Poznańskie Targi Piwne stały pod znakiem RISów, FESów i porterów bałtyckich. Oto kilka perełek z Polski.
Przygotowując się do PTP oczywiście sporządziłem listę piw, które chcę spróbować w Poznaniu. I jak to zwykle bywa – przeraziłem się. Była tak długaśna, że na samą myśl człek łapał fazę. Szczęśliwie zabawę mogłem podzielić na kilka dni.
W pierwszym skoncentrowałem się na ciemnych mocarzach, kwintesencji piwowarstwa, które w Wielkopolsce miały całkiem solidną reprezentację. Oto sześć z nich.
SAMIEC ALFA BARREL AGED
Artezan
Już podstawowa wersja Artezanowego RISa zahaczała o wybitność, więc po wcieleniu leżakowanym w beczce spodziewałem się jeszcze bardziej porywających doznań. I nie zawiodłem się.
Samiec Alfa wita nas intensywnym zapachem beczki: tu wanilia łączy się z burbonem oraz subtelną nutą kokosową. Po ogrzaniu z piwa wychodzą nuty czekoladowe i kawowe. Samiec okazuje się być lepkim, oleistym trunkiem, w którym dominuje gorzka czekolada i kawa, choć wanilii też nie brak. Absolutnie klasa światowa! [10]
SAINT SATANISLAV
Bednary
Pierwszy RIS z Bednarów i to od razu z grubej rury – wędzony torfem. To musiało być pyszne! I faktycznie było, choć zapach z początku nie porywał. Co prawda jest w nim sporo torfu i czekolady, ale brakuje nut palonych. Wyłazi za to alkohol, który jak mniemam dopiero się ułoży.
Za to do smaku nie mam żadnych uwag. Dominuje tu wyklejająca czekolada, lekko tylko podbita bandażami. Oleisty Satanislav spoczął już u mnie na leżaku. Typuję, że za kilka miesięcy będzie jeszcze lepszy. [7]
ONE AT ALL
Beer Bros.
Chłopaki z Beer Bros. nieco zagrali nam na nosie pisząc o swoim piwie „Imperial Stout”. Mamy bowiem do czynienia z FESem (18 Blg), zaskakująco lekkim w smaku, ale też naprawdę pysznym.
Odpowiednio przeczytana nazwa może was naprowadzić na aromaty i smaki, których możemy się po tym piwie spodziewać. Anatol. Kawa zbożowa. To właśnie ona rządzi zarówno w nosie, jak i w ustach Delikatnie wspiera ją czekolada oraz subtelna goryczka. Ocena byłaby wyższa, ale z racji tego, że czuję się zrobiony w konia, daję siódemkę. 😛 [7]
PORTER 21
Chmielarium
„To oni istnieją?” – takie głosy dominowały wśród gawiedzi, gdy okazało się, że Chmielarium przyjeżdża do Poznania i w dodatku przywozi ze sobą dwa portery bałtyckie. Okazało się, że – jak to określili sami zainteresowani – Chmielarium jest browarem „hobbystycznym”, w związku z czym nie ma parcia na regularność. Dowiedziałem się także, że Porter 21 Blg leżakował rok.
I faktycznie tego leżaka czuć – piwo utleniło się, ale w dobry sposób. Jednoznacznie pachnie winem i wiśniami, a towarzyszy im karmel. Wywar ma trochę za mało ciała jak na taki ekstrakt, ale jest smaczny, owocowy z dodatkiem kawy. Finiszuje miłą goryczką. [7]
PORTER 652 m n.p.m.
Podgórz
Swój także leżakowany przez rok w tanku porter bałtycki przywiózł do Poznania Łukasz Jajecznica. Pierwsze zaskoczenie to… cena. Nie powiem wam teraz, ile konkretnie zapłaciłem, ale na pewno było to zdecydowanie mniej, niż mógłbym się spodziewać po rocznym piwie. Brawo!
Jeśli chodzi o wrażenia: 652 m n.p.m. to wyśmienity trunek, tyle że… w ogóle nie czuć w nim rocznej leżanki. Porter smakuje jak świeży wywar, pełen aromatów czekolady, odrobiny śliwki i kawy. Podobnymi cechami charakteryzuje się smak, jednoznacznie słodki i zdradliwie pijalny. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to minimalne ciało – brakuje mu trochę oleistości. [8]
MISS EVA
Widawa
Oto kolejny gagatek z Widawy, który w beczce został zakażony tajemniczymi „brettanomyces chrząstaviensis”. I jak zwykle wyszło mu to na dobre. Imperialny Brown Porter to piwo totalnie funky, zdominowane przez kwaśne owoce i stajnię oraz delikatne muśnięcie orzechów w czekoladzie.
W smaku – to samo. Bretty szaleją, dając słodko-amoniakowe akcenty dzikości, ale nie brakuje tu także ciała, w którym „uwięzione” zostały orzechy i czekolada. Kolejne polskie piwo z absolutnego topu. Wzruszyłem się. [9]
Co do portera z Podgórza to mam inne zdanie. Piłem w sobotę z butelki i efekty ultenienia w aromacie i smaku były obecne i wyczuwalne. Były śliwki, był sos sojowy, było lekkie cherry.
Niemniej piwo znakomite.
Ja już właśnie nie wiem, czy to było z beczki, czy z butelki. Niezależnie od tego – smakowało! 🙂