Ewolucji grodziskiego ciąg dalszy. Nasza duma narodowa doczekała się właśnie dwóch odsłon rewolucyjnie nachmielonych rękami Pracowni Piwa i Artezana. Komu ta sztuka wyszła lepiej?
Ten ruch musiał w końcu nastąpić. Aż prosiło się, by nasze browary zaryzykowały (czy w dzisiejszych, świetnych dla piwa czasach istnieje w ogóle takie słowo jak „ryzyko”?) i sypnęły do polskiego skarbu piwnego, grodziskiego, chmielów pachnących cytrusami i owocami tropikalnymi. Dobrze użyte odmiany mogły jeszcze bardziej podkręcić rześkość stylu, a przy okazji wzbogacić jego smak.
Pracownia Piwa i Artezan jakby się umówiły dokładnie w tym samym czasie uwarzyły owe specyfiki. Trafiło na świetne firmy, mające doświadczenie zarówno z grodziskim, jak i konkretnym nachmieleniem. Wybrałem się więc ze znajomymi do wrocławskiego klubu Kontynuacja, by korzystać z letniego (choć deszczowego) wieczoru i napoić się premierowymi piwami. A propos – nowinek było więcej, wszystkich spróbowałem. Niedługo podzielę się opiniami na ich temat. Tymczasem wróćmy do naszych wędzonek…
SMOKED CRACOW BY SUNRISE
Pracownia Piwa
Cyferki: alkohol 2,4% obj., ekstrakt 7,7° Plato, 20 IBU
Składu nie podano
Na to piwo łakomiłem się w szczególności. Ekstremalnie lekkie, wciąż niezbyt gorzkie, ale – czego po Pracowni należy spodziewać się zawsze – intensywnie pachnące. Zastanawiałem się jedynie, czy mieszanka wędzonki i cytrusów ma rację bytu. W przypadku Smoked Cracow By Sunrise jak najbardziej!
Piwo spod Krakowa pachnie przede wszystkim cytrynami, mango i sosną, co daje znakomity rześki efekt. Wędzone akcenty oczywiście też są, ale zamiast typowej kiełby, zalatują raczej ziemniaczkiem pitraszonym na ognisku. Nie ukrywam – uwielbiam ten aromat!
Letnia wersja Smoked Cracow miło wygląda. Jak to ładnie określiła Magda, ma kolor malborskiego zamku – ceglasty, dość ciemny jak na grodziszcza, ale, hmmm, dostojny. Pienista korona również pięknie się prezentuje: jest biała, gęsta i obfita, z zacnym lacingiem.
No i smak. Przyznam, że spodziewałem się nieco większej pełni. Okej, 7,7° ekstraktu nie zwiastuje ogromu wrażeń, ale miałem nadzieję, że chmiele zrobią swoje. Ale zostawmy to – wodnistość jest wpisana w naturę grodziskiego. W tejże wodzie pływa wędzone jabłko wraz z cytrusami i zbożem. Szacuneczek za minimalną kwaskowość w drugim akordzie oraz miłą goryczkę na finiszu.
FAFIK
Artezan
Cyferki: alkohol 4% obj., ekstrakt 10%
W składzie m.in.: słód pszeniczny wędzony drewnem jabłoni, chmiel Motueka
W przypadku piwa od Artezana interesowało mnie przede wszystkim wędzenie słodu drewnem jabłoni. Czy jego dym faktycznie robi różnicę? Użycie chmielu Motueka aż tak mnie nie kręciło. To niezbyt emocjonujący chmiel nowozelandzki, dodawany do piwa, by nadać mu cytrynowo-tropikalnego aromatu.
Wącham i cóż czuję? Oscypek! Nosy towarzyszy idą w ruch – to samo! Wędzony ser gra w Fafiku pierwsze skrzypce i nie jest to aromat, którego pożądam (ciekawe, czy to sprawka jabłoni). Spod nabiału wyłazi i mango, i limonka, ale nie dają one rady z góralszczyzną.
Za to proposy za wygląd: słomkowy, mętny płyn z trwałą, choć niespecjalnie wysoką pianą. Gratuluję z kolei lacingu – wręcz wzorowego.
Propozycja Artezana jest mniej wysycona, za to pełniejsza w odczuciu od tej z Pracowni. W Fafiku wędzonka wyraźnie daje o sobie znać, a uzupełnia ją brzoskwinia i cierpka cytryna. Spodziewałem się jednak większego „łał”.
Nie powiem, podoba mi się tropikalne wcielenie grodziskiego. Jest rześkie, doskonale gasi pragnienie i sporo się w nim dzieje. Niemniej liczę na to, że rewolucjoniści nie zaniedbają klasycznego grodziszcza. On także zasługuje na eksperymenty.
Jestem ciekaw SMOKED CRACOW BY SUNRISE. Czy czuć, że to grodziskie? W ślepym teście wiedziałbyś, że to grodziskie?
Myślę, że tak. SCBN jest bardzo lekkie (czuć w ustach tę charakterystyczną wodnistość) i wciąż wyraźnie wędzone, choć nie tak intensynie jak w wersji klasycznej.
Mogłeś dać piosenkę Maanamu – Ocean Wolnego Czasu.
Jeśli kiedy na takowy wypłynę, na pewno ją dodam 😉