… to udałbym się do Belgii i został trapistą.
Znalazłbym co najmniej kilka powodów, dla których przyłączyłbym się do tego zgromadzenia. Wydaje mi się, że skoro ktoś wybiera życie w habicie, to powinien totalnie oddać się stanowi zakonnemu. Trapiści, którzy wywodzą się z cystersów, słyną z tego, że ich reguła należy do najostrzejszych i najbardziej wyizolowanych. Jednak skubańcy znaleźli sposób na rozrywkę i zajęcie. Obok modlitwy i kontemplacji postanowili warzyć piwo. Nie chcę się teraz rozpisywać o ich historii, bo pewnie poświęcę na to inny post. Poza tym warto też podkreślić, że pomysł na płodzenie własnych trunków zakony wykorzystywały (i wykorzystują) wielokrotnie, by wspomnieć naszych Benedyktynów z Tyńca.
Istnieje kilka przesłanek, dzięki którym dany browar może nazywać się piwem trapistów. Przede wszystkim – musi być warzony przez zakonników w obrębie klasztoru. Ważny jest też aspekt dobroczynny, gdyż zawsze część dochodów przeznaczana jest na potrzeby ubogich.
Manufaktura Piwna browaru Jabłonowo oczywiście żadnego z tych kryteriów nie spełnia, ale spróbowała odtworzyć charakter trunku zakapturzonych browarników. Klasztorne Piwo zapewne zna każdy, kto choć trochę uważniej przegląda półki sklepowe. Polacy postawili na ciemną odmianę, która mnie osobiście kojarzy się trochę z Westmalle Double, charakteryzującym się piękną ciemnobursztynową barwą i średnim stężeniem alkoholu – w wypadku naszego bohatera wynosi ono 6,4%.
Na dzień dobry powinna zainteresować nas schludna etykieta, od razu dająca nam do zrozumienia, z jakim gatunkiem będziemy mieć do czynienia. Klasztor w tle, na przedzie chmielowe szyszki – bo i wyraźny chmielowy posmak jest tu kluczem do sukcesu. Klasztorne ładnie finiszuje chmielowością, a wcześniej wypełnia nam jamę ustną lekkim posmakiem przypraw korzennych i ziół. Inna sprawa, że brakuje tu bogactwa pierwowzoru, całość – począwszy od zapachu, na smaku skończywszy – jest mocno przytłumiona. Nie oczekujmy więc słodowego orgazmu, obiecywanego przez producenta. Piana również nie powala na kolana, początkowo wydaje się być obfita, ale szybko opada, pozostawiając jedynie bąbelki na powierzchni.
Jeśli więc macie ochotę na romans ze wszystkimi walorami piwa trapistów, musicie sięgnąć po oryginał, dostępny w większości szanujących się specjalistycznych sklepów stacjonarnych, albo zamówić sobie zestaw produktów ze sklepów internetowych, choćby SmakPiwa.pl
Jednak Klasztorne, gdy przymkniecie oko na jego ambicje, przyjemnie was orzeźwi. Nie tylko po dniu intensywnych modlitw w zakonie.
Pingback: Dubbel, Tripel, Quadrupel – czyli co? | Jerry Brewery
Pingback: CHIMAY BLEU: warzone z boską pomocą | Jerry Brewery