Raz na jakiś czas smakosze piwa w Polsce wstrzymują oddech, wyciągają zaskórniaki i co prędzej biegną do sklepów. Dzieje się tak, gdy Haust butelkuje część swoich trunków i wysyła je w kraj.
Browar restauracyjny z Zielonej Góry wyprzedził epokę i zajął się ambitniejszymi piwami zanim to było modne – już w 2004 roku. Gdy do kranów trafiały jego Red AIPA czy lager chmielony amerykańskimi rewolucjonistami, firmy w rodzaju Pinty dopiero raczkowały.
Haust butelkuje swoje piwo raz na kilka miesięcy, dlatego jego pojawienie się w sklepach zawsze jest wydarzeniem. Obecnie na półkach stoją piwa z Zielonej Góry – ja na tapetę wezmę Red AIPA, wszak to mój ulubiony styl.
Bez owijania w bawełnę: propozycja Hausta to czołówka rodzimych India Pale Ale, nie pozostawiająca wątpliwości właściwie w żadnym aspekcie. Prezentuje się pięknie, ma miedziano-rubinowy kolor ze złotymi przebłyskami i jest całkowicie przejrzysta. Bardzo gęsta, drobnopęcherzykowa piana świetnie trzyma się na płynie, takoż na szkle. Super!
Skoro jednak nie należy oceniać nikogo i niczego po samym wyglądzie, przeto już zabieram się za konsumpcję, uprzednio umożliwiając nozdrzom obcowanie z przepięknym aromatem amerykańskich chmielów, gdzie cytrusy (dominuje grejpfrut) mieszają się z sosnową i trawiastą rześkością (wiedzieliście, że chmiel jest blisko spokrewniony z marihuaną?) i słodyczą żywicy. Wyczuwam także nutę karmelową – to niby nie błąd, ale w AIPA nie jest pożądana.
I to chyba jedyna wada tego piwa, bowiem do smaku nie ma się jak przyczepić. W pierwszym akordzie Red AIPA cieszy świeżą słodkością cytrusów, w drugim pojawiają się gładka, kojąca kwiatowość oraz trawiasta wytrawność, a w ostatnim atak na podniebienie i przełyk przepuszcza mocna, ziołowa goryczka.
To naprawdę znakomite piwo. W momencie swojej premiery było prawdopodobnie najlepszym amerykańskim IPA (uwarzonym przez Polaków) na rynku, teraz śmiało mogę je postawić w jednym rzędzie z Rowing Jackiem, Grand Prix czy tegoroczną niespodzianką – Sunny Ale z Doctora Brew. No po prostu cycuś!