Czyli kolejny wielki przegląd piw, które otrzymałem od polskich browarów w ciągu kilku ostatnich tygodni.
Zanim przejdę do opisu piw – a jest ich sporo, więc wstępniak krótki – muszę powiedzieć, że cholernie mi miło. Mimo że dołączyłem do Brokreacji i potencjalnie pracuję „dla konkurencji”, to jednak ciągle nie mogę narzekać na zaufanie ze strony naszych rzemieślników. Ba, mam wrażenie, że stało się większe niż jeszcze kilka miesięcy temu. To znak, że udało mi się skutecznie oddzielić sprawy zawodowe od bloga. Cieszę. 🙂
Równie mocno propsuję poziom piw, które trafiły w moje łapy. Kilka z nich jest wręcz świetne, za to żadne nie zeszło poniżej levelu „dobre”. No i jak tu nie lubić blogowania? 😉
BECZKA DUKATÓW
Łańcut
Pils
Cyferki: alkohol 5% obj., ekstrakt 12,3 Blg, 34 IBU
Jakie piwo w ofercie powinien mieć każdy dobry rzemieślnik? AIPA i APA to oczywistość, ale moim zdaniem równie ważny jest smaczny Pils czy Weizen – po nich poznasz prawdziwy kunszt piwowara. Łańcut dorobił się pierwszego ze stylów już jakiś czas temu – jego formę przetestowałem w Boże Narodzenie. Jest naprawdę dobry!
W aromacie cieszy ziołami, trawą, a nawet cytryną. W tle gdzieś tam pałęta się odrobina diacetylu (takie mam wrażenie), ale na poziomie doskonale pasującym do stylu. W ustach z kolei dominuje słodowa podbudowa, z lekka skontrowana ziołową goryczką. Wysycenie średnie, ciało niezbyt tęgie, więc piwo jawi się jako bardzo rześkie. [7,5]
CHORĄGIEW RODOWA
Łańcut
Rice AIPA
Cyferki: alkohol 6,4% obj., ekstrakt 16,1 Blg, 60 IBU
Chorągiew Rodowa to już produkt – nomen omen – flagowy dla Łańcuta. Świetne AIPA na chmielu Mosaic i zniewalająco pachnie, i szczyci się pięknym balansem pomiędzy szlachetną goryczką a słodową podbudową, i konkretnie orzeźwia. Grejpfrut i nafta królują w zapachu, miks cytrusów w smaku. Co najważniejsze – to piwo bardzo stabilne, bez wahań formy, jak to się niektórym browarom zdarza. Brawo! [8,5]
IDZIE ZIMA
Łańcut
Winter Warmer
Cyferki: alkohol 6,4% obj., 15,8 Blg, 22 IBU
Zimowa nowalijka Łańcuta z kolei średnio do mnie przemawia. W czasie zacierania wykorzystano kaszę gryczaną, a do warzenia wrzucono miód gryczany. Miodowość owszem, jest wyczuwalna w aromacie, za to w smaku poszła w alkoholowość. Kaszę gryczaną, którą skądinąd uwielbia moja mama, wyłapuję zarówno w zapachu, jak i w ustach (może to autosugestia?) – i to chyba najciekawszy element tego piwa. Jednak ogólnie Idzie Zima nie za bardzo mi podeszło, stąd – zgodnie z zasadą – pozostawię je bez oceny.
LILITH BBA
Golem
Russian Imperial Stout
Cyferki: alkohol 10% obj., ekstrakt 24 Blg
Podczas gdy tabuny chętnych ze łzami w oczach modliły się o możliwość przytulenia butelki tego piwa, ja dostałem je bezpośrednio od Golemowców i to razem z na nowo pomalowanym szkłem – dziękuję!
