Dlaczego piwo nazywa się „piwo”, lager jest „lagerem”, a piwa górnej fermentacji mają jakieś „ale”? O tym dowiecie się z dzisiejszego odcinka Słowniczka Piwnego.
Ale – w literaturze spotykamy kilka wyjaśnień tej nazwy. Jedna sugeruje jej korzenie w indoeuropejskim słowie „alut”, które miało oznaczać „gorzki napój”. Inna kieruje naszą uwagę na Anglosasów, którzy używali wyrazu „ealu” na określenie napoju stworzonego z ziaren zboża. Przez wiele lat „ale” dominowało na Wyspach nad słowem „beer”, a do dziś jego odmiany określają „piwo” w takich językach, jak choćby fiński („olut”), czy duński („øl”).
Beer – w tym wypadku również znajdziemy kilka etymologii. Pierwsza odsyła nas do języka staroangielskiego, w którym słowo „beor” oznaczało „mocny napój”. Druga każe sięgnąć do łaciny, w której to wyraz „biber” znaczył „napój”. Najczęściej zaś jako źródło słowa „beer” podaje się starogermańskie „beuwoz„, opisujące najpopularniejsze zboże wykorzystywane do warzenia – jęczmień.
Bock – międzynarodowa nazwa popularnego koźlaka (bock po niemiecku oznacza samca kozy) wzięła się albo z błędu językowego, bądź też z niezbyt lotnych żartów. Pierwotnie ten gatunek piwa warzono w niemieckiej miejscowości Einbeck. Legenda głosi, że ktoś z zamawiających trunek zamiast nazwy miasta, krzyknął „ein bock„. Lapsus przypadł do gustu gawiedzi, która przytuliła do serca tę nazwę.
Cerveza – nazwa do dziś używana w języku hiszpańskim wywodzi się z łacińskiego określenia piwa – „cervesia„. To słowo z kolei pochodzi rzekomo od wyrazu „cremor„, opisujące „gęsty bulion”. Mieli fantazję, nie powiem. Inne źródło podaje, że „cerveza” wywodzi się z angielskiego „cereal„, czyli „zboża”.
Dubbel/Trippel/Quadrupel – na ten temat szerzej pisałem w tym tekście, dlatego odsyłam do niego, by się nie powtarzać.
Lager – ogólna nazwa piw dolnej fermentacji to odwzorowanie niemieckiego słowa lager – jednego z określeń na łóżko i leżakowanie. Rodzaj ten, by nabrać cech sobie właściwych, wymaga wszak dojrzewania przez kilka tygodni, a nawet miesięcy.
Piwo – słowiańska nazwa naszego ulubionego napoju wywodzi się jeszcze z czasów przed naszą erą, kiedy to ludy zamieszkujące środkowo-wschodnią Europę posługiwały się językiem prasłowiańskim. W mowie tej słowo „pivo” oznaczało po prostu „napój”, a wywodziło się od słowa „pić” – „piti„.
Porter – stworzony w XVIII wieku w Londynie jako mieszanka gatunków pale ale, mild I brown, porter charakteryzował się wyrazistym smakiem i pożywnością. Dodatkowo, z racji niższej ceny, był dostępny także dla biedniejszych mieszkańców miasta. To o tyle ważne, ponieważ dzięki temu mogli sobie pozwolić na jego zakup tragarze uliczni i rzeczni, przy okazji zdrowo się posilając. Ach, zapomniałbym – tragarzy po angielsku nazywa się „porters”. Spotkałem się także z opinią, że nazwa tego gatunku nawiązuje po prostu do portów, w których chętnie nim handlowano i go spożywano.
Stout – początkowo stout (ang. tęgi, gruby) był mocniejszą odmianą porteru, jednak z czasem zaczęto go uznawać za osobny gatunek, charakteryzujący się posmakiem palonego jęczmienia i pełnią smaku. Gdy popularność klasycznych porterów spadła, stouty przestały być już tak „tęgie” – najlżejsze z nich, dry stouty, mają do 5% alkoholu.
Weizen – w wypadku tego stylu sprawa wydaje się prosta, wszak „weizen” to po niemiecku „pszenica”. Schody zaczynają się, gdy przyjdzie nam rzucić okiem na inne nazewnictwo pszeniczniaka. „Weissbier”, czyli białe piwo, to ogólne określenie bardzo jasnych, zamglonych piw z dodatkiem pszenicy. Wyrazu „weizen” używano początkowo tylko w Bawarii i ościennych landach. W tym stylu wyróżniamy dwie podgrupy: „hefe-weizen” to określenie piw zmętnionych drożdżowym osadem. „Kristal-weizen” to z kolei nazwa pszeniczniaka krystalicznie przejrzystego.