Kooperacja Browaru Domowego Aurora i mnie zakończyła się utratą kilku piw, które dotąd spoczywały w pewnej wrocławskiej piwniczce.
Krzysiek z BD Aurora postanowił wdrożyć w życie staropolskie „czym chata bogata” i jeszcze zanim rozpoczęliśmy proces warzenia, zaprosił mnie do piwniczki, by wybrać zestaw piw, które zdegustujemy. Nazbierało się tego chyba z 10 sztuk: 3 domowe wyroby Krzyśka, dwie petardy z Bośni i Hercegowiny oraz kilka innych trunków z całego świata.
Mała uwaga – z racji gazyliona piw w piwnicy Krzycha, część z nich siłą rzeczy się przeterminowała, przez co dominowała w nich nuta utlenienia. Niektórym wyszło to nawet na dobre, choć oczywiście nie wszystkim. Aha – gdzieś zawieruszyło mi się kilka fociąt oraz opisów, przez co nie wszystkie zdegustowane piwa zagoszczą w tym wpisie. Przykro mi. 😉
BROWAR DOMOWY AURORA
Zacznijmy od domowych wyrobów browaru Aurora. Najpierw do szkła trafiło Tradycyjne Grodziskie II o mocy 3%, 7,8 Plato i 23 IBU. Trunek warzony w czerwcu wyraźnie się już utlenił, co w przypadku Grodzisza nie wpływa korzystnie na doznania. W zapachu karton, ale tuż za nim wychodzi na wierzch dębowa wędzonka, z lekka podbita kwiatami i ziołami. Piwo jest solidnie nagazowane, bardzo lekkie i przyjemne. Wystawię notę, gdy spróbuję następnej warki w terminie.
Później na stół trafiło Irish Red Ale (13 Plato, 5,1% alkoholu, 27 IBU) o nazwie Decree E49D139.41 – to podobno jakiś gwiezdnowojenny humor. Jako antyfan – nie czaję. 😉 Za to sam trunek jak najbardziej doceniam. Dominują w nim owoce, zarówno ciemne (śliwki, wiśnie), jak i jasne (mango), oferując przyjemny słodki aromat. Kto wie, czy ta słodycz nie wynika także z dodatku syropu klonowego, którego Krzysiek nie szczędził w czasie warzenia i fermentacji, acz owego miodopodobnego dodatku jako takiego nie wyczułem. Co nie zmienia faktu, że rzeczone IRA jest lekkie i smaczne. [8]
Ruda Na Myszach – trzecie degustowane przeze mnie piwo Aurory – to mające już ponad rok Szkockie Ale (13,8 Plato, 5,3% alkoholu, 38 IBU) z dodatkiem słodu whisky oraz płatków macerowanych takoż w łyskaczu. Z racji wieku dominuje tu, a jakże miód, natomiast akcenty whisky są schowane. Już prędzej wyczuwam wanilię. Jednak nie sposób kręcić nosem na takie utlenienie, ponieważ w ciekawy sposób ubogaca ono paletę aromatów i zapachów piwa, choć z drugiej strony – czyni go niego mulącym.
PIVARA OLDBRIDŽ
To największa ciekawostka mojego wyjazdu do Wrocławia. Otóż: Krzysiek wraz ze swą Panną oraz znajomymi ostatnie wakacje spędził na Bałkanach. Trafił m.in. do bośniackiego Mostaru, gdzie trafił między innymi do browaru Pivara Oldbridž. Trochę mnie to zdziwiło, ponieważ Bośnia i Hercegowina to w dużej mierze kraj muzułmański i alkoholu raczej się tam nie produkuje. Na szczęście byłem w błędzie.
Ba, okazuje się, że browar nie jest w ciemię bity i w swojej ofercie ma sporo trunków nowofalowych, w tym Red Ale, Grodziskie (!) oraz dwie siekiery: Barley Wine i RISa.