Czy cały hajp, który narasta wokół Lilith leżakowanej w beczce po Bourbonie jest słuszny? Jak najbardziej! To wcielenie zostało zdominowane przez beczkę: wanilia i szlachetny alkohol rządzą i dzielą. Nie brakuje oczywiście znanych z wersji podstawowej nut czekolady, kawy i ziół. Z kolei utlenienie przyniosło rzut ciemnych owoców, ze szczególną rolą jeżyny i żurawiny. Piwo nic nie straciło na swojej gęstości oraz palono-alkoholowej goryczce, która wyróżniała je już kilka miesięcy temu. Świetnie wpisuje się w smak whisky (acz takie nietorfowe), które czuć od pierwszego do ostatniego akordu. Pycha! [8,5]
CHINATOWN
Faktoria
APA
Cyferki: alkohol 6,2%, ekstrakt 12,5%, 35 IBU
Faktoria odświeżyła etykiety (na zdecydowanie lepsze!) oraz podejście do amerykańskiej serii – w najnowszym wywarze do klasycznego APA użyła cytryńca chińskiego, znanego choćby z Domu Wczasowego Browaru Zakładowego. Efekt? Ekstremalnie cytrusowe w zapachu piwo, gdzie dominantą są pomarańcze i cytryny. Mierzi mnie tylko dość wyraźne smagnięcie karmelem, które piwo zawdzięcza użyciu słodu Caraamber. No niepotrzebnie!
Chinatown jest gładkie, dobrze ułożone, z wyraźną cytrusową goryczką. Cytryniec wnosi taki specyficzny posmak: jakby cytrynę wymieszać z wanilią. Nie powiem: frapujące połączenie. Ogólnie piwo jest całkiem w porządku, ale oceniłbym je wyżej, gdyby nie przywołany karmel. [6,5]
NIGHT WOLF
Szpunt
Whisky Stout
Cyferki: alkohol 6,3% obj., ekstrakt 16 Blg
Mam wielki sentyment do tego piwa, ponieważ było pierwszym, które nawróciło mnie na torfową wędzonkę. To była domowa wersja uwarzona przez Dawida Głuszczyńskiego tuż po starcie browaru Szpunt. Najfajniejsze jest to, że Night Wolf trzyma poziom, niezależnie od warki.
Jego podstawowa wersja jest oczywiście mniej agresywna od Extreme. Więcej tu czekolady i popiołowości, a także akcentów płatków owsianych. Torf wychodzi po ogrzaniu w dłoniach, ale jest tylko składową, a nie dominantą bukietu. Te same przymioty można przypisać smakowi: to jakby czekolada z nadzieniem torfowym. Smukła i gładka, skontrowana miłą goryczką. Bardzo dobry wywar. [7,5]
NIGHT WOLF EXTREME
Szpunt
Whisky Stout
Cyferki: alkohol 6,3% obj., ekstrakt 16 Blg
Są jednak takie wieczory, że nie lubię bawić się w subtelności – tak było w czasie degustacji porównawczej obu Nocnych Wilków. Z tego powodu wersja Extreme bardziej ujęła mnie za serce. Tutaj torf niepodzielnie króluje, na modłę bandaży i szpitala. Kawa i czekolada stanowią tylko świtę tego koleżki.
Takoż w smaku torfowość dominuje, ale w sposób przyjemny, nieprzegięty. Ładnie komponuje się z innymi akcentami obecnymi w piwie: czekoladą, lasem, słonymi paluszkami i płatkami owsianymi. Goryczka krótka, smaczna. Oj, ta wersja powinna podbić Wasze serca. 🙂 [8]
WORMHOLE
Szpunt/Olimp
Imperial IPA
Cyferki: alkohol 8% obj., ekstrakt 20 Blg, 100 IBU
Gdy zrzuciłem kapsel z butelki (przy okazji – propsy za etykietę), pomyślałem: oto mamy najlepsze Imperial IPA w Polsce. Zapach to totalny kosmos: buch cytrusów (pomarańcza i limonka) oraz owoców tropikalnych (mango, papaja) wprost rozsadza mózg. Miazga.
