Budynek starej szkoły w niewielkiej wsi ulicówce na południowo-wschodnich krańcach Polski. Co może mieścić się w takim miejscu? Bingo – browar!
ZZ Browar Rzemieślniczy Wojkówka, bo tak brzmi jego pełna nazwa, to dzieło życia dwójki kolegów-piwowarów: Piotra Zajdla i Krzysztofa Ziobro. Panowie niejedno piwo już razem uwarzyli, aż w końcu w 2012 roku postanowili założyć własną firmę, która ostatecznie wystartowała w lutym 2013 roku, stając się przy okazji pierwszym browarem rzemieślniczym na Podkarpaciu. O szczegółach tej historii jeszcze opowiem.
Tak się składa, że jest to także browar restauracyjny, którego siedziba mieści się raptem 13 km od mojego rodzinnego Krosna. Rozochocony miłym weekendem zaproponowałem Rodzicielce, byśmy odpalili naszego rudego demona szos i wybrali się w odwiedziny do Wojkówki. Dojazd do wspomnianego na początku budynku nie jest przesadnie trudny, o ile wcześniej dobrze przestudiujesz Google Maps: wbijasz na drogę Krosno-Strzyżów, za Ustrobną skręcasz w prawo na Bratkówkę, tam w lewo na Wojkówkę (wielki poster poinformuje cię gdzie – nie da się go nie zauważyć) i po jakimś kwadransie stajesz przed świeżo wyremontowanym zajazdem.
Trochę się zdziwiłem, że w sobotni wieczór w Browarze przesiadywało może z czterech klientów. Nie wiem, czy to brak odpowiedniej reklamy, czy po prostu na Podkarpacie nie dotarła jeszcze piwna rewolucja, w każdym razie fakt ów nieco mnie zasmucił. Tym bardziej, że to miejsce ze wszech miar godne odwiedzenia! Na miejscu możemy skosztować sześciu aktualnie dostępnych gatunków – każdy w cenie 5,50 zł za piwo pite na miejscu, 6,10 zł za butelkowane. Toż to prawie tyle, co nic! Oprócz tego do naszej dyspozycji jest wino, potrawy, w tym także grillowane na mieszczącym się na tarasie ruszcie. Z tyłu, za barem możemy zobaczyć warzelnię z kilkoma kotłami. Po wcześniejszym umówieniu się z bossami da się wejść do środka, co uczynię przy następnej okazji.
Knajpa prezentuje się pięknie i klimatycznie. Na ścianach widnieją malunki opowiadające historię piwa, w kątach rozstawiono worki ze słodem i zbożem oraz beczki, w których za dawnych czasów pewnie leżakowało piwo. Wraz z Rodzicielką przycupnęliśmy na zewnątrz przy pięknej drewnianej ławie, by w ciszy, spokoju i sielskim krajobrazem wokół skonsumować jedno piwo (raz, że rozpoczęliśmy degustację niedługo przed przewidzianym na 22 zamknięciem, dwa, że trzeba było jeszcze jakoś wrócić samochodem…). Spośród dostępnych wybrałem AIPA Dark (czyli po prostu Black IPA, ostatnio mój ulubiony styl), a do butelki kazałem sobie wlać Saison. Rzecz jasna kupiłem też firmowe szkło – zgrabny kufelek z wygrawerowanym logo Browaru Wojkówka.
Po spróbowaniu AIPA Dark po prostu odpadłem….
Zapach: kwintesencja powodów, dla których kocham czarne IPA – mieszają się tu wpływy ciemnych słodów i rewolucyjnych chmielów, a ich najwspanialszym efektem jest zapach prażonego słonecznika. Nad kuflem tańczą także aromaty mlecznej czekolady, świeżych, lekko pikantnych ziół i białych owoców.
Piana: definicja piwnego betonu, nie do zdarcia przez całą konsumpcję! Brązowa, gęsta, średniej wysokości powłoka o niemal perfekcyjnym lacingu.
Kolor: czarny, nieprzejrzysty.
Smak: jaram się jak Rzym za czasów Nerona! Cóż za bogactwo! Zacznę może od subtelnej kwaśności od słodów palonych i chmielu, która pojawia się w pierwszych akordach. Najpierw współgra z czekoladą i słonecznikiem, później maszeruje przez gardło pod rękę z chmielową ziołowością, by postawić kropkę nad i krótką, ale konkretną goryczką. Umiarkowane wysycenie i raczej wytrawny charakter zwiększają pijalność tego black IPA.
AIPA Dark jest naprawdę świetne. Z niskiego jak na styl ekstraktu udało się wycisnąć prawdziwą feerię smaków i aromatów. Brawa Panowie, brawa!
Aha, tak jak wspominałem, za jakiś czas wrócę do Wojkówki, by nieco bardziej przybliżyć wam historię browaru i jego ideę.
WOJKÓWKA AIPA Dark
Wojkówka
Black IPA
Skład: słody pale ale, Carahell, czekoladowy, Carafa I; chmiele Chinook, Centennial, Citra; mech irlandzki; drożdże; woda
Cyferki: alkohol 4,5% obj., ekstrakt 13%
Cena: 5,50 zł (z beczki w browarze, Wojkówka)
Soundtrack: zastanawiałem się, jaki jest obecnie najpopularniejszy zespół pochodzący z Podkarpacia. Gdyby brać pod uwagę samą Polskę, pewnie wypadałoby postawić na Pectus, jednak jeśli chodzi o świat, należy wskazać krośnieńskich ziomów z Decapitated. No to fru, sięgnijmy do prehistorii szykującej się do wydania nowej płyty grupy. Dziś ze składu nagrywającego debiutancki krążek „Winds Of Creation” został tylko gitarzysta, Vogg.