Szwecja kontra Norwegia, masówka kontra powolne zdobywanie rynku. Który z serwisów streamingowych jest lepszy? Ja już znam odpowiedź.
Od kilku lat streaming stał się rzeczywistością muzyki, czy się to komuś podoba, czy nie. Nie mam zamiaru roztrząsać tutaj, czy jest to uczciwa forma dystrybucji i czy artyści powinni się cieszyć z jego istnienia, czy raczej narzekać. Pisałem zresztą na ten temat na łamach T-Mobile Music kilka miesięcy temu.
W Polsce liderem rynku jest Spotify, ale po piętach depczą mu WiMP i Deezer. Przyznam, że ostatniego z tych serwisów nie znam zbyt dobrze. Nie przypadł mi do gustu jego interface, więc szybko zeń zrezygnowałem. Spotify używałem ponad rok, jednak jakiś czas temu trafiła mi się możliwość użytkowania WiMPa za darmo w wersji Premium, więc dlaczegóż miałbym nie skorzystać?
Postanowiłem porównać oba systemy, szczególnie z myślą o tych, którzy poza Spotify świata nie widzą. Nie da się ukryć, że o szwedzkim serwisie mówi się na świecie zdecydowanie częściej, a to ze względu na jego politykę, która zakłada jak najszybsze wejście do możliwie największej ilości krajów. WiMP z kolei preferuje budowanie porządnej redakcji w danym państwie, co przekłada się na około muzyczną jakość serwisu, o czym zaraz szerzej opowiem.
Aha, nie porównywałem ofert cenowych, gdyż nie przetestowałem wszystkich opcji, a hasło „nie znam się, to się wypowiem” jakoś mnie ostatnio nie kręci. 😉
WYGLĄD
Sprawa bardzo względna, ale do mnie czarna odsłona Spotify zupełnie nie przemawia – uważam, że poprzednia (biała) była lepsza i przyjemniejsza dla oka. W porównaniu do mrocznego Spotify jasna kolorystyka WiMP budzi moją sympatię, jest czytelniejsza i bardziej przejrzysta. To zasługa także schludnego układu menu i „kafelków” z płytami i Playlistami.
Wynik: 1:0 dla WiMP.
FUNKCJONALNOŚĆ APKI DESKTOPOWEJ
Może i w kwestii wizualnej WiMP jest bardziej przejrzysty, za to Spotify nadrabia intuicyjnością interfejsu, szczególnie jeśli chodzi o kolejkowanie utworów, tworzenie play list i dodawanie aplikacji wewnątrz serwisu. W WiMPie drażni mnie też to, że po zrestartowaniu programu muszę od nowa szukać muzyki, którą ostatnio słuchałem, podczas gdy w Spotify można wystartować w miejscu, w którym nacisnęło się pauzę.
Wynik: punkt wędruje do Spotify, zatem mamy remis. 1:1.
ODKRYWANIE NOWEJ MUZYKI
Spotify kusi pierdyliardem playlist od wejścia, ale tak naprawdę to te WiMPowskie są użyteczniejsze i ciekawsze, bowiem tworzą je doświadczeni dziennikarze, obcujący na co dzień z młodymi zespołami. Towarzystwo wyciąga za uszy naprawdę sporo ciekawych artystów. Druga sprawa to sensowniejsze polecanie „podobnych”. Słynne są już babolki Spotify łączące artystów z zupełnie różnych bajek – u mnie ostatnio Beck okazał się być wykonawcą niezwykle zbliżonym do Tool… I jeszcze jedno: na WiMPie uświadczymy zdecydowanie więcej płyt dostępnych przedpremierowo, by wymienić krążek „Redeemer Of Souls” Judas Priest. Nie mówiąc już o lepiej wyeksponowanych i ciekawiej dobranych premierach.
Wynik: Norwegia znów na prowadzeniu. 2:1 dla WiMP.
SZYBKOŚĆ I NIEZAWODNOŚĆ
W tej materii sporo zależy od waszego komputera i prędkości łącza – ja na swój sprzęt i internet nie mogę narzekać. Zarówno w pracy, jak i w domu Spotify właściwie nigdy mnie nie zawiodło: zawsze śmigało jak Kubica po rowach, nie zaliczając żadnej wywrotki. Co innego WiMP. Na nieco słabszym sprzęcie w pracy mulił i krztusił się ile wlezie, czasami zaliczając zwisy.
Wynik: bezdyskusyjna wygrana Spotify. Remis 2:2.
WERSJA MOBILNA
Tutaj z kolei lepiej prezentuje się WiMP, który według mnie jest zdecydowanie bardziej intuicyjny w użytkowaniu. Rozgryzienie wersji mobile zajęło mi dosłownie kilka minut, podczas gdy ze Spotify mordowałem się nieco dłużej. Co więcej, jeśli jesteś użytkownikiem sieci T-Mobile lub Play, WiMP nie zjada ci megabajtów z pakietu internetowego, co jest nie do przecenienia szczególnie wtedy, gdy masz limity w umowie.
Wynik: WiMP znowu lepszy. 3:2.
WYBÓR UTWORÓW
Kategoria najistotniejsza, ale trudna do jednoznacznej weryfikacji. Oba serwisy szczycą się, że mają ok. 20-25 milionów utworów. Sęk w tym JAKIE to są kawałki. Jeśli jara cię muzyka polska, także ta starsza, na WiMPie znajdziesz jej zdecydowanie więcej. Z kolei jeśli chodzi o kawałki zagraniczne, lepiej prezentuje się Spotify. Ja uznaję, że pod tym względem oba serwisy są dla siebie komplementarne i stawiam na remis.
Wynik: a skoro w tej kategorii oba programy dostają po punkcie, więc ostateczny werdykt brzmi:
4:3 dla WiMP
Wygrana minimalna, z kilku powodów wynikająca z moich preferencji i cech, które dla mnie są najistotniejsze. Jeśli więc zamierzasz wybrać któryś z serwisów pomyśl, na czym ci zależy i wybierz pod kątem swoich potrzeb. Ja póki co zostaję z Norwegami.