Sęk w tym, że Wormhole cierpi na syndrom większość polskich IIPA – należy do #teamsłodyczka, co o tyle dziwne, że do warzenia użyto tu cukru (podbija wytrawność). Słodkie, słodowe akcenty nieco ukręcają łeb pijalności, która – OK – w piwie tak mocnym nie musi być ewidentna, ale moje sympatie wymagają jej na wyższym poziomie. Proposuję za to goryczkę: mocarną, ale świetnie ułożoną. Należy się wysoka ocena, ale – jakom rzekł – osobiście bardziej ucieszyłbym się z piwa bardziej wytrawnego. [7,5]
POINT SOURCE
Twigg
Sour Summer Ale
Cyferki: alkohol 4,1% obj., ekstrakt 11 Blg, 12 IBU
To chyba najciekawsze piwo z browaru Twigg, głównie za sprawą zakwaszania. Jeśli mnie pamięć nie myli ekipa nie używała tutaj bakterii dorzucanych w czasie fermentacji, tylko zakwasiła brzeczkę. Przyznam, że nie mogę sobie przypomnieć, by ktoś wcześniej w Polsce wykorzystał tę technikę. Poprawcie mnie, jeśli się mylę.
Efekt? Pierwsze skojarzenie to kefir z owocami: morelą, brzoskwinią i cytrusami. Lekki, zwiewny aromat zachęca, by wziąć pierwszy łyk. W smaku także wyróżnia to piwo rześkość i lekkość, ale odpowiednio podbudowana słodowością. W tej materii także dobrą robotę wykonują owoce, tyle że tropikalne: mango, melon i papaja przede wszystkim. Do tego miły kwasek. Dobre! [7,5]
PALE BLUE DOT
Twigg
American Pale Ale
Cyferki: alkohol 5,2% obj., ekstrakt 13 Blg, 38 IBU
Piłem to APA z kranu i nie zrobiło na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia. Najnowsza wersja butelkowa jest zdecydowanie przyjemniejsza. Piękny aromat cytrusów i białych owoców podbity zostaje odrobiną melanoidyn od słodu monachijskiego. Mimo niskiego odfermentowania cios soczystych cytrusów zapewnia efekt orzeźwienia oraz wrażenie wytrawności. Goryczka wyrazista, w duchu albedo, odrobinę zbyt długa. Jednak i tak propsuję – bardzo fajny wywar. [7]
ALFA CENTAURI
Twigg
American IPA
Cyferki: alkohol 5,8% obj., ekstrakt 14 Blg, 70 IBU
Twiggowe AIPA przygotowane jest na takim samym zasypie, co APA, ale za to zatarte na słodko oraz z dodatkiem chmielu Centennial. I te zmiany od razu czuć. W aromacie pojawia się sporo nut żywicznych i leśnych, wspieranych przez słodką pomarańczę i limonkę. Smak także wyraźnie bardziej słodki, owocowy (znów pomarańcza), ze zdecydowanie przyjemniejszą goryczką: mocną, charakterną, ale krótką. Poza Porterem Infra Red z beczki, który piłem ostatnio jakiś rok temu, to zdecydowanie najlepszy wywar Twigga. [8]
Podsiumowując degustację piw Twigga: kto – słusznie – krytykował browar za pierwsze nieudane piwa, powinien dać mu drugą szansę. Jakość bardzo poszła do przodu. Tak trzymać!
Piwoteka – Zacny Zalcman, brzeczka zakwaszona kwasem mlekowym.
To zdaje się nieco inna technika niż u Twigga – postaram się znaleźć konkrety i opisać.
„Świetnie wpisuje się w smak whisky (acz takie nietorfowe)” jak nie torfowe to whiskey, nie whisky. Whisky z zamyslu musi byc torfowe.
Nie ukrywam – nie znam się na zamysłach whisky, natomiast jako laik wyraźnie wyczuwam różnicę pomiędzy szkockimi trunkami, gdzie woda (jako wtłaczają mi do głowy) przelewa się przez złoża torfu, a irlandzkimi czy amerykańskimi (wiem, wiem, to jest whiskey), gdzie takich nut nie wyczuwam. Stąd powyższe zdanie 😉
Spokojnie, rozumiem ;D Chciałem tylko powiedzieć, że whiskey (amerykańska) jest bez torfu i to ją odróżnia od zwykłej whisky (Szkocja).
Okejka – w ciemno uznaję, że masz rację, ponieważ moja wiedza na ten temat jest mikra. 🙂