklepu. 😉