Jeden grzeczny, ułożony, bardzo w punkt. Drugi szalony, z potencjałem na zwycięzcę. Jak na złość bogowie piwa postanowili zrobić psikusa browarowi Szpunt właśnie w tym drugim.

Chłopaki ze Szpunta swoimi dwoma pierwszymi piwami – American Bitter i American Wheat – udowodnili, że w Korebie można uwarzyć niezły trunek bez większych usterek. Chwała im za to, bowiem – takie mam życzeniowe myślenie – być może wzorem Zawiercia i Gościszewa, także i tamtejsza ekipa dołączy do nowej fali polskiego piwowarstwa, oferując wywary, które będą kopać po dupie.

Ale zanim do tego dojdzie, to właśnie tercet: Dawid, Paweł i Piotr, będzie ciągnął zakład z Łaska ku chwale wiekuistej. Najnowszy pomysł Szpuntu to uwarzenie dwóch niezbyt mocnych piw na lato o identycznych parametrach (jeśli chodzi o ekstrakt i alkohol), ale uzyskanych z odmiennych zasypów. Summer Time oraz Master Exploder różnią się także chmieleniem. I jeszcze jednym dość istotnym szczegółem, o którym za chwilę.

Jak zdradził mi Dawid, od którego otrzymałem przesyłkę z piwami, Summer Time miało być w założeniu piwem bardzo pijalnym, rześkim, bez żadnych przegięć – i już teraz informuję, że cel został osiągnięty.

Master Exploder z kolei planowany był jako wisienka na Szpuntowym torcie, o bardzo wyraźnej goryczce i aromacie podbitym chmieleniem na zimno. Wszystko szło zgodnie z planem, piwo sprawowało się nad wyraz dobrze, aż tu nagle przy rozlewie pojawił się ON. Diacetyl.

Przyznam, że to dla mnie, jako początkującego piwowara, ciekawe studium przypadku. Oto masz do czynienia z dwoma piwami. Oba kochasz jak własne dzieci, ale o jedno dbasz w szczególności, w końcu to ono ma być tym popisowym. Aż w końcu przyłazi to cholerne masło i przykrywa wszystko czapką. Obym nie musiał tego doświadczać w domu zbyt często…

Chłopaki są na etapie ustalania, skąd to cholerstwo się tam wzięło i to dopiero po cichej. Trzymam kciuki, by się udało! No ale teraz trzeba wziąć na klatę rzeczywistość.

SUMMER TIME
Szpunt
Summer Ale
Warka: 22.12.2015
Skład: woda; słody Pale Ale, monachijski; chmiele Amarillo, Citra, Cascade, Simcoe, Magnum; drożdże US-05
Cyferki: alkohol 5,6% obj., ekstrakt 12,1%

Zaczynam od wywaru jak najbardziej udanego, choć też pozostawiającego wszystkie członki na swoim miejscu. Summer Time to bowiem dobrze podane lekkie piwo, które świetnie ugasi pragnienie w upalny dzień.

Pierwsze aromaty, jakie dobiegły do mojego nosa, skojarzyły mi się z herbatą Earl Grey, mimo że wśród chmieli nie ma Calypso. Propsy! Później pierwsze skrzypce zaczęły grać pomarańcze wspomagane mango. Wyczułem lekkie zbożowe pociągnięcie, ale to nie diacetyl. Summer Time jest czysty jak łza, acz mógłby oferować nieco intensywniejszy zapach.

W smaku piwo oferuje dokładnie to, czego należy od niego oczekiwać. Mimo 5,6% alkoholu jest bardzo lekkie i pijalne. Z jednej strony cieszy owocową słodyczą, z drugiej subtelną goryczką. Mam nadzieję, że w sierpniu jeszcze nam się przyda – if you know what I mean. 😉

MASTER EXPLODER
Szpunt
American Pale Ale
Warka: 20.11.2015
Skład: woda; słody Pale Ale, pilzneński, monachijski, Carapils; mech irlandzki; chmiele Equinox, Simcoe, Citra, Magnum; drożdże US-05
Cyferki: alkohol 5,6% obj., ekstrakt 12,1%

I oto ów nieszczęsny Master Exploder. Tuż po zrzuceniu kapsla jeszcze daje nadzieję, że może to tylko kwestia wersji beczkowej (vide recenzja Docenta), bowiem z butelki dochodzą naprawdę miłe, mocne buchnięcia chmielu – cytrusy, mango, las, takie klimaty. Jednak gdy tylko piwo trafia do pokalu, toffi, zboże i masło zaczynają dawać o sobie, by w końcu niemal zupełnie zdominować aromat.

W smaku jest nieco lepiej, bo i owoce czuć wyraźniej, acz gdzieś ta maślaność buja się po ustach. Plus za dobrą goryczkę na finiszu.

Well, szkoda tego ataku masła na Master Exploder, ale nie ma co biadolić, tylko pracować nad poprawą. Będzie dobrze!