Krosno dało mi kosza

Piłka nożna, siatkówka, żużel? Nie, w Krośnie najlepiej radzą sobie koszykarze! Moje rodzinne miasto przez lata stało przede wszystkim ostatnim z wymienionych sportów. Co prawda miejscowy KSM nigdy wielkich sukcesów nie odniósł, ale na jego torze doszło do wielu fascynujących turniejów indywidualnych, a kibice zawsze z chęcią przychodzili oglądać kolejne mecze. Co ciekawe – krośnieński tor jest jednym z niewielu (jedynym?) w Polsce, które faktycznie są wysypane…

Miłość i papierosy

Artysta musi sobie czasami zapalić – oto wniosek mych i K. rozważań dotyczących cybernetyki życia. Nie palę nałogowo, co to to nie – nigdy nie zamierzałem i nie chcę. Czasami przychodzi jednak taki moment, że trzeba chwycić fajkę w zęby i się zaciągnąć. Nie chodzi o smak, o nikotynę czy dym. Kluczem jest sama czynność i artystyczny rozpierdol. Uważam, że w każdym z nas żyją dwie osobowości, choć pewnie w różnych proporcjach się objawiające. Jedna rozważna,…

„Zagubieni” mają dziesięć lat

Dziś cofam się do czasów liceum, bo oto mój ulubiony ówcześnie serial świętuje urodziny. W swoim rodzinnym domu nie miałem satelity, ni kablówki, a jedynymi kanałami, jakie wyłapywała pokojowa antena, były TVP1, TVP2 i Polsat. To dla mnie żaden powód do wstydu, bo telewizja zarówno wtedy, jak i dziś nie była mi do niczego potrzebna (obecnie w ogóle nie mam telewizora). Internet owszem, gościł na komputerze, ale jego prędkość była tak słaba,…

Black Stone Cherry w samą porę

Tak się dziwnie składa, że amerykański zespół zawsze trafia ze swoimi płytami na okoliczności, w których potrzebuję ich muzyki. Nie inaczej jest tym razem. Pierwszą płytę kwartetu z Kentucky pokazał mi Pucan, mój serdeczny ziom z licealnej ławy. To był czerwiec 2006 roku, kumpel miał wtedy fazę na hard rocka i gdzieś tam w łapy wpadł mu krążek „Black Stone Cherry”. Z perspektywy czasu trudno nazwać go wybitnym, ale wtedy ujęła nas…

Anathema – czekając na magię

Z nową płytą wraca Anathema, a wraz z nią wspomnienia o Najpiękniejszej Muzyce Świata. Człek z syndromem nadwrażliwości – czyli ktoś taki jak ja – potrzebuje od czasu do czasu momentów magicznych, niezależnie skąd miałyby się wziąć. Dobry obiad, miły spacer, szalony koncert przyjmę chętnie i w każdych ilościach. Jednak najlepiej się czuję, gdy czary wypływają z głośników czy słuchawek, w domowym zaciszu. Przyznam, że nie ma zbyt wielu płyt,…

Dust Bowl dwa lata później

Z poważną miną i szczerością kombatanta oświadczam: jakże szybko ten czas leci! 24 marca 2012 roku – ta data na długo pozostanie w moim sercu. To właśnie wtedy ja i ziomkowie z zespołu Dust Bowl daliśmy pierwszy wspólny koncert w wypełnionej po brzegi (80-90 osób) Kawiarni Naukowej. Pamiętam ten wyjątkowy dzień, jakby to było wczoraj i to nie tylko ze względu na sam występ… Dust Bowl nie jest moim pierwszym zespołem: mieszkając jeszcze na Podkarpaciu udzielałem…

Pan z ulotkami

Moja droga do pracy przypomina slalom z przeszkodami w postaci ludzi włażących mi pod nogi. O Panie, dlaczego?! Czy ktoś z Państwa choć raz skorzystał z usług firmy, o której dowiedział się z ulotki? Czy ktoś po przeczytaniu tych kilku zdań (o ile w ogóle przeczytał) stwierdził: „tak, to jest właśnie to, czego szukałem”? Ja ani razu. Podejrzewam, że takich jak ja jest większość. Tym bardziej, że sam definitywnie odmawiam wciskania sobie czegokolwiek,…