Miał być zwykły Xmas Milk Stout, wyszedł RIS. I spoko – pijemy z przyjemnością nawet miesiąc po Bożym Narodzeniu.
O naszych perypetiach z tym piwem pisałem świeżo po warzeniu. To pierwszy wywar Browaru Gęstwa z dodatkiem laktozy, w dodatku również pierwszy po zoptymalizowaniu procesu zacierania i wysładzania. W efekcie otrzymaliśmy piwo o ekstrakcie początkowym 20,5 Blg. Czyli RIS. 😉
Wynik ów przesadnie nas nie zmartwił. Raz, że szykowało się słodsze piwo, niż zamierzaliśmy, a dwa, że z miejsca do głowy wpadła nam nazwa: ChRIStmas. No już prościej się nie da, ale kto mówił, że mamy sobie życie komplikować?
Jako że to nasz debiut z laktozą, nie wiedzieliśmy, czego spodziewać się po odfermentowaniu. Zacieranie na słodko plus sporo cukru sugerowały, że nie będzie wysokie, ale że z 20,5 Blg wyciągniemy 6,5% alko? Tego nie oczekiwałem… Na szczęście piwo wcale nie jest ulepkowate, o czym napiszę za chwilę.
Druga sprawa to dodatki. Nie będę ukrywał, że wrzucaliśmy trochę na oślep, próbując organoleptycznie w czasie warzenia i wysładzania określić, co nam z tego piwa wyjdzie. Nie trafiliśmy nic a nic. 😀 Spodziewaliśmy się większego udziału goździków, nikłych śladów żurawiny oraz minimalnego cynamonu. Oczywiście produkt finalny prezentuje się zupełnie inaczej. Co nie znaczy gorzej. Zanim jednak napiszę o wrażeniach, poznajcie recepturę i proces przygotowania ChRIStmasa.
RECEPTURA
Ekstrakt początkowy: 20,5 Blg
Alkohol: 6,5% obj.
IBU: 25 IBU
Zasyp:
- Pale Ale – 5 kg
- Monachijski – 1 kg
- Carafa II – 0,5 kg
- czekoladowy – 0,25 kg
- jęczmień palony – 0,25 kg
Chmiel:
- Marynka – 20 g
Dodatki:
- laktoza – 0,5 kg
- goździki – 16 ziaren
- kardamon – 3 ziarna
- cynamon – 4 laski
- gałka muszkatołowa – 2 sztuki
- żurawina suszona – 150 g
- cukier wanilinowy – 32 g
Drożdże:
- SafAle S-04 – 2 saszetki
PROCEDURA
Zacieranie:
- 68 stopni – 60 minut (bez palonego jęczmienia)
- 75 stopni – wygrzew – 5 minut (palony jęczmień dorzucany po osiągnięciu 75 stopni)
Warzenie – 60 minut:
- 20 g Marynki – 45 minut
- 0,5 kg laktozy – 10 minut
- wszystkie pozostałe przyprawy – 5 minut
Fermentacja:
- burzliwa – 14 dni
- cicha – 20 dni
- leżakowanie (do otwarcia degustowanej butelki) – 24 dni
CHRISTMAS – PIERWSZE WRAŻENIA
No to jedziemy. Wygląd: dokładnie taki, jaki ma być – czarne, nieprzejrzyste ciało, do tego kremowa, wpadająca w brąz piana, złożona z drobnych pęcherzy. Niezbyt trwała, co mnie nie dziwi, wszak część przypraw mogła wpłynąć na jej trwałość.
W aromacie zaskakująco rządzi żurawina. A może wcale nie zaskakująco? Co prawda w czasie gotowania i chłodzenia owocu praktycznie nie było czuć, to jednak teraz to on wlatuje do nosa jako pierwszy po zrzuceniu kapsla i trwa przez całą degustację. Po przelaniu wspiera go mleczna czekolada, kawa, cynamon i kardamon. Goździki i gałka muszkatołowa przepadły. O ile w przypadku tej drugiej nie jestem kosmicznie zaskoczony, o tyle więcej spodziewałem się po tych pierwszych. Czytałem na kilku forach, że nawet 3-4 potrafią zdominować piwo. U nas 16 (szesnaście!) ziaren nie zdołało się przebić.