Zaczęliśmy od tego drugiego, gdyż Black Devil (tak się nazywa) jest piwem lżejszym (9,99% alkoholu) i młodszym (rocznik 2015). Zapach zdominowany został przez wanilię, odrobinę doprawioną czekoladą i palonością oraz czymś na modłę tytoniu. W smaku zaś jest już zupełnie ciemno (kawa, czekolada) i gęsto. Zaskakująco dobry trunek! [7]
Ale jeszcze lepsze jest Barley Wine (12% alkoholu) z rocznika 2011. Dzięki 5-letniemu leżakowaniu trunek genialnie się ułożył, szlachetnie się przy tym utleniając. Zapach nie zdradza mocy, kusi za to aromatem czerwonego wina, miodu pitnego i może odrobiny karmelu. Wino dominuje także w smaku, choć od winogornowego trunku różni Barley Wine goryczka, której piwowar nie poskąpił. Alkoholowość pojawia się dopiero w przełyku, miło rozgrzewając od środka. [8]
DANIA, AUSTRIA, JAPONIA, WĘGRY
Ale to nie koniec naszych degustacji. Otwarliśmy m.in. nowofalowego Pilsa (4,7% alkoholu, 25 IBU) od Mikkellera – Tipsy Gypsy, którego Krzysiek wygrał w czasie pierwszego Beer Geek Madness. Jak słusznie się spodziewacie trunek oczywiście był utleniony, ale – kurczę – w aromacie miód wykonał kapitalną robotę! Połączył się z dojrzałymi owocami tropikalnymi (mango, marakuja), do złudzenia przypominając multiwitaminowy sok. W smaku było już klasycznie – słodowość wymieszała się z ziołową goryczką. [7]
Przeterminowane (a jakże :D) trafiło w nasze łapy także Dunkle Materie z austriackiego Brew Age. To Black IPA (6,9% alkoholu, 65 IBU) daleka od ideału i to wcale nie ze względu na miodowy zapaszek. Przede wszystkim jej aromat jest lichy, ani black, ani IPA. No okej, odrobina nowej fali chmielowej (grejpfrut, melon) się tu pałęta, ale w ilości doprawdy mizernej. W smaku także piwo pozostawia wiele do życzenia. Bezpłciowy melon i trochę ciemnych słodów to zdecydowanie za mało, by na kimkolwiek zrobić wrażenie. [5]
W terminie było za to japońskie Hitachino Nest Japanese Classic Ale z browaru Kiuchi, ale nic mu to nie pomogło. IPA )7% alkoholu) totalnie rozczarowuje – jest piwem płaskim, o mikrym aromacie (cytrusy i tropiki poczujesz, jeśli je sobie wkręcisz) i jeszcze bardziej płaskim smaku. Nie dzieje się tu absolutnie nic, nawet goryczki nie ma za wiele. To koronny dowód na twierdzenie, że Ratebeerowi nie można ufać. 😉 [4]
I na koniec ciekawostka – piwo Beermageddon z węgierskiego 2Bratanki, które Krzysiek dopadł w którejś z polskich sieciówek. Nie przez przypadek, wszak właściciel kontraktowca jest Polakiem. To koniec dobrych informacji, pora na złe. Po pierwsze rzeczone piwo to żadna tam autorska receptura tylko Triplax z browaru Legenda Sorfozde z przeklejoną etykietą. JEB – spadła zasłona milczenia. Druga sprawa, to błędne oznaczenie gatunku – jakom rzekł BJCP Nazi nie jestem, no ale Tripla od Quadrupla to bym jednak zalecał odróżniać. Ten drugi jest znacznie ciemniejszy i mocniejszy, co potwierdza mahoniowa barwa Beermageddonu i woltaż – 12%. Piwo jest nieznośnie słodkie, niczym woda z cukrem, pozbawione jakiejkolwiek belgijskości. Więcej nie napiszę, bo zanim zdążyłem je shejtować, zasiliło kanał. [3]
Średnia jednak całkiem dobra, a najbardziej cieszy mnie degustacja bośniackich wynalazków. Jeśli będziecie kiedyś w Mostarze, spróbujcie koniecznie!