Antidoot, czyli dzikie flow

Ideowcy, którzy obok pracy na uczelni, chcą tworzyć klasowe piwa, cydry i wina. Antidoot, czyli browar braci Toma i Wima Jacobsów, trafił niedawno do rąk krakowskich beer geeków. Ja także miałem okazję spróbować ich wyrobów.

Przygotowują pierwszą edycję Beerweek Inside chcieliśmy, by impreza zauważalnie różniła się od wiosennego wcielenia. Tamto jest piknikiem, przygotowanym dla szerokiego grona odbiorców. Wersja indoorowa została nakierowana na nieco bardziej wyrobionego degustatora. Stąd moja idea, by w czasie festiwalu przygotować panel degustacyjny jakiegoś zagranicznego browaru.

W tej sprawie podbiłem do Sonny’ego Van Assche, Belga, który od dłuższego czasu mieszka w Krakowie, prowadząc swój własny biznes. Sonny przy okazji jest też maniakiem dobrego piwa, stąd chętnie sprowadza unikalne trunki do Grodu Kraka, by w czasie paneli dzielić się nimi z miejscowymi geekami. Uczestnicy owych spróbowali już chyba wszystkiego, co najlepsze, z USA, Wielkiej Brytanii i Belgii. A jeśli tylko pojawi się jakiś nowy twór, wart degustacji, można mieć pewność, że Sonny będzie miał do niego dostęp.

Tym razem zaprzyjaźniony Belg zaproponował mi, byśmy w czasie Beerweeka pokazali wyroby założonego w 2018 r. browaru Antidoot, choć słowo „browaru” jest tu mocnym niedopowiedzeniem. Mieszcząca się w belgijskim Kortenaken firma produkuje bowiem nie tylko piwa, ale też cydry i wina. Wszystkie przy udziale dzikich drożdży (często pochodzących z używanych do produkcji owoców) oraz drewnianych beczek. Za ich powstaniem stoją wspomniani wcześniej bracia Jacobs, filozofowie z wykształcenia i zawodu, którzy przy okazji wcielają w życie swoją kwaśną pasję.

Co ciekawe, produkcja Antidoot jest minimalna. Jeden wypust to raptem kilkadziesiąt-kilkaset butelek 750 ml. Aby je kupić, należy uderzyć bezpośrednio do browaru i nabyć po z góry określonej cenie. Tom i Wim nie życzą sobie dalszej odsprzedaży, a już na pewno po wyższej cenie niż ich bazowa, więc jeśli tylko ktoś im doniesie, że sprzedałeś butelkę Antidoot z zyskiem, możesz pożegnać się z kolejnymi zakupami. Dość powiedzieć, że Sonny grzecznościowo spytał chłopaków, czy nie mają nic przeciwko, by przeprowadzić płatny panel na festiwalu. Z czego rzeczona płatność miała oczywiście pokryć koszt zakupu butelek. Na szczęście dostaliśmy zielone światło, bez zbędnego marudzenia.

Dla swoich najwytrwalszych fanów Antidoot przygotował program członkowski. 250 pierwszych osób, które w danym roku zapłaci 120 EUR, ma pierwszeństwo w zakupie nowych wyrobów załogi. Tutaj znajdziecie szczegóły tej zabawy → https://www.antidoot.be/membership .

My finalnie degustowaliśmy osiem produktów Antidoot, w tym piwa, cydry oraz blendy tych dwóch napojów. Osiem osób degustowało przy specjalnie przygotowanym stole, ale zadbaliśmy też o widownię, której puszczaliśmy w obieg po szklaneczce trunków, by mogła posmakować belgijskich dzieł. W międzyczasie Sonny opowiadał o historii browaru, a ja zdradzałem kulisy paneli degustacyjnych. Sam jestem ciekaw, czy przybył nam choć jeden geek.

To w tym momencie jednak temat drugorzędny. W tym miejscu „przejdę się” po degustowanych wyrobach Antidoot.

VITA BREVIS
Farmhouse Ale, alk. 7,1% obj. Red Wine BA

Panel zaczęliśmy od pierwszego piwa w historii warzelni Antidoot. Można go opisać trzema przymiotnikami, które w praktyce pasują do każdego z trunku Belgów: pijalne, delikatne, smukłe. Od pierwszego powąchania czuć, że mamy do czynienia z dzikusem, ale bardzo ułożonym, grzecznym, bez cienia octu. Królują dzikie owoce, winna jabłoń, odrobina jeżyny i moreli, nie brakuje subtelnych wtrętów stajennych. Całość jest jednak fantastycznie zbalansowana i łatwa do picia. Zazdroszczę chłopakom takich mikroorganizmów wokół browaru!