Przechodzimy do smaku – #teamsłodyczka byłby zadowolony. Acz, warto zaznaczyć, że jak na tak płytkie odfermentowanie piwo wcale nie jest jednym wielkim syropem. Ot, po prostu prezentuje słodką stronę mocy, w duchu mlecznej czekolady i słodkiej kawy. Tutaj sporą rolę odgrywa cynamon i kardamon. Daje o sobie znać też żurawina, która wnosi odrobinę kwaskowości. Goryczka – wbrew pozorom – jest zauważalna, mimo że jej poziom sięga minimum. W punkt trafiliśmy też z wysyceniem: jest dokładnie takie, jakie mi się marzy w dobrym RISie – czujesz, że jest, dzielnie wspiera tworzenie się piany, ale jednocześnie zupełnie nie przeszkadza w degustacji.
ChRIStmas to pewnie nie jest nasze najlepsze piwo, ale i tak jestem z niego bardzo zadowolony. Mimo że wiele elementów powstało tu przypadkowo bądź na zasadzie „zobaczymy, co się stanie”, to jednak całość bardzo fajnie trzyma się kupy i jest niezwykle przyjemna. Ciekaw jestem, jak będzie smakowało na następne Święta.
GARŚĆ UWAG
Na sam koniec kilka obserwacji ode mnie, które mogą się Wam przydać:
- Nie wierzcie we wszystko, co piszą na forach piwowarskich. Jakom rzekł – wyczytałem na nich, że 4 ziarna goździków zdominują mi piwo, tymczasem dodając 16… nie czuję prawie nic. Jasne, wszystko zależy od gatunku, ekstraktu i innych przypraw. Sęk w tym, by w czasie domowych zabaw po prostu nie bać się eksperymentów, niezależnie od tego, co wyczyta się w sieci.
- Żurawina suszona ma to do siebie, że jest sprzedawana w postaci owocu z dodatkiem oleju słonecznikowego. To, jak się okazuje, żadne tam loty w kulki złych korporacji, a po prostu zdroworozsądkowe myślenie, które pozwala uniknąć zlepienia się czerwonych koleżanek. Sęk w tym, że przy okazji ów olej negatywnie wpływa na trwałość piany. Ja co prawda obmyłem owoce wyciągnięte z opakowania i osuszyłem na ręczniku papierowym, ale to wciąż za mało. Wniosek: polecam samodzielnie suszyć żurawinę, którą ma się zamiar wrzucić do piwa. Albo dodawać świeżą.
- Jeśli testujecie optymalizację procesu warzenia, polecam robić to na lekkim piwie, bez dodatku cukrów niefermentowalnych/bakterii etc. W ten sposób unikniecie wszelki niespodzianek w gotowym piwie. Moja była co prawda całkiem przyjemna, ale nie gwarantuję, że każdy będzie pił szampana po takiej przygodzie.
- Cierpliwość – przywołuję tę koleżankę możliwie często, ponieważ jej rola w życiu młodego piwowara jest nie do przecenienia. Wiem po sobie, że na początku swojej przygody z warzeniem chciałem efektów jak najszybciej. Że za krótko leży na cichej? Że przed odpaleniem wypadałoby, żeby piwo jeszcze poleżakowało? Jebać! No i okej – żadnych efektownych wtop z tego powodu nie zaliczyłem, jednak zdaję sobie sprawę, że sporo piw mogło być lepszych. Przykład ChRIStmasa pokazuje, że warto poczekać. I co z tego, że nie wypiłem go w Boże Narodzenie, skoro teraz mogę delektować się dobrym piwem?
Wspominasz, że zacieraliście na słodko a w recepturze jest 60 minut w 62 stopniach. Która wersja jest prawidłowa? 🙂
Maj mistejk – już poprawiam temperaturę 😉
Cześć
Zacieranie w 62 stopniach to raczej na wytrawnie ( a wyżej wspomniałeś o zacieraniu na słodko). Co do goździków mam podobne spostrzeżenia, w moim xmasie ( 19 blg, 18 l) 15 sztuk nie zrobiło roboty 🙂 za to 5 g anyżu w gwiazdkach ładnie poprowadziło profil piwa w swoim kierunku.
Pozdrawiam
Yup – już poprawiłem, był 68 stopni. 😉
Ja nie cierpię anyżu, stąd go nie używałem 🙂