Nadchodzą ciepłe dni, a wraz z nimi chęć orzeźwienia. Do nieco bardziej wymagających gardeł warto wlać witbiera.
O tym specyfiku rodem z Belgii zrobiło się ostatnio głośno za sprawą Żywca Białego, jednej z trzech nowości giganta. To lekkie piwo pszeniczne, warzone z dodatkiem kolendry i skórek cytrusów, kojarzące się ze słońcem i na okoliczność jego występowania stworzone. Mało jest bowiem browarków, które tak dobrze odświeżą w obliczu palmy z nieba.
O ile koncernowi witbier wyszedł dość słabo, bliżej mu było do płynu do płukania, niż spożywczego szczęścia, o tyle browar Kormoran, w ramach swoich Podróży, proponuje nam coś naprawdę godnego uwagi. O tym, że jest dobrze, dowiaduję się już po przelaniu piwka do szkła – oko cieszy ciemnozłoty, średnio mętny płyn, na którego czubku spoczywa bujna, drobnopęcherzykowa piana, na dodatek betonowa – nie ma ochoty opaść. Super!
Zaciągam się: czuję aromat pomarańczy, zarówno tej słodkiej, jak i gorzkiej curacao, których skórki dodano do warzenia. Gdzieś w tle majaczą estry bananowe charakterystyczne dla drożdży używanych do fermentacji pszeniczniaków, jest zbożowa, owsiana nutka i szczypta kolendry. Chce się pić.
I piję – w pierwszym akordzie Kormoran Witbier jest wodnisty, by chwilkę później uwolnić smak owoców i przypraw, a na końcu zalec chmielowością i delikatnym szczypaniem kolendry. Niskie wysycenie i gładkość ciała sprawiają, że piwko jest lekkie, rześkie, naturalne i bardzo pijalne. Na ciepłe dni jak znalazł! Czego chcieć więcej?
Pingback: KORMORAN WEIZENBOCK: powrót do początku | Jerry Brewery
Pingback: LADY BLANCHE: broda jest fajna | Jerry Brewery
Pingback: Cztery pszenice | Jerry Brewery