L’OR DU PRE
Farmhouse Ale, alk. 6,6% obj., Red Wine BA

Antidoot inspiruje się wszystkim, co rośnie wokół browaru. Na przykład mleczami, które postanowili użyć do produkcji tego wina. Nie było to jednak standardowe wrzucenie na gotowanie, czy też dodanie do tanka przed rozlewem. Panowie ułożyli mniszka na tacy chłodniczej (coolship), na którą łapie się mikroorganizmy do fermentacji. Później całością zaszczepili brzeczkę. Efekt? Podobnie jak wyżej: gładki, zdradliwie pijalny, mocno owocowy, jednak z wyraźnym kwiatowym wtrętem, który nie jest tylko autosugestią. W tym piwie wyraźniej czuć też rolę beczki, która pięknie zaokrągla aromat i smak.

HOOGMOED
Sweet Cider, alk. 6,7% obj., Jura Wine BA

Przepyszny słodki cydr, do którego moszcz panowie ogarniali oczywiście własnoręcznie. Jabłka nie zostały poddane żadnej obróbce, dlatego za fermentację trunku odpowiadały drożdże ze skórek. Rezultat znów wypada mi opisać znanymi już przymiotnikami: delikatny, zwiewny, umiarkowanie słodki, ciekawie przełamany winnymi posmakami od beczki.

WOOP WOOP
Sour Ale, alk. 6,5% obj., BA

Jeśli miałbym wskazać najbardziej klasyczne piwo w zestawie, byłoby to właśnie Woop Woop. Jest to typowy lambic-style sour, z wyczuwalną rolą niesłodowanej pszenicy i starego chmielu (czuć resztki goryczki), leżakowany w „gołych” beczkach dębowych, ale oczywiście pobłogosławiony florą bakteryjną z okolic browaru Antidoot. Ta, jak już zdążyliście sobie pewnie wbić do głowy, gwarantuje smukłość, pijalność i delikatność. Moim zdaniem tak powinno smakować piwo, za pomocą którego nawraca się ludzi na kwasy.

GENTIANA LUTEA
Sour Ale, alk. 6,5% obj., BA

O ile dobrze rozumuję, baza Gentiany jest zbieżna z Woop Woop, natomiast cała zabawa opiera się na dodatkach. Te z kolei zostały zainspirowane alpejskimi trunkami rodem z Włoch – a przynajmniej tak twierdzą autorzy. Korzeń żeń-szenia o raz sok i skórki z gorzkich pomarańczy, dodane zarówno na coolship, jak i do beczek. Korzenno-cytrusowy aromat wspaniale uzupełnia dziką podbudowę i przełamuje ją także goryczką w smaku. Całość jest pięknie zbalansowana i stanowi integralną całość.

L’OBSCUR
Flanders Oud Bruin, alk. 6,5% obj., Pinot Noir Wine BA

Brązowy Flanders, biorąc pod uwagę delikatność Antidoot, to idealny styl do uwarzenia przez Belgów. I rzeczywiście: ich interpretacja to wykładnia stylu. Odpowiednio słodowa, z bardzo grzecznie zaznaczoną dzikością i posmarowana kwaśnością jedynie na końcu podniebienia. Pięknie gra tutaj beczka po Pinot Noir. O ile dębowe koleżanki to oczywiście standard w tym stylu, tak ta użyta do maturacji tego płynu spisała się nad wyraz dzielnie i dodała owocowych wtrętów.

L’AMBIGU PINOT NOIR
Blend czerwonego wina i piwa, alk. 8,5% obj, Red Wine BA

Przyznam, że nie wiem, jak na takie zjawisko zapatruje się polskie prawo, ale mamy tu do czynienia z blendem piwa (6-miesięczny Sour) i czerwonego wina powstałego z odmian Pinot Noir i Regent (oczywiście, nastawionego przez ekipę Antidoot). Bez banderoli. 😉 Wiem natomiast jak zapatruje się nań moje gardło i nos. One je kochają! Zdecydowanie więcej tu akcentów winnych (mnóstwo wiśni, trochę śliwek i wanilii), z lekka tylko przełamanych kwaśno-dzikiego efektu warzenia i fermentacji maltozy. Kompleksowe, ale przy tym spójne, jednorodne, bardzo smaczne.

L’AMBIGU KWEEPEER
Blend cydru i piwa, alk. 7,3% obj., BA

Ostatnia odsłona degustacji do blend cydru (a raczej perry, gdyż ten powstał z gruszek i pigwy) i piwa. Razem leżakowały w beczce przez 6 miesięcy, by przez kolejne kilka, dojrzewać w butelce, w towarzystwie cukru. Refermentacja nadała całości odpowiednie nagazowanie, które podniosło pijalność oraz uwypukliło owocowo-kwaśne akcenty. Chyba wolę blend wina z piwem, niż opisywany, ale i tak wszedł mi lepiej niż dobrze.

**

Osiem trunków, wszystkie naprawdę klasowe, dopracowane, przemyślane i – przede wszystkim – świetnie wykonane. Do wiedzy duet Antidoot dodaje też szczyptę szczęścia co do mikroflory, choć może to też nie szczęście, a wybór miejsca poprzedzony badaniami? Tak czy owak efekt ich pracy jest doprawdy wyborny.

(Visited 232 times, 1 visits today)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *