Dwa Pintowe klasyki z żytem ponownie wjechały na półki sklepowe. Postanowiłem sprawdzić, jak się mają.
Jadąc na kilka dni na wieś do mojej rodziny postanowiłem zabrać ze sobą piwa, których dawno nie degustowałem. Raptem dwa, w końcu okres Wszystkich Świętych to nie czas na walkę z kacem czy choćby upojeniem alkoholowym.
Wybór padł na dwa wywary Pinty, które znalazłem w sklepie niedaleko krośnieńskiego dworca. Skądinąd niesamowicie cieszy mnie, że i do mojego rodzinnego miasta krok po kroku wchodzi piwna rewolucja i coraz więcej miejscówek oferuje piwny kraft.
Postanowiłem wziąć dwa trunki z żytem w zasypie. Apetyt Na Życie to jeden z najlepszych w Polsce Roggenbiergów, z kolei Żytorillo – ciemne IPA na chmielu Amarillo. Idea była prosta: wezmę buteleczki i pójdę do spichlerza, by zrobić im zdjęcie wśród ziaren wiadomego zboża.
Dowiedziałem się jednak, że we wsi, w której mieszka moja rodzina, już mało kto hoduje żyto. Za czasów, gdy chleby piekło się w domu, zboże to było jeszcze popularne. Teraz – jeśli już – pojawia się w mieszance razem z pszenicą (pszenżyto). Dlaczego? Tego do końca nie ustaliłem, ale chodzi przede wszystkim o paszę. Pszenica, owies i jęczmień są w tej materii zdecydowanie bardziej wydajne i przystępne dla zwierząt.
Szczęśliwie na ścianie w kuchni wisi taki sam zegar, jak w moim obecnym mieszkaniu, więc kompozycja akuratna dla serii Throwback Thursday była możliwa do wykonania.
APETYT NA ŻYCIE
Roggenbier
Warka: lipiec 2015
Roggenbier właściwie nic się nie zmienił – Pincie udało się osiągnąć godną podziwu regularność, która owocuje naprawdę smacznym piwem. W aromacie oczywiście górują banany i goździki, choć nie brak także subtelnych nut chmielu (zioła) oraz muśnięcia melanoidynami, karmelem i żółtymi owocami.
W smaku ta warka Apetytu jest jednoznacznie słodka, w przyjemny sposób pełna, ale nie zalepiająca. Dominują akcenty przecierowego soku z bananów, przypraw korzennych oraz szczypta cierpkości. Goryczka niska, ale przyjemnie wieńcząca każdy łyk. Oczywiście, że polecam.
ŻYTORILLO
Black Rye IPA
Warka: lipiec 2015
Żytorillo jest jednym z tych piw Pinty, za którymi nie przepadam i to nie dlatego, że zostało słabo wykonane. Raczej zaproponowana mieszanka żytniej oleistości, ciemnych słodów oraz mocarnej goryczki jakoś mnie nie przekonuje.
Nie inaczej jest w przypadku najnowszej warki, choć mam wrażenie, że – w stosunku do poprzednich – iglakowi-ziołowa goryczka jakby się ułożyła i już nie jest tak jadowita. Piwo w ogóle sprawia wrażenie łagodniejszego: nie jest tak pełne, ani mocno wysycone. W pierwszym akordzie oferuje nuty kakao i kawy, w drugim pojawia się tytoń i odrobina słonecznika. Nie ukrywam, że taka grzeczna wersja Żytorillo odpowiada mi zdecydowanie bardziej, niż opcje agresywne.