NUTA DO PIWA #22: kwiecień plecień

Nuta do piwa 22

Eksperymenty i dobre piosenki, ekstremalny metal i grzeczna elektronika. W pierwszej kwietniowej Nucie Do Piwa nudno na pewno nie będzie.

IGGY POP
„Post Pop Depression”

Iggy Pop

Uwielbiam Iggy’ego nie tylko za tony przebojów, lecz przede wszystkim za piękną muzyczną historię, którą przedstawia jego osoba. Pop, umówmy się, nie ma talentu muzycznego. Jest za to piekielnie inteligentny, na scenie zmienia się w zwierzę, a dodatkowo przez swoje sympatyczne usposobienie potrafi zjednywać sobie ludzi. Tym razem padło na Josha Homme’a i jego kolegów. Efekt? Idealne wypośrodkowanie pomiędzy muzyką QOTSA (Homme pisze w jednym, w momencie wyczuwalnym stylu) a solowymi dokonaniami Iggy’ego. Z naciskiem na pierwszy z elementów. Pop grzecznie poddaje się młodszemu koledze, czyniąc to z oczywistą gracją, ale i twórczym niepokojem przypominającym, kto jest królem polowania.

Iggy Pop „Break Into Your Heart”

REBEKA
„Davos”

Rebeka-Davos

Jeśli dobrze pogrzebiecie w necie, z pewnością nie raz traficie na opinie w stylu: „żyjemy w najlepszych czasach dla muzyki polskiej”. Oczywiście, nie są to zdania zupełnie pozbawione sensu (takiej mnogości świetnych kapel doprawdy chyba jeszcze nie mieliśmy), jednak tworzą podatny grunt do przehajpowywania zjawisk i artystów. Swego czasu wydawało mi się, że poznańska Rebeka jest głównym kandydatem do tego mało zacnego grona, jednak albumem „Davos” skutecznie zamyka mi usta. To ambitny, elektroniczny pop, czy może raczej popowa elektronika. Wszystko wychodzi tu od ciekawego bitu, przechodzi przez zgrabną melodię i kończy się na dobraniu odpowiednich instrumentalnych barw do każdego numeru.

Rebeka „Perfect Man”

KRÓL
„Przez sen”

krol przez sen

Spośród siedmiu grzechów głównych jednym z najczęściej przeze mnie popełnianych jest ten kryjący się pod numerkiem  czwartym: zazdrość. Królowi zazdroszczę pióra. Nie narzekam na swoje, ale poetyka tego koleżki trzyma mnie za mordę od pierwszej chwili, gdy usłyszałem UL/KR. Teraz, gdy Błażej Król działa solo, już tak często nie szaleje słownie, ale i tak na krążku „Przez sen” wyłapiemy mnóstwo fraz-majstersztyków. Pozwolę sobie nie cytować, gdyż te teksty majestat ujawniają dopiero w połączeniu z muzyką. Elektroniczną, mantryczną, ze sporą dawką loopów, zniekształceń wokalu, niepokojącą, syntetyczną. Zauważam, że Król ma ciągoty do grania instrumentalnego i modlę się tylko, by nie porzucał śpiewania.

Król „Nie waż się”

DAMIEN JURADO
„Visions Of Us On The
Land”

damien jurado

Pluję sobie w brodę, że tak późno poznałem twórczość Damiena. Konkretnie dwa lata temu za sprawą jego współpracy z moimi ukochanymi Explosions In The Sky. Jurado wywodzi się ze środowiska Indie Folkowego i faktycznie – na nowej płycie „Visions Of Us On The Land” słychać zarówno echa muzyki dla drwali, jak i amerykańskiego niezalu. To, co wyróżnia Damiena spośród innych twórców gatunku, to aranżacyjne bogactwo. Śmiem nazwać go Davem Matthewsem folku. Oczywiście, Jurado nie dysponuje całą orkiestrą, ale z dostępnego instrumentarium wyciska dosłownie wszystko, głównie za sprawą świetnego miksu i masteringu. Dzięki tym przymiotom jego w gruncie rzeczy proste piosenki zyskują na wielowymiarowości i każą do siebie wracać, rozbierać się na czynniki pierwsze i rozkminiać. O taki folk nic nie robiłem!

Damien Jurado „Exit 353”

THE BODY
„N
o One Deserves Happiness”

body-no-one-deserves-happiness

Coś czuję, że obecność artystów z Portland stanie się punktem obowiązkowym Nuty Do Piwa. To miasto wydaje na świat kapele w dosłownie każdym gatunku i zawsze przekonujące maestrią. The Body ciężko zakwalifikować. Ze względu na ilość przesterów można podciągnąć zespół pod metal. Ze względu na surowość brzmienia – pod industrial. Gdyby patrzeć przez pryzmat temp i aranżacji – postawiłbym na sludge albo nawet drone. Tyle że te łatki wciąż nie opisują muzyki Amerykanów. Tajemniczej, schizofrenicznej, zaskakującej, nieregularnej. Da się tu wyłapać pewne piosenkowe formy, które w każdym numerze The Body perfekcyjnie rozbraja szalonymi wstawkami. Mówią, że wóda zryje banię, ale zapewniam, że wystarczą wam te dźwięki. I przynajmniej kaca nie będzie.

The Body „Shelter Is Illusory”

GADGET
„The Great Destroy
er”

gadget

Dziś nietypowo największą rzeźnię zostawiłem sobie na sam koniec zestawienia. Gadget to jeden z moich ulubionych przedstawicieli grindcore (to ten gatunek, gdzie numery trwają po minutę i przypominają dźwiękową pulpę). Za co ich cenię? A za to, że w ich dzikim naparzaniu słychać jakąś frazę. „The Great Destroyer” wygrywa właśnie selektywnym miksem, dzięki czemu sprawne ucho nie podpowie swojemu panu: „hej, ja tu słyszę jedną plamę dźwięku”. I bardzo dobrze, tym bardziej, że Gadget to kopalnia kapitalnych riffów (tym razem dostajemy ich „raptem” 17), które pięknie korespondują z kanonadami blastów. Miłego katowania uszu Państwu życzę.

Gadget „The Great Destroyer”

(Visited 179 times, 1 visits today)

3 komentarze na temat “NUTA DO PIWA #22: kwiecień plecień

  1. Mimo, że większość tego co wrzucasz delikatnie mówiąc nie trafia w mój gust, to jednak przeważnie znajdę coś ciekawego. Ten Gadget brzmi bardzo ciekawie, a nigdy o nich nie słyszałem, W rewanżu mogę polecić Rotten Sound, chociaż sam słyszałem na razie kilka utworów z youtube, ale dają radę i wypuścili nową płytę. A od zwykłego grindcora wolę deathgrindową rzeźnię jak Aborted czy Misery Index.

    • Thx – kiedyś miałem na orbicie tych koleżków, ale jakoś na dłużej przy nich nie zostałem. Obczaję.
      Ja wielkim miłośnikiem deathgrindu i grindcore nie jestem, a Gadget czy Exhumed są wyjątkami. Zdecydowanie wolę metal z groovem, jak ostatnie dwie płyty Decapitated. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *